Artykuły

Królestwo moje nie z tego świata, czyli kultura i nerwica życia jako źródło cierpień

"Hamlet" Wiliama Szekspira w reż. Tadeusza Bradeckiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Zbyszek Dramat.

Rilke Rainer Maria

"Wprowadzenie"

Ktokolwiek jesteś, z domu o wieczorze,

ze znanych kątów wyjdź i stań na dworze;

dom twój przed sobą ma tylko przestworze:

ktokolwiek jesteś.

Oczyma teraz znużonymi, które

z progiem szczerbatym zwykły się rachować,

smutne, samotne drzewo dźwignij w górę

i czarnym kształtem w niebo je wyprowadź.

Oto stworzyłeś świat, co jest potężny,

co się z milczenia niby słowo rodzi.

Gdy wola twoja treści w nim dochodzi,

on już twym czułym oczom niedosiężny...

(tłum. Adam Pomorski)

"Teatr z natury swej pozbawiony jest woli czynienia zła. Jest dobrem oczywistym. Ma wolną wolę i jest zdolny do nieposłuszeństwa, do wariactwa też. Jest zawieszony miedzy niebem a piekłem". To treść moich pierwszych myśli, które zbudowały się we mnie po obejrzeniu tego spektaklu. Dodałem do nich jeszcze kilka innych "teatr to także pragnienie i poszukiwanie - cieszy innością, obecnością, przychodzeniem, odchodzeniem i wiecznym trwaniem też".

Bardzo się cieszę, że Teatr Dramatyczny zdecydował się na kolejne wystawienie "Hamleta", nawiązując do swej wieloletniej tradycji. Tym bardziej, że sztuka ta została zainscenizowana po raz pierwszy w Polsce, w nowym i nader mocnym przekładzie autorstwa Piotra Kamińskiego. Spektakl mogłem obserwować z pozycji loży teatralnej, co pozwoliło analizować jego treść i zachowania widowni (wśród niej 90% to młodzież szkolna i/lub wczesno-studencka). Pozwolę sobie zatem na kilka spostrzeżeń, które mogą Państwa zainteresować. Zacznę od rozwiązań scenicznych, scenografii oraz kostiumów zaproponowanych przez Andrzeja Witkowskiego. Doceniam pięknie zaprojektowane stroje (warto je zobaczyć i podziwiać, szczególnie Gertrudy - w tej roli doświadczona aktorsko Anna Moskal). Ofelia (Martyna Byczkowska) wygląda jak "Czerwony Kapturek" tylko, że na biało. Laertes (Kamil Szklany) nosi wspaniały płaszcz z wielkim czerwonym kołnierzem. Te i inne kostiumy to istotne dla sztuki znaki teatralne. Teraz słów kilka o kompozycji scenograficznej, a właściwie wysmakowanej estetycznie architekturze teatralnej. Arena sceniczna dynamicznie się zmieniająca, prezentuje się dostojnie i monumentalnie, jak na królewski dwór zamku Elsynor przystało. Tylna ściana sceny z pofałdowaną kotarą, raz jest jak lazurowe morze, a raz jak rzeka krwi - dzięki perfekcyjnemu artystycznemu oświetleniu. Na środku wyrastają bramy jak zamkowe wrota - przejścia z jednego do drugiego świata. Świata nieba i ziemi, żywych i martwych, życia grobowego i pozagrobowego, normalności i szaleństwa, aniołów i demonów, teatru i egzystencji oraz świata miłości i zbrodni. Dynamiczna i zaskakująca jest też apokaliptyczna ścieżka dźwiękowa spektaklu (o tym poniżej) opracowana przez Krzysztofa Sierocińskiego. Wytwarza niesamowitą atmosferę niepewności i zagrożenia. To wszystko dowodzi, że maszyneria sceniczna (teatr-maszyna) w Teatrze Dramatycznym działa doskonale. Inscenizacja została też perfekcyjnie przygotowana choreograficznie. Robią wrażenie aktorzy operujący na granicy sceny i publiczności. Hamlet podchodzi do widzów bardzo blisko. Udziela nam się jego obecność. Ofelia w stanie kompletnego załamania nerwowego (depresji) wkracza zdesperowana na widownię i w niej się zatraca.

W przerwie przedstawienia sięgnąłem do obszernej treści programu. A w nim znalazłem klasyczne już fragmenty tekstów: J. Gondowicza, A. Kettle, W.H. Audena, Z. Herberta, M. Grzegorzewskiej, W. Świątkowskiej, M. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej i oczywiście J. Kotta oraz S. Wyspiańskiego. Moim zdaniem bezpośredni związek ze spektaklem ma artykuł pt. "Swinarski i Hamlet", który jest wypisem z rozmowy Józefa Opalskiego z Jerzym Radziwiłowiczem (z: Józef Opalski, "Rozmowy o Konradzie Swinarskim i "Hamlecie", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1988). Dotyczy ona rozwoju emocjonalnego i zaburzonej psychiki Hamleta (jego psychoneurozy) oraz kompleksu Edypa. W istocie nigdy na scenie nie widziałem tak okrutnie i brutalnie ukazanej relacji między Hamletem a Gertrudą (brawo dla Anny Moskal, że to zadanie aktorskie tak dzielnie znosi). Z udręczoną psychiką księcia Hamleta wiąże się też tekst pt. "Hamnet" autorstwa S. Greenblata (z: "Szekspir. Stwarzanie świata", tłum. B. Kopeć-Umiastowska, Wyd. W.A.B., Warszawa 2007). Czytamy tu (a potem widzimy to na scenie w wydaniu Krzysztofa Szczepaniaka), że siłą sprawczą czynów Hamleta mogły być samobójcze myśli po śmierci ojca. Jego psychika uległa zdeformowaniu po tak traumatycznych przeżyciach, a żądza zemsty wyzwolona, gdy powziął wiedzę (metaforyczne spotkanie z Duchem starego Hamleta - w tej roli Piotr Siwkiewicz) na temat zabójstwa ojca przez jego brata, a stryja Hamleta. Nic już potem nie mogło zatrzymać spirali zła i obłędu. I jeszcze jedno zdanie. Na zdjęciu okładkowym programu (autorstwa K. Chmury) widzimy stojącego z zapadniętymi policzkami "czarnego" Hamleta, który na lewym kciuku prezentuje nam złowrogi pierścień z szekspirowską czaszką/maską. Chciałbym, aby wywołał we mnie podświadomy lęk i zaniepokojenie, tak się jednak nie dzieje. I tu chyba tkwi istota (mego czy jego/podmiotu?) problemu z kreacją tej postaci.

"Hamlet" to traktat metafizyczny i mistyczny o jaźni i jestestwie, osobowości i osobności. Teatr, którego istota i zadania wprowadzone zostały na najwyższy piedestał, wymaga nowego typu problematyki i nowego rodzaju dramaturgii. Jest nią dramaturgia psychologiczna, która ma mówić językiem stanów emocjonalnych człowieka (postaci, aktorów), a związku z tym eliminować wszelkie zbędne błahostki sceniczne/sytuacyjne. Psychologia jest jedną z dróg do wykrycia prawdy o rzeczywistości. Nowy dramat charakteru (psyche) polega na walce indywiduum ze samym sobą, tj. z kategoriami psychicznymi, które w stosunku do najgłębiej ukrytych źródeł indywidualnych, stanowiących rdzeń jaźni w obrębie samego indywiduum, tak się maja do niego, jak zewnętrzność do wewnętrzności. Pole walki jest tu zmienione - mamy do czynienia z jedną rozłamaną, rozbolałą duszą ludzką. Dramat staje się dramatem uczuć i przeczuć, wyrzutów sumienia, szamotania się z sobą samym, dramatem chorobliwego niepokoju, lęku i strachu. A nam nie pozostaje nic innego jak skonstatować, że na drodze przez labirynt zwany teatrem, przeznaczeniem jest pokazywać złości żywy jej obraz i piętno (S. Przybyszewski, "O dramacie i scenie", [w:] "Myśl teatralna polskiej awangardy 1919-1939. Antologia", Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1973; M. Prussak, "Wstęp" do: S. Wyspiański, "Hamlet", Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976).

"Hamlet" to dramat wyjątkowy pod względem ilości odczytań inspirowanych teorią psychoanalizy, które koncentrowały się na zaburzeniach i przemianach wewnętrznych podmiotu. Obserwujemy problemy tożsamościowe i stany maniakalno-depresyjne postaci (znaczącą kwestię "być albo nie być" mówi w tej inscenizacji na siedząco). Jest osobowością chwiejną emocjonalnie typu borderline. Jak pisał T.S. Eliot mamy tu do czynienia z uczuciami intensywnymi, ekstatycznymi lub trwożnymi, które bez wątpienia stanowią odpowiedni przedmiot badań psychologów i psychiatrów. Do dziś nie wiadomo ostatecznie (śmierć syna i trauma po niej?) dlaczego Szekspir pokusił się wyrazić coś tak niewyrażalnie wstrętnego? (inspiracja: T. S. Eliot, "Hamlet", tłum. H. Pręczkowska, [w:] "Kto jest klasyk i inne eseje", Wydawnictwo Znak, Kraków 1998; F. Rokem, tłum. M.Borowski, M. Sugiera, "Filozofowie i ludzie teatru. Myślenie jako przedstawienie", Księgarnia Akademicka, Kraków 2014).

Sam spektakl wywołuje u publiczności i krytyki różne reakcje. Jego atuty opisałem powyżej. Mam jednak problem z jego obsadą aktorską. W Teatrze Dramatycznym znalazłbym bardziej predestynowanych do tych postaci aktorów, ale rozumiem, że inżynieria sceniczno-teatralna nie zawsze pozwala na osiągnięcie ideału. Jeden z krytyków powiedział mi, że w ramach tej obsady można było inaczej rozłożyć niektóre role. I miał rację, ale tak zadecydował reżyser i on tu jest suwerenem. Zastanawiam się też nad Hamletowskim wcieleniem Krzysztofa Szczepaniaka - to przecież niezwykle uzdolniony aktor. Z pewnością z tego powodu powierzono mu tę rolę. Pytanie czy ją uniósł? Czy znalazł swego Hamleta (wżył się w niego?) - w mowie i ciele - geście, mimice, grymasie, oczach (obłęd widzi się w oczach...) i w działaniu scenicznym? Jeżeli reżyser chciał wyeksponować pierwiastki psychologiczne (psychiatryczne wręcz) dramatu postaci, to bez wątpienia nie było to łatwe zadanie aktorskie. Opowiadał kiedyś o tym Jack Nicholson przygotowując się do roli w "Locie nad kukułczym gniazdem". Bez względu na to, chciałbym Krzysztofa Szczepaniaka zobaczyć ponownie w tej postaci za 10 lat (pod "wodzą" innego reżysera - lepiej go znającego), gdy będzie w wieku Borysa Szyca, który też musiał dojrzeć do wspaniałej (brawurowej wręcz) roli Hamleta w Teatrze Współczesnym (wciąż na afiszu).

Na koniec postanowiłem skomentować treść scenicznego "Hamleta" na swój własny sposób, przy użyciu ścieżki dźwiękowej Budki Suflera przetworzonej na tekst dramaturgiczny. Pretekstem do tego stała się muzyka wykorzystana w spektaklu, w trakcie którego usłyszałem nuty z filmów "Dunkierka"/ "Blade Runner 2049" (Hans Zimmer).

Pieśń Hamleta: Ten wielki, biały demon, ta białopióra mgła. Wciągnęła mnie w głąb siebie kiedyś i trwa! Na razie iść, muszę iść, ledwo iść przez świat. Nim zerwę tę serca mgłę, dusi mnie od lat. Pomoże mi może ktoś znaleźć bieli kres. By zechciał tę rękę wziąć, wyciągnięta jest! Pomoże mi znaleźć ktoś bieli kres? ("Biały demon", słowa: Adam Sikorski; muzyka: Romuald Lipko, wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Ofelii: Co po nas będzie, kiedy czas zamieni wszystko w sen... Dalekie jutro, które w nas już dzisiaj brzmi jak tren. Tren... Kto to wie. Kto to wiedzieć chce? Słowa i kamienie starte na pył, przemielone w kurz i piach. Myśli i marzenia tego, kto był w zapomnianych dawno dniach. Czy pozostanie choćby ślad, gdy tamten przyjdzie dzień. Antyczny wers uwagi wart lub piramidy cień. Cień... Kto to wie, kto to wiedzieć chce? A kiedy wreszcie skończy się gra czy się zachowa po nas gdzieś w bursztynie choćby łza? Łza... Kto to wie. Kto to wiedzieć chce? Słowa i kamienie... ("Słowa i kamienie", słowa: Andrzej Mogielnicki; muzyka: Romuald Lipko; wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Hamleta: Dewiza ich: "W straconej trzeba walczyć sprawie". Marzeniem żyć ich zdaniem najciekawiej. Potężnym strachem, nam zawsze niosą pokrzepienie. I już blisko są, nad miasto kładą się ich cienie. Na tarczach godła i kity pióropuszy... To jest lepszy świat, który w swoich ramach trwa. Miło spojrzeć nań tak w ciągu dnia. Czasem błyśnie myśl: rzucić wszystko, z nimi iść. Na wędrówkę na odwieczny szlak. I naprawić świat i naprawić świat i naprawić świat będę chciał! I naprawić świat będę chciał! I naprawić świat będę chciał!. ("Lubię ten stary obraz", słowa: Adam Sikorski; muzyka: Romuald Lipko, Krzysztof Cugowski; wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Ducha Ojca Hamleta: Jest pieśń, jak żagiel gwiezdny napój. Wielkie skrzydła, wielki wiatr. Dla tych, co pełzać w mule nie chcą, głowa w górze, sztywny kark. Jest pieśń, jak pomruk zwiastun błyskawic, sokół pośród stada wron. Tylko niektórzy Ją podjąć umieją, innym gardła dławi strach. Słuchaj Hamlecie, w bezsennych nocach Ona gra. Mówię słuchaj, w bezdennym bólu Ona trwa. I Jej czujesz moc i wciągnięty raz w nurt, oszalały biegniesz w nocy, kiedy inni syci śpią. Mówię popatrz, jak oni mdłym się ogniem tlą. Mówię słuchaj, nie daj przez palce ciągnąć dniom. Przez śnieg i przez deszcz, jeśli sztandar chcesz nieść, życie przecież musi brzmieć, tak jak wielki piękny wiersz. Jest pieśń, jak żagiel gwiezdny napój, wielkie skrzydła, wielki wiatr. Żywe pochodnie, płyniemy nad czasem, w dróg nieprzetartych dal. W nowe pejzaże ziemi niczyjej, gdzie nie bywał dotąd nikt... Słuchaj, jesteś jak wilczy w górach zew. Mówię słuchaj, jak dziko w żyłach szumi krew. Przez śnieg i przez deszcz, jeśli sztandar chcesz nieść. I zbyt wielkich nie ma czynów i zbyt wielkich nie ma spraw. Mówię słuchaj! W świętą strunę uderz chociaż raz. Wielki dźwięk, dziś możesz więcej, zrób. I ruszą wreszcie dni, i poczujesz pożar krwi. Życie mówię musi brzmieć tak, jak wielki piękny Szekspirowski wiersz. Jest pieśń, jak pomruk zwiastun błyskawic, sokół pośród stada wron... ("Pieśń niepokorna", słowa: Adam Sikorski; muzyka: Romuald Lipko, Krzysztof Cugowski; wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Poloniusza: Wielkie nic tobą wykarmione. Wielkie nic, nawet trochę mniej. Jakby zero uwieńczone wiankiem zer. Wielkie nic w siebie zapatrzone, potem już dalej cisza, bez muzyki przetańczony cały bal. Wielkie nic skrzętnie uzbierane, wielkie nic choć z pozoru coś, wychodzone, wybiegane, piękne dno. Wielki nic, w sobie zakochane, puste jak oczu twoich blask. Tyle z tego, tyle z tego w końcu masz, tyle z tego masz, tyle z tego masz. Tyle z tego masz! ("Tyle z tego masz", słowa: Andrzej Mogielnicki; muzyka: Romuald Lipko; wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Rosencrantza i Guildensterna: Ktoś pilnuje twych myśli i snów co krok. Ktoś próbuje ulepić cię znów jak wosk. Ktoś być może już dawno cię wziął na cel. Ktoś handluje twym życiem czy chcesz czy nie...Tej wiedzy nie wyniesiesz z żadnych szkół. Tu trzeba dobrze patrzeć i mieć słuch. Gdzieś obok dzień po dniu cały czas. O twoją wciąż skórę, o twoją wciąż skórę idzie gra... Na pozór się wydaje proste to, we własnych tylko dłoniach masz swój los. A jednak, jeśli już wiedzieć chcesz, nie takie to proste. Nie takie to proste wcale jest". ("Nie taki znów wolny", słowa: Andrzej Mogielnicki; muzyka: Romuald Czystaw; wykonanie: Budka Suflera).

Pieśń Pierwszego Aktora/Aktora-Króla/Grabarza: Nie musisz mówić nic, sam o tym dobrze wiem. Kiedy nasz rozum śpi, demony budzą się. Ludzie wciąż błądzą tak, jakby stracili wzrok. Kiedy rozumu brak, ziemię ogarnia mrok. Kiedy rozum zaśnie, kiedy pójdzie spać. To jest pora właśnie, by się bać. Bo kiedy rozum śpi, to tak jak w czarnych snach zaczynają nami rządzić razem gniew i strach. Kiedy rozum śpi, to nic nie mogą już ani groźby ani prośby, ani anioł stróż. Nie ważne, kto i skąd, nie ważna płeć i wiek. Głupota jest jak trąd, nie działa żaden lek. Nie musisz mówić nic, sam o tym dobrze wiem. Kiedy nasz rozum śpi, demony budzą się. Kiedy rozum zaśnie, kiedy pójdzie spać. To jest pora właśnie, by się bać. Gdy się rozum traci, choćby mały gram diabeł się bogaci, mówię wam. Bo kiedy rozum śpi, to tak jak w czarnych snach zaczynają nami rządzić razem gniew i strach. Kiedy rozum śpi, to nic nie mogą już. Ani groźby ani prośby, ani anioł stróż... ("Kiedy rozum śpi", słowa: Andrzej Mogielnicki; muzyka: Romuald Lipko; wykonanie: Budka Suflera).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji