Artykuły

Nie warto się układać z diabłem

- Są takie arcydzieła, które w sposób bezwzględny i dobitny mówią prawdę o człowieku. Takie dzieła się nie starzeją i nie ma z nimi dyskusji. Oczywiście można je w różny sposób interpretować, często nawet naciągać, ale wtedy obraz utworu ulega zatarciu - mówi Marek Weiss-Grzesiński, reżyser "Fausta" Gounoda, wznawianego po 12 latach w Operze Krakowskiej.

Jakie znaczenie ma dla Pana historia Fausta?

- Faust jest dla mnie dziełem, z którym jestem mocno związany. Przygotowałem inscenizację opery Gounoda nie tylko w Krakowie, ale także w Gdańsku. Faust, to dzieło zagadkowe i wieloznaczne. I to zarówno pierwowzór napisany przez Goethego, jak i opera oparta na pierwszej części tego poematu.

Zagadkowe, czyli jakie?

- Zarówno wielkie i wspaniałe, jak niespójne i przegadane. To nie jest zwarte dzieło, tylko raczej encyklopedia wiedzy o życiu, w której odnaleźć można wiele cudownych fragmentów. Libretto opery, zostało oparte na wyborze tekstów skupionych na przeżyciach Fausta i Małgorzaty, czyli na historii uwiedzenia dziewczyny przy pomocy szatana. Lecz Faust nie jest kiczowatym i banalnym romansem, ale moralitetem, zachwytem nad człowiekiem, który potrafił być niezłomny. Wiele w tym dziele odnaleźć można wątków, które są związane z tematem cnoty, pryncypialności i niezłomności moralnej.

Po 12 latach od premiery i po ośmiu latach od ściągnięcia tytułu z afisza wznawia Pan Fausta Gounoda w Operze Krakowskiej. Jaka będzie różnica między premierową a wznowioną inscenizacją?

- Chociaż uważam, że spektakl krakowski był bardzo poważny w sposobie zinterpretowania utworu, a scenografia i kostiumy dość dobrze zostały dopasowane do muzyki i do świata, w którym historia się rozgrywa, jednak kilka elementów tego przedstawienia musiało ulec zmianom. Przede wszystkim zrealizowaliśmy na nowo scenę baletową, ponieważ ta poprzednia była bardzo staroświecka.

Przypomnijmy, że chodzi o scenę baletową, która zawsze jest problemem w Fauście i przez to często jest przez realizatorów opuszczana, czyli o Noc Walpurgii.

- Gounod napisał operę Faust, jako głębokie, poważne dzieło, a następnie dopisał do niego, ze względu na wymogi premiery w paryskim teatrze, muzykę baletową, która nie bardzo pasuje do całości. W muzyce baletowej nie czuje się powagi całego utworu. Zgodnie z akcją w tym momencie szatan zaprasza Fausta na satanistyczną schadzkę, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie obalane są normy, gdzie można dojść do dna grzechu, a muzyka zadziwia konwencjonalnością, która zupełnie nie oddaje nastroju sytuacji: grozy i rozwiązłości. Przygotowując Fausta w Gdańsku, już po krakowskiej realizacji, zdecydowałem, aby młody gdański kompozytor napisał w oparciu o muzykę Gounoda - suitę baletową do Fausta, ale... nowoczesną, elektroniczną.

Jakie będą jeszcze inne zmiany w spektaklu?

- Początek - gdy stary Faust chce umrzeć, ma dosyć wszystkiego, przestał

wierzyć w sens życia i przede wszystkim w Boga - przeniosłem w inscenizacji sprzed 12 lat do przytułku. To tam stary Faust zdaje sobie sprawę, że warto zaprzedać duszę diabłu za ponowne przeżycie młodości. Tym razem zdecydowałem się oprawę przytułku zrobić jeszcze bardziej ascetyczną, bardziej dobitną, aby i widz nie miał wątpliwości, że akcja opery i rozpoczyna się w momencie umierania. W tej scenie szatan nie jest zjawą, która się pojawia w wyniku tricku, ale jest już obok nas, zawsze niemal na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko chcieć, pozwolić so bie na wybór zła i on się pojawia. Zmieniłem też scenę finałową przedstawienia.

Pytam się o zmiany, bo od premiery minęło 12 lat i może Pan już inaczej patrzy na Fausta!

- Nie. Są takie arcydzieła, które w sposób bezwzględny i dobitny mówią prawdę o człowieku. Takie dzieła się nie starzeją i nie ma z nimi dyskusji. Oczywiście można je w różny sposób interpreto wać, często nawet naciągać, ale wtedy obraz utworu ulega zatarciu. Herbert powiedział: czytamy książki, ale są takie i pozycje, które nas, ludzi, czytają. I Faust do nich należy. W arcydziełach nic się nie zmienia, jedynie zewnętrzna forma zachowań ulega przekształceniom, ale prawda pozostaje ta sama. Człowiek chce być szczęśliwy i może odnaleźć szczęście tylko dzięki miłości i ta prawda będzie zawsze aktualna.

A jaka nauka wypływa z tego utworu?

- Ostrzeżenie, że nie warto się układać z diabłem. Wybór złej drogi, fałszywej, niezgodnej z odwiecznymi prawami, zawsze doprowadzi - wcześniej czy później - do katastrofy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji