Artykuły

Gdańsk. Czary dyrektora Orzechowskiego w Wybrzeżu

Rozmowa z Adamem Orzechowskim [na zdjęciu] - nowym dyrektorem teatru Wybrzeże w Gdańsku:

Dziś [1 lipca] oficjalnie rozpoczął pan dyrektorowanie gdańską sceną. Czegoś się pan boi?

- Gdy sześć lat temu zostałem szefem teatru w Bydgoszczy, zadawano mi to samo pytanie. Odpowiadałem wtedy, że niczego się nie boję. Dziś niepokoi mnie jednak, że coś może nie ode mnie zależeć. Obawiam się kłamstwa czy czegoś, co jest irracjonalne, bo to są rzeczy, które są mi obce. Jestem świadomy, tego, że w prowadzeniu teatru trzeba wykazywać się ogromną energią i determinacją. Mam nadzieję, że mi ich nie zabraknie.

A czy aktorzy powinni się bać?

- A niby czego?

Na przykład tego, że przyjdą za panem nowi aktorzy...

- Minęły czasy, gdy nowy dyrektor przychodził ze swoimi ludźmi. Jedyne, czego aktorzy mogą się obawiać, to tego, że mają do czynienia z człowiekiem, który będzie stawiał wymagania i nie zawsze będą to zadania proste.

Czy czuje pan na plecach oddech Macieja Nowaka?

- Nie, żadnego oddechu nie czuję. Mówili, że "wchodzę w za duże buty Macieja Nowaka". Tak się od niego różnię, że porównywanie jest... możliwe, ale bezsensowne.

Kiedy najbliższa premiera?

- Na początku sezonu, w październiku, góra w listopadzie. Chciałbym stworzyć mądry, żywy teatr, podejmujący dialog z widzem.

Plany, projekty...

- Myślę o teatrze jak o sprawnej machinie, dzięki której wszystkie marzenia twórców mogą być realizowane. Bo teatr to jest takie miejsce. Tu mają się te czary dziać. Teatr powinien być miejscem otwartym na nowe pomysły i twórczy ferment. Od jakiegoś czasu prowadzę intensywne rozmowy z reżyserami. Ich rezultat już wkrótce Państwo poznacie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji