Artykuły

"Szewcy" - naukowa sztuka ze śpiewakami

Po serii przedstawień w miastach woj. katowickiego, Śląska Wiosna Teatralna prezentowana jest od ubiegłej soboty na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach. Zainaugurował ją imponujący spektakl "Szewców" Witkacego w reżyserii Jana Maciejowskiego, (recenzje czyt. poniżej), który zobaczymy jeszcze we wtorek po raz ostatni przed wakacjami, w miejsce sztuki Mrożka "Pieszo" z Opola, która wypadła z repertuaru, na skutek choroby aktora. Dziś czeka nas druga premiera: Opera Śląska wystąpi z romantyczną opowieścią baletową Czajkowskiego pt. "Jezioro łabędzie".

Nie ma dobrych przysłów o Szewcach. "Kręci jak szewc kopytem", "Pijaj i dobrze jadaj ale z szewcem nie zasiadaj", "Szewcy i krawcy nie ludzie" i oczywiście "Szewska pasja". W hierarchii społecznej zawód ten był ongiś na samym dole i kiedy Witkacy wybierał sobie szewców do uczynienia zamętu rewolucyjnego w swojej sztuce, szukał chyba również straszaka, zawodu budzącego grozę i zarazem nadającego się do kpin.

Jakże się czasy zmieniły! Gdy skonstruowany dowcipnie na scenie taśmociąg niby w jakimś "Radoskórze" zsypuje do warsztatu nie przeliczone ilości bucików codziennych i odświętnych, widzowi robi się słabo od pożądliwości. Oto jak recepcja sztuki uzależniona być może od rzeczywistości dnia codziennego.

Wreszcie w Katowicach mamy "Szewców"! Chyba najpóźniej ze wszystkich miast. Trzeba jednak powiedzieć, że ta najostrzejsza i najlepsza sztuka Witkacego miała w ogóle trudną drogę do teatru. Napisana w 1934, wydrukowana została dopiero w 1948 roku. Pierwsze jej przedstawienie w 1957 roku Z. Huebnera na Wybrzeżu zdjęte zostało na próbie generalnej. Następnie w 1965 roku wystawił ją dość pokątnie studencki teatr "Kalambur". Za oficjalną premierę w teatrze zawodowym uważa się realizację M. Prusa w Kaliszu. Potem była znana inscenizacja J. Jarockiego w Krakowie i odtąd "Szewcy" pojawiają się na scenie bez większych komplikacji, natomiast zwykle pod dobra opieką reżyserską. Kiedy jednak skończył się mit. kiedy sztuka przestała być owocem zakazanym i Witkacego jakby również ubyło na scenie. W przedstawieniu, które kiedyś w "Kalamburze" odbierało się z wypiekami na twarzy, teraz można się przyglądać z chłodnym dystansem. W wyidealizowanym obrazie pojawiły się rysy: razi przede wszystkim pokrętny język, zaś prekursorstwo formy odbiera się jako pretensjonalność.

No, ale katowicki teatr nie dał tym razem powodu, żeby jego ostatnią premierę traktować chłodno. Jan Maciejowski dał spektakl piękny i mądry, który stał się chyba najlepszą premiera katowickiego sezonu. Inscenizacja imponuje rozmachem, siłą uderzenia, techniczną wizyjnością obrazów i konsekwencją w pointowaniu tychże. Mając pomysły i poczucie dowcipu, reżyser nie rozdrabniał się w kawałach i cytatach, stworzył widowisko bardzo przejrzyste i podporządkowane Idei naczelnej ukazującej skomplikowane przemiany w stosunkach porewolucyjnych. W katowickiej inscenizacji wątek polityczny stał się najistotniejszy, odsuwając na dalszy plan mniej nas już ekscytujące fascynacje Witkacego tzw. "Czystą Formą". Adaptacja doskonale punktuje wszystkie fazy rozwojowe i odrębności szewcowych przewrotów, by po ich wyczerpaniu ukazać zjawisko najgroźniejsze, mianowicie bezideowość, blokadę umysłową, spowodowaną zbyt szybkim awansem społecznym. "Czy już ten przeklęty brak idei trwać będzie do końca istnienia?" mówi Sajetan, znudzony śmiertelnie pracą "społecznie czystotwórczą".

Przejmujący jest nade wszystko właśnie akt trzeci, gdy na arenę dziejów wkracza wielkolud, symbol bezmózgowej siły, która stanie się "Najwyższym Prawem".

Nie jest spektakl Maciejowskiego bezusterkowym tworzywem: drugi akt mu się trochę załamał, finał trzeciego rozwlókł. Wykonawcom ról głównych przydałoby się także precyzyjniejsze poczucie dowcipu, bardziej intelektualne przetworzenie tekstu, który czasami nie zapala się na widowni. Po wakacjach dopiero przedstawienie "Szewców" ruszy do eksploatacji, będziemy więc mieli okazję przyjrzeć się wtedy bliżej rolom. Odnotujmy więc teraz krótko, że szewcami byli znakomitymi: Adam Baumann jako Sajetan oraz Wojciech Górniak i Antoni Gryzik jako Czeladnicy, że Prokuratora z galanterią przedstawił Marian Skorupa, że kobietę fatalną pokazała Maria Stokowska w pełnym blasku arystokratyczno-ulicznym, że niesamowitym Hiper-Robociarzem był Jerzy Korcz.

Naukowa sztuka ze śpiewkami w trzech aktach ma formę musicalu, świetną do niej muzykę napisał Piotr Hertel.

Dowcipnie się także to przedstawienie prezentuje w kompozycji malarskiej i przestrzennej, czego przykładem może być szewskie upojenie władza... w wannie czy taśmociąg z butami. Balet składający się ze strażników i ubrany w czarne skrzydlate uniformy a la I. Trojanowska, także zdradza dobrą krawcową.

Po wakacjach będziemy mogli naprawdę cieszyć się tym przedstawieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji