Artykuły

Co dawne, jest już tylko impotencją, co nowe i nadchodzące, jest gwałtem

"Trans-Atlantyk" Witolda Gombrowicza w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Zbyszek Dramat.

1. Witold Gombrowicz w powieści "Trans-Atlantyk" posłużył się wieloma metaforami, łącznie z tą główną tytułową. Transatlantyk jak wszyscy wiedzą to statek pasażerski kursujący na liniach żeglugowych łączących obie Ameryki i Europę, poprzez Ocean Atlantycki. Jednym z nich był MS Chrobry. Tuż przed wybuchem II wojny światowej Gombrowicz płynął nim w dziewiczym rejsie do Ameryki Południowej. Straszne wiadomości dochodzące z kraju sprawiły, że postanowił zostać w Argentynie. Nigdy już nie było mu dane zawitać do Ojczyzny ("Synczyzny"). W przedmowie do "Trans-Atlantyku" pisał rozgoryczony o swym "wyrzuceniu" z Polski i z dotychczasowego życia. "Przeszłość zbankrutowała. Teraźniejszość jak noc. Przyszłość nie dająca się odgadnąć. W niczym oparcia. Załamuje się i pęka Forma pod ciosami powszechnego Stawania się... Co dawne, jest już tylko impotencją, co nowe i nadchodzące, jest gwałtem" (z treści bardzo interesującego programu do spektaklu).

2. W. Gombrowicz w swej powieści metaforycznie nawiązał także do losu najsłynniejszego statku transatlantyckiego w historii jakim był RMS Titanic, który zderzył się z górą lodową ("my Polacy też ciągle się z czymś/kimś zderzamy") i zatonął 15 kwietnia 1912 r... Bez wątpienia historia Polski mogła zostać przez niego zestawiona z losem tego trans-liniowca. A karnawał na Titanicu (przedwojenna i powojenna sytuacja Polski i to co tu się działo i dzieje...) jest tu adekwatną metaforą.

3. Metafory obecne w powieści znalazły się także na scenie Teatr Ateneum. Poprzez zestawianie różnych znaczeń, kontekstów i kodów teatralnych zmuszają wręcz widzów do nowych (alternatywnych) sposobów patrzenia na Polskę i Polaków oraz ich problemy oraz kryzysy społeczne i egzystencjalne. Gdybyśmy chcieli właściwie i kontekstowo odczytać, to co zobaczyliśmy w trakcie tego sugestywnego przedstawienia musielibyśmy poddać się bezgranicznie myśli i językowi Gombrowicza. Od dawna miejsce, w którym żyjemy przypomina statek (łajbę) na morzu, który w zależności od "aury" raz płynie spokojnie z wiatrem, drugi raz pod wiatr, a jeszcze innym razem narażony jest na sztorm, który może nawet zagrozić jego zatonięciem. Na pytanie w jakim momencie "Rejsu" znajduje się dziś Polska zdania wśród marynarzy (przedstawicieli morskiego świata nauki, polityki, kultury (w tym teatru) i mediów) są podzielone. Jeszcze inne zdanie, na ten temat tego co się dzieje na pokładzie mają pasażerowie, podróżujący w trzech, a nawet czterech klasach. Od elit/najbogatszych do marginesu społecznego i wykluczenia.

4. W trakcie niejednego narodowego rejsu na oceanie (morzu) rozpętała się burza, a system społecznej nawigacji nie działał lub szwankował. Kompas kilka razy był już uszkodzony, a może nawet zniszczony. Strefa cienia radarowego (strefa martwa) stale się rozszerzała. Marynarze twierdzili i twierdzą, że wykrywanie w niej groźnych obiektów i zagrożeń za pomocą jakiekolwiek urządzenia (radaru nawigacyjnego) jest bardzo trudne lub zupełnie niemożliwe. Na statku już kilka razy doszło do wybuchu i pożaru, które z trudem gaszono. W dużym tempie wyciekał olej napędowy i psuł się silnik. Statek tracił sterowność i przechylał się z jednej burty na drugą. Na pokładzie nie raz panowało nerwowe napięcie, wyczekiwanie i bezradność. Na szczęście jakoś do tej pory udawało się opanowywać awarie i płynąć dalej... w stronę Zachodu, spoglądając na Wschód.

5. To nie wszystko. Wkoło na oceanie (morzu) trwa wciąż nawałnica, przedłużająca się w nieskończoność. Inne statki (USA, Europa) też mają poważne problemy. Jedni działają, drudzy tylko dyskutują, trzeci wołaj o pomocą, nadając sygnał ratunkowy SOS (Save Our Ship/ Save Our Souls/ Save Us). Nie ma już mowy o globalnej, a nawet europejskiej solidarności, lojalności, zaufaniu i odpowiedzialności za wspólny los. Część załogi wzywa do abandon ship chcąc się przesiąść na mniejsze (w domyśle bezpieczniejsze) łodzie ratunkowe lub statki i popłynąć do portów narodowych.

6. Kolejna metafora dotyczy rzeki, która nazywa się Polska. Od dawna nie jest ona zwykłą rzeką. Nie ma jednego nurtu, a wiele nurtów. Który dziś (Anno Domini 2019) z nich to ten główny, nikt nie wie. Na dodatek coraz częściej zdarza się, że woda płynie w niej w różnych kierunkach. Czasami porusza się, ale czasami stoi w miejscu, chcąc przypominać jezioro (staw). W przypadku rzeki zwanej Rzecz-pospolita można dwa razy wejść do tej samej wody. Tu nie obowiązuje zaproponowana przez Heraklita zasada panta rhei (wszystko płynie). Nie ma jedności przeciwieństw. Nie istnieje jedna droga w dół i jedna w górę. Prowadzi to do przekonania, że w naszym pięknym kraju, pełnym nie znoszących się antagonizmów można wielokrotnie popełniać te same błędy wcale się na nich nie ucząc.

7. Podsumowując rejsowe skojarzenia (przenośnie-metafory) nasuwa się jeden dość oczywisty wniosek. Niezależnie czy to ocean, morze czy też rzeka, statek pod banderą PL po nich płynący, mimo wielu strategii, kół (programów) ratunkowych, białych czy zielonych szalup ratunkowych, za którymi idą propozycje kolejnych reform i bezustannych dobrych zmian pozostaje nadal niezrównoważoną, rozkołysaną jednostką pływającą. Można by wręcz uznać, że taka jej uroda, ale sprowadzanie zaburzonej dynamiki i kryzysogenności polskiej wspólnoty narodowej (które idealnie pokazane zostały w spektaklu) do jej cech, nabytych w czasie budowy w stoczni i kolejnych modernizacji nie może być jedynym usprawiedliwieniem. Problem zdaje się nie tkwi tylko w samej łodzi, ale także w zawiadującej nią załodze i w pasażerach również.

8. Sukces tego spektaklu wiąże się ze wspaniałą zespołową aktywnością twórców, którzy zbudowali "Trans-Atlantyk" spójny i zamknięty co do formy. Witold Gombrowicz dał im doskonały materiał dramaturgiczny, świetnie zaadoptowany i poprowadzony przez A. Tyszkiewicza. Całość teatralną zbudowała metaforyczna scenografia z odwrócony szkieletem kadłuba statku, pochyłym pokładem oraz taśmą transmisyjną z przodu - wręcz na widowni (świetne rozwiązanie sceniczne). Zaproponowała ją i doprowadziła do realizacji scenografka Justyna Elminowska. Na uznanie zasługuje też choreografia (ruch sceniczny postaci) pod opieką Maćko Prusaka. Nie można nie wspomnieć o pięknych zdjęciach ze spektaklu wykonanych przez Bartka Warzechę. Jedno z nich znalazło się na afiszu/plakacie teatralnym zaprojektowanym przez Krzysztofa Iwańskiego. To błazeńskie (wręcz groteskowe) ujęcie biało-czerwonego Przemysława Bluszcza (z "gombrowiczowską gębą") ma arcydzielny sens i charakter.

9. Nie ma się co dziwić, że na XIII Międzynarodowym Festiwalu Gombrowiczowskim trzy równorzędne nagrody za role męskie z tego spektaklu otrzymali "krzycząco-wrzeszcząco uniesiony" Artur Barciś (Poseł), "wciąż zdziwiony nową Formą" Przemysław Bluszcz (Gombrowicz) oraz "piękny i szczwany" Krzysztof Dracz (Gonzalo). To aktorskie "trio" zasługuje na szczególne uznanie. Nie ma co do tego wątpliwości, że zaliczają się do pierwszej dziesiątki najlepszych aktorów w Polsce. Dostojnie aktorsko ze swą rolą radzi sobie także Tadeusz Borowski (Pułkownik). Wspaniale tej czwórce weteranów sceny towarzyszy młoda kadra Teatru Ateneum. I świetnie unosi nad sceną grane postaci.

10. I na koniec kilka zdań teatrologicznych. Rozwój teoretycznej perspektywy transakcyjnej w teatrologii wiąże się z komunikacyjną i transakcyjną wspólnotą teatralną, jaką wyobrażał sobie Witold Gombrowicz. Jego kreacja i stawanie się teatru jako wspólnoty odnosiło się do poszukiwania wzajemnej łączności oraz przekonania (wiary) i aprobaty jednostek (witkacowskich "indywiduów") ją tworzących w to, że można osiągnąć porozumienie przynajmniej w jednym punkcie: sztuka teatralna musi być tworzona metodą bez odwoływania się do dominacji oraz hegemonii treści lub formy, ale też i jej twórców, a szczególnie dyrekcji nad-artystycznej teatru, ambitnego dramaturga i gorliwego reżysera oraz czasami "gwiazd sceny". Rezygnacja z takiego sposobu podejścia do definiowania teatru (w "Ateneum" jest to teraz praktykowane) powinna zostać skierowana w stronę zmiany świadomości i mentalności społecznych istot teatralnych, których nie można zostawiać w przekonaniu, że "mieć teatr" jest ważniejsze niż "być teatrem". Amen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji