Artykuły

Zawsze byłem outsiderem

Z BERNARDEM DA COSTA,DRAMATURGIEM,ROZMAWIA KATARZYNA WERESZCZYŃSKA

Porównuje się Pana teksty do dramatów Samuela Becketta. Krytycy piszą, że jest w nich czarny humor, gorzka refleksja, pesymistyczna wizja świata. Czy pisze Pan w ten sposób, bo tak postrzega obecną rzeczywistość?

Nie jestem podobny do Becketta, nie mam nic wspólnego z absurdem. Przedstawiam rzeczywistość taką, jaką ona według mnie jest. W moich tekstach jest zawarty humor, ale nie nazwałbym go czarnym, raczej realistycznym. Nie jestem autorem smutnym, uważam, że wiele rzeczy w otaczającym nas świecie jest bardzo zabawnych.

W latach 70. był Pan inicjatorem , cafe-teatru", w którym młodzi dramaturdzy pokazywali sztuki w kawiarenkach. W ten sposób promowali swoją twórczość. W polskim teatrze jednym z problemów jest to, że młodzi autorzy nie mają gdzie pokazywać sztuk. Czy podobna inicjatywa mogłaby być sposobem na uzdrowienie naszej sytuacji?

"Cafe-teatr" był moim sposobem na początek. To pomogło mi odnaleźć samego siebie, wytyczyć własną artystyczną drogę. Zaraz po tym szybko znalazłem się w teatrach profesjonalnych. Pierwszą sztuką, którą wystawiłem na dużej scenie, było "Pożegnanie z wielką hrabiną". Nastąpiło to zaraz po przygodzie z "cafe-teatrem". Nie sądzę więc, żeby w Polsce mógł być to dobry i trwały sposób na promowanie sztuk współczesnych autorów.

Z tego, co Pan mówi, odnosi się wrażenie, że Pana droga zawodowa nie była szczególnie trudna...

Nie zgodzę się z tym. W środowisku artystycznym zawsze byłem postrzegany jako outsider, ktoś z zewnątrz. Nie otrzymałem centralnej edukacji, nie mam wykształcenia artystycznego, bo mój ojciec był rzemieślnikiem, miał mały zakład mechaniczny. Mieszkałem w Bordeaux, gdzie właściwie nie ma teatrów. Jest natomiast opera, gdzie jako dziecko i młodzieniec często bywałem. Wtedy odczuwałem przyjemność z przebywania w teatrze. Z tego powodu na początku pisałem wiele sztuk lirycznych, wypełnionych muzyką. "Bumerang" jest zupełnie innym gatunkiem. Jest tu wiele paraleli do mojego własnego życia, ponieważ doświadczyłem w przeszłości częstych dyskryminacji. Francuzi są skłonni do tego, żeby krzywdzić innych, bywają niesympatyczni. Sytuacja jest niezrównoważona. Zawsze jest ktoś na górze, i ktoś na głębokim dole. Niby jest równość, wolność, ale jednocześnie człowiek musi słuchać nieżyczliwości czy impertynencji. To poniżanie, sprawianie, że ci, którzy widzą siebie jako wartościowych, siłą spychani są do parteru - jest jakby narodowym sportem. O tym wszystkim mówi "Bumerang".

Dlaczego tak często bohaterami Pana sztuk są aktorzy?

Ponieważ jest to mniejszość w społeczeństwie. Aktorzy są bardziej narażeni na tą agresję, o której mówiłem. Artysta z natury jest człowiekiem wrażliwym, jednocześnie - bardziej uczulonym na nieżyczliwość. Obraz wewnętrzny środowiska artystycznego we Francji jest lustrem środowiska zewnętrznego. To co złe jest na zewnątrz, czyli w całym społeczeństwie, w środowisku artystycznym jest odzwierciedlone w mocniejszym wymiarze.

Bohaterowie "Bumerangu" są ludźmi niespełnionymi. Co zrobić, by być w życiu spełnionym? Panu to się udało.

Najważniejsze, aby czuć się wolnym i mieć możliwość robienia tego, co się chce. Ja zawsze byłem "na zewnątrz". Nie byłem akceptowany za to co pisałem. Nie doceniano mnie,a jednak uparcie dążyłem do tego, by robić to, w czym czułem się najlepszy. Nie poddaję się klasyfikacji. Ludzie lubią wiedzieć: czy jesteś znany, czy nie: czy tworzysz teatr bulwarowy, czy awangardowy; czy zarabiasz dużo pieniędzy, czy mało. Wszelkiego rodzaju szufladkowanie denerwuje mnie.

Bernard Da Costa należy do grona dramaturgów francuskich, których teksty są najczęściej grane w teatrach na całym świecie. Wczoraj uczestniczył w premierze swojej sztuki "Bumerang" w Teatrze Na Woli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji