Artykuły

Malta. Dzień szósty

Codziennie zabieram się do tekstu i uświadamiam sobie, że sporo wysiłku wymaga przypomnienie sobie, co danego dnia widziałem. Albo to wina upału, albo spektakle są tak nijakie, że umykają mi z pamięci po wyjściu z sali. Upały najczęściej znoszę dość dobrze, więc czemu w tym roku miałoby być inaczej? Niestety dużo bardziej znoszę nijakość i nudę - z XVI Festiwalu Malta w Poznaniu dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Po podjęciu ogromnego wysiłku przypominam sobie np. spektakl "Skaza" na podstawie sztuki Marzeny Brody w wykonaniu studentek krakowskiej PWST, które współtworzą Teatr Za Lustrem. Już sam tekst jest tak pretensjonalny, że szkoda się za niego zabierać. Należy ewentualnie wychłodzić bełkotliwe zapędy Brody, zamiast wspomagać je kolejnymi elementami dziwności. Niestety dziewczyny z Teatru Za Lustrem wybrały to drugie. Poprzez zamianę płci Mata (znakomita rola Mirosławy Żak), nagle w spektaklu pojawił się wątek lesbijsko-kazirodczy. Ale na tym nie koniec. Ni stąd ni zowąd okazuje się, że jedna z sióstr jest anorektyczką. To siostrzane uczucie przestaje być toksyczne. Jest zwyczajnie śmieszne. Wplecione w to wszystko fragmenty z prozy Elfriede Jelinek, stają się zbędnym, irytującym ornamentem. Nawet jeśli autorki przedstawienia próbują czegoś dotknąć, po chwili rozmywa się to w pensjonarskich pomysłach. Szkoda jedynie ich rzetelnie przygotowanych ról.

Zawiódł także Xavier Le Roy. Pomysłu na jego spektakl-wykład "Produkt okoliczności" wystarcza na pierwszych piętnaście minut. To opowieść o biografii biologa molekularnego, który zaczyna brać dwie lekcje tańca tygodniowo. Jest to więc opowieść Le Roy o samym sobie. Od wielu lat nie pracuje już jako biolog i zajął się tańcem i choreografią. Pokazywany na Malcie spektakl opowiada o okolicznościach takiego wyboru. Jako uniwersytecki wykład na kierunkach ścisłych, byłoby to niebywale wydarzenie. Niestety ja studiowałem kierunki humanistyczne i na takich wykładach zwykle przysypiałem. Tak było i tym razem.

"3600" w wykonaniu Boilerhouse & Metalovoice to widowisko o upływie czasu. Trwa, na co wskazuje tytuł, godzinę. Co się może zdarzyć w przeciągu 3600 sekund? Wszystko zależy od natężenia emocji. Najciekawsze jest uchwycenie tempa czasu i subiektywizm jego upływu. W wyniku zagęszczeń, czas sprawia wrażenie szybszego przepływu, natomiast zwolnienia powodują jego rozmycie, nudę, nerwowe zerkanie na zegarek.

Na tegorocznej Malcie zbyt często nerwowo spoglądam na zegarek. Dzieje się niewiele rzeczy naprawdę wartościowych i godnych uwagi. Każdego dnia pojawia się nadzieja na przełom i nic z niej nie wynika. To na czym wczoraj byłem? Jest nadzieja, że jutro zapamiętam.

Na zdjęciu: "3600", Boilerhouse & Metalovoice.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji