Artykuły

Tragedia pesymistyczna

Bodajże po raz pierwszy zjawia się na naszych scenach sztuka pisarza australijskiego, prawie jednocześnie dwa zespoły warszawskie wystąpiły z premierami "Lata siedemnastej lalki", które zdobyto rozgłos światowy dzięki sukcesom odniesionym w Anglii przez artystów z piątego kontynentu. Utwór Lawlera wymaga szczególnie uważnej i wnikliwej reżyserii. Tekst, który rozpływa się w banalnych, codziennych dialogach, trzeba umiejętnie kondensować i organizować teatralnie, by ujawnić jego sens filozoficzny. W przedstawieniu opracowanym przez Makarewicza zbyt słaba była iskierka twórczej inwencji. Stąd wrażenie niedosytu, jakie pozostawia ten spektakl pomimo interesujących ujęć aktorskich. Historia dwóch robotników sezonowych z plantacji trzciny cukrowej, spędzających co roku pięciomiesięczny okres odpoczynku w towarzystwie barmanek w Melbourne, jest dla autora pretekstem do wyrażenia smutnej prawdy o ludzkiej egzystencji; o tragicznej nieuchronności działania prawa naturalnego, które wyznacza granice możliwości życiowych. Lawler wybrał przykładowo środowisko dobrze sobie znane. Sądzę jednak, że wybór ten był podyktowany także chęcią wyjaskrawienie problemu. Bohaterami sztuki są ludzie pracujący fizycznie. W tym środowisku opadanie sił biologicznych w sposób szczególnie brutalny zmusza do ustępowania miejsca młodszym, bardziej sprawnym w pracy. Roo Webber przez wiele lat był przodującym brygadierem, któremu nikt nie mógł dorównać. I oto któregoś dnia przedźwigał się, ugięły się pod nim kolana, został zdystansowany przez młodego dryblasa Dowda, który "pracuje jak szatan". Roo stracił zarobki, stał się dziadem. Na siedemnasty z kolei okres odpoczynku przyjechał do swej Olly bez grosza. Nawet tradycyjną, pamiątkowa laleczkę kupił za pożyczone pieniądze. To siedemnaste lato jest dla niego i jego kolegi Barneya granicą. Uświadamia mu to Emma, stara kobieta, która patrzy na świat bez złudzeń: "Jego czas przeszedł na lataniu za babami, a twój na tym, że chciałeś być morowym mężczyzną. Tak, bardzo to dobre i przyjemne, jak długo trwa... ale wiecznie nie może trwać".

Przejmująco smutna jest ta sztuka, poruszająca sprawy nieraz już podejmowane w twórczości dramatycznej. Dotychczas były one raczej tematem komedii. Molierowski Arnolf bezsilny wobec działania prawa naturalnego, to tragikomiczny przykład pognębionej starości. Konflikt rozgrywa się tu jedynie w sferze uczuć miłosnych. Lawler powiązał przeżycia osobiste Roo z przeżyciami zawodowymi, dając pełny obraz degrengolady człowieka, któremu wiek wyznacza granice żywotności. Autor "Lata siedemnastej lalki" ukazuje beznadziejną pustkę życia rozmienionego na drobne przyjemności zdobyte za cenę morderczego wysiłku; życia wielu dzisiejszych ludzi, spalających się w nerwowej, gorączkowej pogoni za złudnymi radościami, gardzących cynicznie wartościami moralnymi. Bystry obserwator współczesności - jest Lawler także moralistą; ostrzega ukazując rozpaczliwą klęskę swych bohaterów. Jako dramaturg umie kształtować żywe, krwiste postaci, mocno osadzone w określonym środowisku. Sugestywnie oddaje rytm powszedniości. Bohaterowie sztuki to ludzie prymitywni. Konflikty są tu raczej grą instynktów, a nie uczuć. Ten specyficzny ton utworu, przenoszącego nas do "dzikiej Australii" nastręcza w realizacji scenicznej niemałe trudności.

Makarewicz zbyt pedantycznie - moim zdaniem - eksponował drobnomieszczańską atmosferę życia w domu barmanek, ujmując początkowe sceny w stylu bulwarowej farsy francuskiej. Tu może najbardziej od czuwa się brak dostatecznych skrótów tekstowych i sytuacyjnych. Należało dobitniej uwydatnić tragiczne załamywanie się Roo. Przeżycia Olly są bowiem jedynie tłem, a nie równorzędnym motywem tematycznym utworu. W pewnym stopniu obsada aktorska decyduje o przesunięciu akcentów. Barbara Ludwiżanka nasyca postać Olly takim bogactwem psychologicznych odcieni, że zbyt może silnie absorbuje uwagę widza. Toporność i prymitywną szorstkość Roo trafnie oddaje Henryk Bąk; łączy bezradność dużego dziecka ze smutkiem człowieka, który poniósł trudną do odrobienia porażkę życiową. Bąk mocno tkwi w atmosferze sztuki Lawlera. Jest najbardziej surowy towarzysko. Komizm nieposkromionych zapałów "kogucich" Barneya wygrywa świetnie Aleksander Dzwonkowski. Mieczysław Stoor jako Dowd ma sylwetkę wysportowanego siłacza, wydał mi się jednak za mało prymitywny w scenach z dziewczyną. Janina Porębska w roli zrzędzącej Emmy wydobyła znakomicie akcenty ironicznej złośliwości w stosunku do otoczenia. Wanda Łuczycka jest śmiesznie kokietliwą Pearl. Dużo dziewczęcej prostoty i bezpośredniości ma Janina Traczykówna jako Bubba. Aniela Wojciechowska zaprojektowała malownicze wnętrze domu Olly, pełne trofeów tropikalnych i kolorowych lalek - pamiątek chwil szczęśliwych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji