Artykuły

Dominika Kluźniak: Trzeba stawiać na swoim

- Kiedy kobieta mówi otwarcie, że nie czuje powołania do bycia matką, wywołuje społeczny sprzeciw. W naszej sztuce tytułowa bohaterka, czyli Hedda Gabler, też nie chce mieć dzieci. Jak widać, ten temat wciąż wydaje się nieoswojony - mówi Dominika Kluźniak, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie w rozmowie z Adamem Cissowskim w tygodniku Wprost.

"Hedda Gabler" w Teatrze Narodowym

To niepozbawiony czarnego humoru dramat o potrzebie piękna i odwadze występowania przeciw etykietom i konwenansom. Sztuka autorstwa mistrza realistycznego dramatu psychologicznego w interpretacji reżysera Kuby Kowalskiego na deskach sceny przy Wierzbowej Teatru Narodowego w Warszawie jest dziełem poetyckim. W roli Heddy - Wiktoria Gorodeckaja. której partnerują: Oskar Hamerski, Aleksandra Justa. Dominika Kluźniak, Mateusz Rusin i Przemysław Stippa oraz Radosław Duda przy fortepianie.

W spektaklu Henrika Ibsena "Hedda Gabler" wciela się pani w postać Pani Elvsted, która porzuca rodzinę dla innego mężczyzny, żeby móc tworzyć. Czy takich kobiet jest teraz więcej?

- Tak, droga do samostanowienia kobiet jest dziś o wiele łatwiejsza niż 100 lat temu. Przeglądałam ostatnio zdjęcia pierwszych kobiet, które stały się lotniczkami, lekarkami. To były pionierki. Od tamtej pory dokonał się ogromny skok. Jest jednak pewien wyjątek - kiedy kobieta mówi otwarcie, że nie czuje powołania do bycia matką, wywołuje społeczny sprzeciw. W naszej sztuce tytułowa bohaterka, czyli Hedda Gabler, też nie chce mieć dzieci. Jak widać, ten temat wciąż wydaje się nieoswojony.

Czyli niezależnie od czasów kobietom potrzebna jest taka wewnętrzna siła, żeby postawić na swoim.

- Nie chodzi o to, żeby ktokolwiek stawiał na swoim, tylko o to, by próbować robić to, co wydaje się słuszne i właściwe, a nawet sprawiedliwe. Życie, w którym się nie spróbowało tego, czego się pragnie, jest niepełne. Tak jest w przypadku Pani Elvsted, która czuła się niespełniona, nieszczęśliwa, wręcz uwięziona w swoim domu, "gdzieś w jakiejś dziurze na dalekiej północy". Oczywiście, takie publiczne przyznanie się do tego, że porzuciło się dom, męża, dzieci i żyje się z kimś innym, zawsze będzie krytykowane, niezależnie od czasów. Kobiety płacą za taką decyzję zdecydowanie wyższą cenę niż mężczyźni.

Śmiałe decyzje były pani udziałem w życiu zawodowym?

- Myślę, że jako aktorzy często nawet w sposób niezauważalny podejmujemy takie decyzje, odrzucając jakieś projekty czy zwyczajne kłócąc się z reżyserem. Dotyczy to też tego, czy praca w teatrze ma być całym naszym życiem, czy równolegle mają istnieć dom, rodzina. To jest taka nieustanna walka z samym sobą.

A na polu filmowo-serialowym?

- Zdarzało mi się w życiu zawodowym podejmować decyzje podobne do decyzji Pani Elvsted, czyli "wyjść" z czegoś, co mogłoby dawać większą rozpoznawalność, pieniądze czy bezpieczeństwo. Za każdym razem to są jednak dylematy.

Pani się uważa za feministkę?

- Uważam się za człowieka, który stara się żyć według tego, co podpowiada mu wewnętrzny głos, że jest dobre. Nie chciałabym tego nazywać żadnym pojęciem.

***

Dominika Kluźniak - aktorka filmowa, teatralna i dubbingowa. Od ukończenia Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie związana ze stołecznym Teatrem Dramatycznym. Nagrodzona Feliksem Warszawskim za rolę Pippi w "Pippi Pończoszance" oraz za grę w sztukach "Obsługiwałem angielskiego króla" i "Sztuka bez tytułu". Od sezonu 2010/2011 gra również na scenie Teatru Narodowego

w Warszawie. Matka dwóch córek.

***

Na zdjęciu: Dominika Kluźniak (po prawej) w "Heddzie Gabler"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji