Artykuły

Magdalena Boczarska. Praca jest ważna, ale syn też pomaga się jej spełniać

Miała szesnaście lat, kiedy musiała sama zamieszkać i zadbać o siebie. To nauczyło ją odpowiedzialności i roztropności. Skończyła krakowską PWST i wyjechała do Warszawy, by robić aktorską karierę. Teraz spełnia się również jako mama dwuletniego Henia.

Polska aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna. Urodziła się w 1978 roku w Krakowie. Uczęszczała do klasy artystycznej XXI Liceum Ogólnokształcącego. W 2001 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego. Po ukończeniu studiów debiutowała na scenie Teatru Nowego w Łodzi. Od 2003 roku pracuje na deskach Teatru Narodowego w Warszawie. Od tego czasu współpracowała m.in. z teatrami Buffo w Warszawie, Carrousel Theater w Berlinie i Teatro Tatro na Słowacji. Od 2005 grywa w popularnych serialach telewizyjnych, zarówno polskich, jak i niemieckich. W 2007 zagrała główną rolę kobiecą w komedii duetu Konecki i Saramonowicz "Testosteron". Największą popularność przyniosły jej jednak dopiero występy w filmach "Różyczka" (nagroda za najlepszą rolę kobiecą na festiwalu w Gdyni), "Bejbi blues", "W ukryciu" i "Sztuka kochania" (Orzeł dla najlepszej aktorki).

Największą popularność przyniosła jej rola Michaliny Wisłockiej w "Sztuce kochania". Aktorka wykorzystała ją, by sięgnąć po ciekawe propozycje serialowe. Niedawno oglądaliśmy ją w "Pod powierzchnią" - na premierę czeka drugi sezon tego cyklu. Zanim się to stanie, już od najbliższej niedzieli będzie się pojawiać na ekranach telewizorów w "Zasadzie przyjemności" w programie Canal+.

- Na początku mojej drogi aktorskiej usłyszałam bardzo ważne i mądre słowa: jeśli chcesz robić karierę, to jej nie rób. Ja nie mam parcia na szkło. Jeżeli sukces jest mi pisany, to tak się stanie. Pozostaje mi tylko uczciwie i z oddaniem pracować. Ani sława, ani blichtr mnie nie kuszą. Tylko proszę nie mylić z błyskotkami, które uwielbiam - śmieje się w rozmowie z portalem Interia.

Sama siebie nazywa "dzieckiem krakowskiego Kleparza". Nic dziwnego - młode lata spędziła w położonej niedaleko słynnego targu kamienicy przy placu Matejki. Okna jej mieszkania wychodziły na podwórko-studnię i to właśnie tam najczęściej bawiła się po szkole. Uczyła się dobrze i szybko musiała się usamodzielnić. Rodzice rozwiedli się, kiedy miała szesnaście lat: tata - muzyk wyprowadził się z domu, a mama - pielęgniarka wyjechała za chlebem do Niemiec. Mieszkała więc sama.

- Wcześnie byłam za siebie odpowiedzialna i wiązało się to z pewnym poczuciem samotności. Pokładano we mnie nadzieje, że podołam. Chciałam być dorosła, ale wcale się tak nie czułam. Taka przyspieszona szkoła dojrzałości. Z perspektywy czasu myślę, że wyszło mi to na dobre. Ale wiem też, że na dorosłe życie byłam wtedy jeszcze za młoda - podsumowuje dziś w "Gali".

Magdzie zdarzało się czasem organizować imprezy w pustym mieszkaniu, ale nigdy nie przekroczyła granic przyzwoitości. Zabiegała o względy rówieśników, bo będąc nastolatką, otarła się o anoreksję. "Madzia dobrze wygląda" - usłyszała od jednej z ciotek i uznała, że jest za gruba. Zaczęła się więc odchudzać na potęgę. Całe szczęście odpuściła sobie, kiedy urósł jej duży biust. To on stał się wtedy źródłem jej kompleksów. Szybko jednak zrozumiała, że to raczej atut niż problem.

Artystyczne zainteresowania odziedziczyła po tacie. Może i był lekkoduchem, ale zabierał córkę na koncerty, zwiedzał z nią krakowskie zabytki, chodził do kina. Nic więc dziwnego, że Magda postanowiła po liceum zdawać do szkoły teatralnej. Chociaż zdarzało się jej w tamtym czasie mocno zabalować, nadal była bardzo odpowiedzialna.

- Nie mam mistrzyń. Zawsze gdy ktoś mnie pyta, o aktorkę, którą podziwiam, to nie umiem się zdecydować. Jak słyszę, że ktoś mówi: "Uwielbiam Meryl Streep, jest moją ikoną", to myślę: "Świetnie, też ją lubię, ale nigdy bym nie powiedziała, że jest moją ikoną". Nie mam więc mistrza - śmieje się w rozmowie z "Elle".

Po szkole Magda uznała, że Kraków jest dla niej za ciasny: najpierw pojechała grać do Łodzi, a potem przeniosła się do Warszawy. Choć początkowo koncentrowała się na teatrze, szybko uwiodło ją kino i telewizja. Zaczęła od komedii typu "Testosteron" czy "Lejdis", ale popularność i uznanie przyniosła jej dopiero bardziej poważna "Różyczka", za występ w której zgarnęła prestiżową nagrodę na festiwalu w Gdyni.

- Zakochuję się w swoich postaciach. Gdy kończę nad nimi pracę, zostaje we mnie tak ogromna pustka emocjonalna, że mówiąc kolokwialnie, jestem na długo potem taka "rozmamłana" w środku. Potwornie tęsknię za rolą i za emocjami, które się kończą. Zawsze też bardzo brakuje mi ludzi, z którymi tę postać się współtworzyło - podkreśla w Onecie.

Starsze koleżanki ją przestrzegały i faktycznie po triumfie w Gdyni przyszedł dla niej trudny czas. Dostała wiele propozycji, ale nie aż tak satysfakcjonujących jak "Różyczka". Dopiero takie filmy, jak "W ukryciu" czy "Sztuka kochania" dały jej ponownie okazję, by zabłysnąć na dużym ekranie.

- Zdarzyło się, że wypruwałam z siebie flaki, a finalnie nic z tego w filmie nie zostało. To mnie nauczyło, że oczywiście wchodzę w każdy projekt na sto procent, ale mam też dystans, rozumiem, że ten film i ta praca nie zmienią mojego świata. Im szybciej zapomnę o roli i wrócę do normalnego życia, tym lepiej dla mnie - deklaruje w "Grazii".

Kiedy plotkarskie media zwróciły na nią uwagę, zasugerowano, że jest związana z Tomaszem Karolakiem. Musiała więc tłumaczyć publicznie, że to tylko przyjaźń i nic ponad to. Potem próbowano zdybać ją z innym mężczyzną u boku. Wszystkie tropy okazywały się jednak fałszywe. Sensacja wybuchła, gdy wytropiono, że jest związana z młodszym od siebie o siedem lat kolegą po fachu - Mateuszem Banasiukiem.

Początki były trudne: media na każdym kroku przypominały Magdzie o różnicy wieku i sugerowały, że zegar biologiczny tyka i powinna już zajść w ciążę. Para aktorów przetrwała tę nawałnicę - i chociaż nie wróżono jej długiego stażu, jest ze sobą do dzisiaj.

- Doceniam czas spędzony w domu z moim mężczyzną, bo przez pracę mamy go bardzo mało. Lubię nasze małe rytuały, wspólne poranki czy gotowanie, pójście na rower albo do kina. Takie prozaiczne zwykłe przyjemności. Ale najbardziej cieszę się rozmową z bliskim człowiekiem - podkreśla w "Grazii".

Dwa lata temu Magda i Mateusz zdecydowali się na dziecko. Wtedy przyszedł na świat Henryk, który sprawił, że para aktorów musiała przemodelować swoje życie. Żadne z nich nie żałuje jednak tego, że zdecydowali się na dziecko.

- Uwielbiam z nim być, zostawać w domu i oddawać mu każdą chwilę. Mam też takie poczucie, że czas spędzony z nim bardzo mnie wzbogaca. Jest największą wartością, jaką mogłam dostać od losu, największym prezentem. Śmieję się, co mi tam nagrody, ja mam Henia!" - podkreśla w serwisie "Mamo to ja".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji