Artykuły

Niekiepski kabaret robię

- Pod względem zawodowym Legnica była owocnym okresem. W czasie kiedy tu pracowałam, udało mi się otrzymać, jak to nazywam, kwit na węgiel. Z etatu inspicjentki i suflerki, po zdanym egzaminie, zostałam aktorką - mówi MARZENA KIPIEL-SZTUKA, była aktorka Teatru im. Modrzejewskiej.

Rozmowa z aktorką i pieśniarką Marzeną Kipiel-Sztuką [na zdjęciu w serialu "Świat według Kiepskich"]

Dzień dobry. Co u pani słychać?

- Właśnie marynuję ogórki, małosolne. Do jedzenia, nie na zakąskę. Wstawiam je w kamienny garnek i zaraz zanoszę na balkon od południowej strony, w swoim własnym domu.

A gdzie po wyprowadzce z Legnicy jest ten dom?

- Jak zawsze tam, gdzie są najbliżsi. Według ostatnich doniesień, mieszkam we Wrocławiu i tak już chyba zostanie, bo to miasto lubiłam zawsze. Tu mieszkali moi dziadkowie, w młodości często ich odwiedzałam z moją nieżyjącą już mamą.

Teraz mieszkam razem ze swoim stadem: kocurem Wackiem, który ma 14 lat, ale nie wygląda na tyle, i suczką Lusią - podrzutkiem.

Co z resztą stada?

- O reszcie nie będziemy mówić, bo to jest stado prywatne. Powiem tylko, że całe jest szczęśliwe, łącznie z właścicielką i opiekunkami, które troszczą się o nie, kiedy wyjeżdżam w Polskę, a zdarza mi się to dość często.

Dokąd pani podróżuje?

- Kraków, Warszawa, Środa Śląska. Występuję w najróżniejszych miejscach i dla rozmaitych środowisk. Odkąd się wyprowadziłam z Legnicy, etatowo nie jestem związana z żadnym teatrem. Nie czekam jednak na wielką rolę z pozycji osoby znanej. Jeżdżę wiec na castingi, na które zapraszają mnie producenci.

Ale przede wszystkim daję koncerty i to mnie cieszy, bo od dawna marzyłam o śpiewaniu. Zaczęłam już w Legnicy. To, co teraz robię, to kontynuacja tamtej pracy. Owszem, jest w tym aktorstwo, ale to nie typ piosenki aktorskiej powszechnie kojarzonej. Ja lepiej czuję się w standardach jazzowych.

Powszechnie kojarzona jest pani jako Halina Kiepska z polsatowskiego sitkomu "Świat według Kiepskich". Czy przestała się pani dobrze czuć w tej roli? Ku rozczarowaniu widzów film jakiś czasu zniknął z ekranu...

- To rola, której dużo zawdzięczam, dzięki której stałam się rozpoznawalna i nadal jestem, choć film w tej chwili nie jest nadawany. Nawet dziś, kiedy poszłam na targ, by kupić koperek i czosnek, zaczepiła mnie pewna pani i pytała, dlaczego serial zniknął z ekranu, co teraz porabiam ja i moja telewizyjna rodzina. To jest dla mnie miłe. Choć rola Haliny Kiepskiej rzeczywiście stworzyła wokół mnie jakiś stereotyp. Bywa, że producenci na mój widok komentują: "O jest pani młodsza", "O jest pani szczuplejsza". Jakby się spodziewali, że na casting przyjdę w szlafroku i wałkach na głowie. Ale nie przejmuję się tym, że jestem w jakiś sposób zaszufladkowana, to po prostu dodatkowe wyzwanie. Czy pozostanę w szufladce, to zależy tylko ode mnie. Rola Haliny Kiepskiej mi się nie znudziła.

Kiedy więc zobaczymy panią w szlafroku i wałkach?

- Wstrzymanie emisji "Świata według Kiepskich" ma związek z polityką Polsatu, nie znam szczegółów. Mnie wiążą umowy z producentami sitkomu, a nie z Polsatem. Ale wszystko wskazuje, że na jesień "Kiepscy" wrócą na ekrany. W tej chwili producent ma 20 nagranych wcześniej kawałków "Świata według Kiepskich", tyle że są to półkowniki, widzowie ich nie poznali. Wkrótce szykuje się sesja zdjęciowa, poprzedzająca wyświetlanie tych odcinków. Nie wiem, jak widzowie, ale ja się cieszę, że serial wraca. Stęskniłam się za swoimi kolegami z planu.

Na razie w telewizji można mnie zobaczyć w serialach "Będziesz moja", "Pierwsza miłość". Polsatowskich, bo tak jest, że stacje między sobą toczą wojny i jak aktor zacznie w Polsacie, to raczej nie gra w produkcjach TVN-owskich.

Tęskni pani za Legnicą?

- Spędziłam tu dobry czas i zawodowo, i prywatnie. W Legnicy zostało parę osób, którym sporo zawdzięczam. Stały kontakt utrzymuję z Bogusią Słomczyńską, moją nauczycielką, miłośniczką teatru. Uczyłam się w technikum budowlanym i to była w moim przypadku wielka pomyłka. Jednak szanuję tę szkołę, bo nie niszczyła indywidualności nawet w ludziach, którzy trafili tu w wyniku złego wyboru, i bardzo dziękuję mojemu profesorowi Zdzisławowi Tyborowskiemu, że pozwolił mi ją skończyć. Tęsknię czasem za tamtą atmosferą beztroski, tego, że mogłam wyjść na ulicę, nie przejmując się, czy jestem ładnie ubrana i czy właściwie się zachowuję.

Pod względem zawodowym Legnica była owocnym okresem. W czasie kiedy tu pracowałam, udało mi się otrzymać - jak to nazywam - kwit na węgiel. Z etatu inspicjentki i suflerki, po zdanym egzaminie, zostałam aktorką. I czuję sentyment do dyrektorów Jasielskiego, Pijewskiego, Masojcia, Czechowskiego, Głomba, proszę nikogo nie pominąć, że dostałam taką szansę. Teatr zaczął odnosić sukcesy, a mi udało się dostać do telewizji. Odeszłam w miłej atmosferze. Po prostu czas nie pozwalał godzić pracy w teatrze i na scenie.

Kiedy panią zobaczymy na naszym mieście?

- Kiedy tylko dostanę zaproszenie. Ostatnio koncertowałam w Legnicy na zaproszenie Zbyszka Kraski, szefa galerii. Teraz, prywatnie, tzn. nie pod szyldem żadnej instytucji, przygotowuję "Niekiepski kabaret" razem z moimi serialowymi kolegami Dariusz Gnatowskim, czyli Boczkiem, i Ryszardem Kotysem vel Paździochem oraz Janem Jakubem Należytym, satyrykiem, który niegdyś był związany z lubińskim festiwalem piosenki francuskiej. Chętnie pokażemy się legnickiej publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji