Artykuły

Zacznijmy od elementarza

Jak cienka jest granica między sercem kolorowej karuzeli a wieżyczką strażniczą więzienia, dowodzi "Nauka latania" Teatru Strefa Ciszy.

Zdawałoby się, że historia jest tak prosta i oczywista, że wręcz naiwna. A jednak zachęcam każdego, komu się wydaje, że jest wolnym człowiekiem, że żyje w wolnym kraju, w wolnym świecie, żeby się wybrał na "Naukę latania". Ostrzegam tylko, że po tym spektaklu - lekkim, zabawnym, dowcipnym - może być piekielnie smutno.

Strefa Ciszy nie używa wielkich słów ani wielkich symboli. Nie ma w ich spektaklu sztandarów, czołgów, karabinów, barykad, płomiennych przemówień czy manifestów. Są za to miękkie poduszki, bańki mydlane, wielkie opakowania chrupek kukurydzianych, czerwone baloniki w kształcie serduszka i białe kartki papieru, z których można (przepraszam: trzeba!) złożyć samolocik. Cóż z tego, że te wszystkie rekwizyty dostają widzowie uwięzieni w metalowych, ponumerowanych łóżkach przykrytych burymi derkami? Cóż z tego, że wręczają je czarno umundurowani mężczyźni zaopatrzeni w pałki. Cóż z tego, że najpierw trzeba pokazać czyste ręce, uszy, szyje i włosy? Cóż z tego, że jedno z łóżek poddane zostaje szybkiej acz dyskretnej dezynfekcji, a inne błyskawicznej rewizji? Tak błyskawicznej, że prawie nikt tego nie dostrzegł. A jeśli nawet dostrzegł, to nie zdążył zareagować. Cóż z tego, że jemy, składamy, dmuchamy na komendę? Przecież to tylko teatr, tylko zabawa, tylko na niby... A do tego palą się kolorowe żaróweczki, gra muzyczka, a dla wybranych zapłonęły nawet fajerwerki i strzeliły korki od szampana. Można też na chwilę - za zgodą i pod kontrolą strażników - zmienić łóżko: jeden pan odwiedzi panie, a jedna pani odwiedzi panów. Więc się bawimy, choć w tle - między radosnymi, katarynkowym dźwiękami - słychać namolne brzęczenie muchy. Choć coś niepokojącego dzieje się za białym parawanem. Choć strażnicy wyraźnie dają do zrozumienia, że coś tu śmierdzi.

Ale czekamy na to, co będzie dalej. Bierzemy udział w grze. Bo to przecież tylko gra, w której można się poczęstować chrupką, ucieszyć puszczaniem mydlanych baniek, można nawet podłożyć pod plecy poduszkę, bo barierka łóżka uwiera tak samo mocno jak sprężyny. A kiedy strażnicy zaczynają rzucać w nas poduszkami, więźniowie podchwytują kolejną zabawę. I wkoło leci pierze. I nikt już nad tym nie panuje. Więc trzeba rozpędzić to towarzystwo. I strażnicy wyprowadzają wszystkich na spacer - poza więzienny krąg... Poza grę. Poza zabawę. Poza teatr. Dokąd?

Jak dzieci. Więźniowie jak dzieci - nieświadome, wygłupione, bezradne. Strażnicy jak dzieci przebrane za dorosłych, bo umundurowane i uzbrojone. Świat w rękach dzieci. Skarlały, żałosny, marny. Wart dokładnie tyle, co paczka chrupek, trochę pierza i bańka mydlana. A do tego słychać gdakanie kur, które brzmi jak szyderczy śmiech. No, to żeśmy sobie polatali.

Uczmy się latać, obywatele. Uczmy się latać, póki nie jest za późno. Póki nie sprzedaliśmy się za poklepanie po plecach, za przymknięcie oka, za kopertę podaną pod biurkiem, za zaproszenie do ważniejszego stolika, na wyższy szczebel, bardziej miękki fotel, za rower albo komputer. Ceńmy się. Ale najpierw miejmy własne zdanie, własny punkt widzenia. My wszyscy: zwierzchnicy i podwładni, nauczyciele i uczniowie, rodzice i ich pociechy, a w najszerszym sensie - rządzący i rządzeni. Wiem. Jestem naiwna jak dziecko. A do tego lubię bańki mydlane, miękkie poduszki i białe kartki papieru...

Naprawdę się jednak nie spodziewałam, że po 1956, 1968, 1970, 1976, po "Solidarności"... - wszystkiego trzeba się będzie uczyć od nowa, bo wszystko już zapomnieliśmy i trzeba zaczynać od alfabetu, od podstaw. To jest kij, a to marchewka. To buda, a to łańcuch. To prawda, a to kłamstwo.

Spektakl powstał w ramach obchodów rocznicy Czerwca '1956. Został sfinansowany przez Festival International de Théâtre de rue Aurillac, Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Malta" oraz władze Poznania. Scenariusz: zespół teatru, reżyseria: Adam Ziajski, muzyka: Artur SOSEN Klimaszewski, scenografia: Adam Wojda, Piotr Kamiński, kostiumy: Agnieszka Krupieńczyk, występują: Iwona Kotzur, Adam Wojda, Adam Ziajski, Przemo Prasnowski, Piotr Kamiński, Artur Klimaszewski, Julian Pęksa, Wojciech Luchowski.

Modena, wejście od ul. Jackowskiego. W tym samym miejscu spektakl będzie grany podczas Malty - w sobotę i niedzielę o godz. 23. Bilety kosztują 12 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji