Artykuły

Jak postawić dwa domy

- Bałbym się na przykład grać równolegle w trzech serialach. Nie unikam ich, ale przebieram. Niestety w większości są marnie napisane. Dlatego uwielbiam pracę w teatrze. Tam jest czas na rozmowę, analizę, na refleksję - mówi warszawski aktor TOMASZ SAPRYK.

Należy do grona aktorów, którzy przede wszystkim cenią sobie pracę na scenie. Możemy go oglądać w Teatrze Ochoty w sztuce Marka Koterskiego "Nas troje", a w sierpniu w Teatrze Powszechnym w spektaklu "Czego nie widać" w reżyserii Juliusza Machulskiego.

Teresa Gałczyńska: - Jest Pan aktorem, który potrati stworzyć prawdziwą, ciekawą kreację. Ale nie garnie się Pan specjalnie do telewizji, a stawia Pan na występy na scenie?

Tomasz Sapryk: - Ostatnio sam się w tym pogubiłem. Kibicuję wszystkim, którzy mają pracę, ale jestem bardzo ostrożny w doborze serialowych propozycji. Jak zdarza mi się trafić dobrą rolę filmową, wyobrażam sobie, jak to znaczy być przez parę lat serialową twarzą. Wiem, jak moi koledzy się z tego cieszą, a zarazem, jak się z tym męczą. Bałbym się na przykład grać równolegle w trzech serialach. Nie unikam ich, ale przebieram. Niestety w większości są marnie napisane. Dlatego uwielbiam pracę w teatrze. Tam jest czas na rozmowę, analizę, na refleksję.

- Jednak w serialu "Wiedźmy" zagrał Pan dzielnicowego Henia Rosota?

- I wydaje mi się, że się nie pomyliłem. Ta postać jest sympatyczna, dowody sympatii otrzymuję regularnie, chodząc po ulicy. Spodobał mi się pomysł serialu. Akcja dzieje się na warszawskiej Pradze. Wreszcie

mamy plenery, a obsada jest profesjonalna i doskonała.

- Rozumiem, że w "Modzie na sukces" nie chciałby Pan zagrać?

- Grając w takim serialu, mógłbym postawić przynajmniej dwa domy i może zapewnić dobrobyt dzieciom moich dzieci. Więc może... (śmiech).

- Właśnie. Niedawno obchodziliśmy Dzień Ojca. Jak trójka Pana pociech uczciła ten dzień?

- Fantastycznie. Trzynastoletni Maksymilian i dwuletnia Zofia zaśpiewali i wyrecytowali, co umieli. Najstarsza, piętnastoletnia Aleksandra - z wdziękiem wręczyła mi piękny kwiat, a cała brygada wyglądała w ogóle przekomicznie. Sprawili mi ogromną radość.

- Dzieci oglądają Pana w telewizji?

- Spowszedniało im to. Bardziej podniecają się, jak mama zagra w reklamie. Natomiast fantastycznie odbierają moje spektakle teatralne.

- Mieszka Pan pod Warszawą. Czy z równą pasją jak aktorstwem zajmuje się Pan swoją działką?

- Ależ oczywiście. W okolicy jestem słynną mróweczką ogrodową. Ale ogród, jak teatr, wymaga czasu. Trzeba mieć wolny dzień, zrobić sobie kawę, skosić trawniczek, zajrzeć tu i tam.

- Mówi się, że dom to jednocześnie przywiązanie do ziemi. Czy w takim razie wyjeżdżacie Państwo na wakacje?

- Jest z tym kłopot, bo mamy zwierzęta, kota Lulu, psa Plotkę, bardzo uczłowieczone. Ale z pomocą całej rodziny coś wykombinujemy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji