Artykuły

Premjera w Teatrze Narodowym

"Uciekła mi przepióreczka", komedia w 3 aktach Stefana Żeromskiego.

Mogę dziś już zdradzić jedną tą tajemnicę: mianowicie że, ilekroć Stefan Żeromski napisał sztukę teatralną, my wszyscy, piszący o nim kręciliśmy się jak mucha w ukropie. Tak go wszyscy czcimy i kochamy, że z całego serca pragnęliśmy, aby każde słowo nasze było tylko hołdem i wdzięcznością, a... zawsze było coś co przeszkadzało; zawsze było w jego sztukach coś skłębione, pokręcone, najszlachetniejszy kruszec mięszał się z innym mniej czystym. Aż wreszczie wczoraj, Żeromski dał swoją, miarę jako pisarz teatralny; napisał rzecz cenną nic tylko przez swoje fragmenty, ale dzieło jednolite, zwarte i piękne. Ba, okazał się w niem nie pospolitym wirtuozem, koncepcja bowiem ideowa jego sztuki jest tak wyniosła, że dać jej żywy sceniczny wyraz było nielada zadaniem.

Jest człowiek o sercu gorącem i czystem, zarazem roztaczający dokoła siebie nieprzeparty urok; ten człowiek cały swój zapał, siły oddaje na służbę powszechności. Scenicznie wyraża się to w zorganizowaniu kursów dla nauczycieli wiejskich. Potrafił rozpalić do tego dzieła grono uczonych ludzi, światłych i dobrych, ale nie tak jak on gorejących duchem; znajduje i dwie odane pomocnice swojej idei; jedną księżniczkę gotową oddać stare ruiny zamku na siedzibę tej pracy; drugą skromną nauczycielkę wiejską. Ale w pewnym momencie łuska spada z oczu młodego entuzjasty; ten zapał obu kobiet dla sprawy płynie z bardzo ziemskiego źródła: obie się w nim poprostu - o zgrozo!- kochają! Widzi, iż niechcący zmą cił duszę czystej istoty, zniszczył jej życie; i nie jej jednej, także i jej męża, prostego ale zacnego nauczyciela wiejskiego. Ten biedny człowiek, który postradał serce żony, przeklina ideały które mu ją odjęły. Na domiar młody bohater i sam kocha tajemnie od pierwszej chwili młoda nauczycielkę. I oto wyłania się dla tego młodego matematyka zrównanie, którego nikt pono nie rozwiązał bez reszty: co ma począć troje uczciwych ludzi, dwóch mężczyzn i jedna kobieta w takiem położeniu, gdy oni obaj kochają ją jedną, a ona, będąc żoną jednego z nich i matką jego dziecka, kocha bez pamięci drugiego?

I nagle młodego działacza, który przez chwilę zajrzał w przepaść występku i słabości, jaką kryją nawet najszlachetniejsze serce ludzkie mierzi to grzęźniecie w "ziemskiem, zbyt ziemskiem, nawiedza go wściekła, okrutna fantazja: znajdzie sposób aby rozwiązać sprawę; wyleczy obie kobiety z tej ziemskiej miłości, rozpali je ukochaniem obowiązku, ideału, zagrzeje tych których duch jest zbyt mdły i chłodny. Odbędzie się to kosztem

jednej tylko ofiary, a ofiarą tą będzie - on sam. A że ten przeczysty człowiek ma w swojej naturze coś z pustaka, z figlarza, zagra taką komedyjkę: młodej nauczycielce przedstawi się jako brutalny uwodziciel i hulaka, który odgrywał komedię ideałów; księżniczce jako człowiek bez wiary i bez charakteru; kolegom jako lekkoduch i pajac. I skutek będzie ten: Dorota, w której umie zręcznie podrażnić ambicję żony, wróci serem do męża i duszą do obowiązków; księżniczka w swojej obrażonej dumie, dopełni swej ofiary już nie dla niego ale dla sprawy; a całe grono zaweźmie się aby bez niego i na przekór jemu dokonać dzieła, w które on zwątpił i porzucił! A on przytłoczony brzmieniem wzgardy ich wszystkich, poświęciwszy wszystko, swoje szczęście osobiste, swoje dobre imię aby ocalić szczęście dwojga istot i rozpłomienić wątłych lud płomieniem ofiary, - odchodzi na zawsze. Wie w swojem sercu, że uczynił dobrze, - i to mu wystarczy. Są serca którym potrzebna jest ta miara ofiary, zaiste najwyższa na jaką człowiek zdobyć się może, ofiary nietylko bez sławy ale z hańbą. To zarazem najwyższa skala dumy do jakiej człowiek wznieść się może.

Utwór ten tkwi najgłębszymi korzeniami w duszy i w twórczości Żeromskiego. To ten walenrodyczny pierwiastek, który tkwił w jego doktorze Judymie; to zarazem ów "ponad śnieg wybielony" bohater, który z większem prawem niż ów Wiko ze sztuki

pod tym tytułem mógłby użyć tego godła, bo tu on sam własną swą wolą i mocą, a nie ślepym losem wojny, skazał się na męczeństwo i ofiarę. Zarazem korzenie tej sztuki tkwią głęboko w dawnej niewolnej Polsce; to jeden z owych dramatów, które raczej możemy sobie wyobrazić w egzaltacji i mrokach podziemnych prac konspiracyjnych niż tu w tej szkolnej izbie, do której szeroko otwarte okna wpuszczają tyle słońca i powietrza.

Utwór ten, zwłaszcza od drugiego aktu, przykuwa zwartym i intrygującym dialogiem; ale jedna zwłaszcza podziwiam w sztuce Żeromskiego i widzę w tem rękę mistrza: to że potrafił ten temat ująć w ramach komedji. Jakże łatwo mógł to być ibsenowski dramat! Wyczuł Żeromski subtelnemi nerwami artysty nastrój obecnej doby: nie chcemy smutku; nie chcemy dramatu, chcemy odetchnąć, dać odpoczynek umęczonej polskiej duszy, chcemy uśmiechu! I w ten sposób powstało dzieło niezwykle oryginalne: wyobraźmy sobie np. Rosmersholm - bo można z nim porównać tę sztukę przez wysoką atmosferę etyczną zawartego w niej problemu - ale Rosmersholm napisany jako komedję! Pokazał Żeromski, jak cudownie elastycznem narzędziem jest komedja, i ile można w niej zmieścić dramatu, szlachetności j powagi życia.

Teatr Narodowy dał dziełu Żeromskiego wspaniałą oprawę. Aż do najdrobniejszej rólki jeden w- drugiego najtężsi aktorzy. To był prawdziwy koncert; pierwsze przedstawienie w Teatrze Narodowym o tak jednolitym poziomie.

Rolę Przełęckiego, docenta fizyki, grał p. Osterwa. Jest to rola niesłychanie trudna; pogodzić jej nadludzki zaiste heroizm z lekkim komediowym tonem w jakim jest utrzymana, to jedno z najbardziej karkołomnych zadań aktorskich jakie znam. P. Osterwa jest może jedynym w Polsce aktorem, który mógł się jej podjąć; mimo to nie rozwiązał jej całkowicie. Jego styl gry jest raczej z ducha Szaniawskiego niż Żeromskiego. Przez cały pierwszy akt nie wiedzieliśmy absolutnie z kim mamy do czynienia; z frantem, filutem, czy broń Boże galicjakiem? Brakło tu jego lekkości tego drugiego dna, które, przyznaję, bardzo trudne jest do wydobycia. Toż samo w akcie drugim: wyznanie "ja ją kocham" było dla nas zupełną niespodzianką; co więcej nie budziło w nas żadnego przekonania. Za wiele ma zawsze Osterwa kokieterii, frantostwa w stosunku do kobiet, tam gdzie rola raczej żądałaby pewnej naiwności. Tak np. bardzo ryzykowna scena, gdy Przełęcki, dla zohydzenia się w oczach Doroty, odgrywa przed nią cynika i hulakę, powinna by być (tak mi się zdaje przynajmniej) bardziej naiwna z jego strony; grana w ten sposób jak wczoraj była nieco przykra. Cała postać nie budziła absolutnie żadnej wiary; ten Przełęcki Osterwy nie mógł być tym dobrowolnym męczennikiem; ale rozegrana była ta końcowa scena brawurowo i po aktorsku świetnie. Dwukrotnie powtórzony refren: "Takie są moje obyczaje" był ideałem wypowiedzenia. Smugoń p. Jaracza natomiast sięgnięty był aż do samego dna tej prostej duszy; to było prawdziwe arcydzieło gry aktorskiej, uzyskane niedostrzegalnie prostemi środkami. Coprawda rola to nieskończenie łatwiejsza bo bardziej z gliny ziemskiej ulepiona; podczas gdy ów Przełęcki to raczej szlachetny paradoks literacki, niż ludzka z krwi i kości istota.

Pani Tekla Trapszo (księżniczka) przypomina mi tak żywo piękno czasy krakowskiego teatru, że z najmilszem wzruszeniem widzę ją na scenie, słucham jej słodkiego głosu; p. Niedzielską też nosiłem w Krakowie na rękach (w przenośni), toteż z przyjemnością ujrzałem wczoraj, iż z sympatycznego pisklęcia wyrosła bardzo interesująca artystka, umiejąca już dobrze się posługiwać swoim wdziękiem i młodością. Resztę ról grały takie tuzy jak Chmieliński, Solski, Śliwicki, Bednarczyk Kotarbiński, Staszkowski, Różański, Zieliński: to się nazywa obsada, co? Reżyseria Osterwy świetna.

Dawno, bardzo dawno, nie widziałem w teatrze takiego przyjęcia jakie publiczność zgotowała wczoraj uwielbianemu pisarzowi. Koniec każdego aktu zmieniał się w owację, a kiedy trzeci akt dobiegł do końca, długo jeszcze stojąca w miejscach publiczność oklaskiwała z zapałem tego, który oddawna stał się dla nas w literaturze ucieleśnieniem myśli j serca narodu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji