Artykuły

Krzysztof Babicki w "Tangu" zderzy demokrację z dyktaturą

- Mamy nadzieję, że nasz spektakl, bez nachalnych dodatków tekstowych, pozwoli widzom na głębszą analizę i spostrzeżenia dotyczące współczesności. Bez łatwych uproszczeń, ale i bez niszczenia żywiołu komediowego, który tkwi w "Tangu" - mówi reżyser Krzysztof Babicki przed premierą Teatru Miejskiego w Gdyni.

"Tango" to jeden z najważniejszych polskich tekstów dramatycznych. Jego najnowszą inscenizację przygotowuje w gdyńskim Teatrze Miejskim dyrektor tej sceny Krzysztof Babicki.

Przemysław Gulda: Dlaczego zdecydował się pan przygotować kolejną w polskim teatrze realizację klasycznego już dziś "Tanga" Sławomira Mrożka?

Krzysztof Babicki: "Tango" jest jednym z najważniejszych polskich tekstów napisanych po wojnie. Powstał kilkadziesiąt lat temu, a nie traci, niestety, swojej aktualności. Myślę, że w każdym momencie naszej historii możemy poprzez "Tango" rozmawiać z widzami o niebezpieczeństwach, jakie niesie nieudolna demokracja lub bezczelna dyktatura. Dom bohaterów "Tanga" to jedna wielka metafora. Poza tym to wspaniała czarna komedia, w której poczucie humoru Mrożka przenosi się ponad czasem.

Z tekstami tego autora miał pan do czynienia już nieraz. Co przekonuje pana do tego, żeby do wciąż do nich wracać?

- Ich nieustanna aktualność, znakomicie napisane role. Reżyserowałem Mrożka tylko dwukrotnie, dlatego że niezwykle trudno znaleźć do takich sztuk jak właśnie "Tango" czy "Miłość na Krymie" optymalną obsadę. "Tango" oferuje bardzo szerokie spektrum możliwych inscenizacji: może to być mieszczański teatr salonowy albo radykalny w formie atak na stosunki społeczne - żeby podać tylko dwa bieguny.

W którym miejscu pomiędzy nimi będzie można odnaleźć pana interpretację?

- Na pewno nie będzie to mieszczański teatr salonowy, bo realizujemy go w klaustrofobicznej przestrzeni pod pokładem "Daru Pomorza", w której uwięzieni są nasi bohaterowie. Będzie to gorzkie i satyryczne spojrzenie Mrożka na ekstremalny konserwatyzm niektórych bohaterów, jak i na oszalały eksperyment artystyczny, który bardzo często wewnątrz okazuje się pusty. We właściwy dla czarnej komedii sposób chcemy pokazać zderzenie demokracji z dyktaturą. Tekst Mrożka niemal narzuca patrzenie nań przez pryzmat współczesnych zjawisk społecznych. Grozi to łatwymi uproszczeniami, ale daje też szanse na głębszą analizę i ciekawe spostrzeżenia.

Czy zamierza pan iść tą drogą i przefiltrować przez Mrożka któreś z dzisiejszych problemów: upadek czytelnictwa, głęboki kryzys autorytetów czy niski poziom debaty publicznej?

- Mamy nadzieję, że nasz spektakl, bez nachalnych dodatków tekstowych, pozwoli widzom na głębszą analizę i spostrzeżenia dotyczące współczesności. Bez łatwych uproszczeń, ale i bez niszczenia żywiołu komediowego, który tkwi w "Tangu". Dla mnie walka z cenzurą w czasach, kiedy Mrożek pisał swój dramat, walka o prawo do eksperymentu artystycznego, jest taką samą walką, jaką podjął ruch społeczny przeciwko ACTA, w obronie wolności internetu.

Spektakl będzie pokazywany pod pokładem "Daru Pomorza", a w jego tytule znalazły się słowa "na pełnym morzu". Jakie będą konsekwencje umieszczenia przedstawienia na tej niecodziennej scenie?

- W 2011 r. Mrożek przez tydzień przebywał w Gdyni, w Teatrze Miejskim, jako juror Festiwalu R@Port. Poznaliśmy się już wcześniej, w 2005 r., kiedy przyjechał do Lublina na premierę "Miłości na Krymie". Dużo rozmawialiśmy o "Tangu". Mówiłem mu, że chciałbym podnieść rangę Stomila, autora sztuk eksperymentalnych, jako przedstawiciela inteligencji humanistycznej. Nie byłem przekonany co do zamieszczonej w pierwszym akcie "Tanga" historyjki Adama i Ewy, która nie budowała klasy Stomila. Mrożek powiedział mi wtedy: "To niech Stomil wystawi jedną z moich jednoaktówek". I tak też zrobiłem. W naszym "Tangu" pojawi się rzadko grana jednoaktówka "Na pełnym morzu", właśnie w charakterze eksperymentu Stomila, podnosząc jego rangę intelektualną i dopowiadając zatrważające treści o demokracji i dyktaturze.

****

"Tango - Na pełnym morzu", Sławomir Mrożek, reż. Krzysztof Babicki, scenografia: Marek Braun, kostiumy: Jolanta Łagowska-Braun, muzyka: Marek Kuczyński, światło: Marek Perkowski, inspicjent: Maciej Sykała, występują m.in.: Elżbieta Mrozińska, Marta Kadłub, Monika Babicka, Grzegorz Wolf, Maciej Wizner, Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza, Gdynia, scena na "Darze Pomorza", premiera: piątek, 10 maja, godz. 20, kolejne spektakle: sobota, niedziela, wtorek-piątek, 11, 12, 14-17 maja, bilety: ulgowe - 60 zł, normalne - 70 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji