Artykuły

Czy PiS jest na wojnie hybrydowej z artystami?

Odwlekanie decyzji, opóźnianie przelewów dotacji, zwolnienia z naruszeniem prawa. Wreszcie autocenzura samych twórców - z lizusostwa czy ze strachu. Jak ma się polska kultura w czwartym roku rządów PiS - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Artyści biją na alarm i szukają sposobów walki o wolność twórczą. Apelują o obywatelską czujność i wsparcie ze strony polityków opozycji, którzy kulturą nieszczególnie się interesują.

Ruch społeczny Kultura Niepodległa i Fundacja Bęc Zmiana zorganizowały w warszawskim Teatrze Powszechnym debatę "Cenzura na cenzurowanym" prowadzoną przez dziennikarza Maxa Cegielskiego.

Ocenzuruj się sam

Jedna z liderek Kultury Niepodległej, reżyserka Joanna Kos-Krauze, mówiła, że w środowisku filmowym najbardziej tragiczna jest sytuacja dokumentalistów.

Widać to w dotacjach przyznawanych filmowcom przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, często podstawowym źródle finansowania dokumentu. Żeby taką dotację dostać, trzeba mieć pozytywną recenzję projektu.

Zdaniem Kos-Krauze recenzje dokumentów mają absolutnie znamiona recenzji politycznych. Z fabułami jest lepiej. - Władza się nie ośmieliła sięgnąć wprost po te pieniądze. Decydenci zdają sobie sprawę, że muszą przynajmniej część tego kina, rozumianego jako sztuka filmowa, finansować.

Jednocześnie reżyserka zaznaczyła, że część wcześniejszych ekspertów - wybitnych autorytetów, jak Agnieszka Holland - stała się dziś nie do zaakceptowania dla PISF, nie jest już proszona o ocenę projektów.

Nie wszyscy jednak. Sama jest teraz w komisji pod przewodnictwem Pawła Pawlikowskiego, w której dofinansowanie otrzymają m.in. nowe projekty Holland czy Wojciecha Smarzowskiego. - "Kler" to nic przy tej produkcji, którą teraz przygotowuje - zapowiedziała tajemniczo Kos-Krauze.

I Kos-Krauze i Paweł Łysak, dyrektor Teatru Powszechnego zaznaczyli zagrożenie autocenzurą. Reżyserka mówiła o postawach młodych (i nie tylko) filmowców, którzy nagle szalenie zapragnęli robić kino historyczne, bo mają tu większe prawdopodobieństwo otrzymania dotacji. Szef Powszechnego - o dyrektorach polskich festiwali i teatrów, którzy sami z siebie nie zapraszali "Klątwy" Olivera Frljića, najgłośniejszego i najszerzej dyskutowanego przedstawienia ostatnich lat. Dlaczego? Bo po co mają ryzykować problemy z władzami czy pozyskaniem dotacji z ministerstwa.

Owszem, poznański Festiwal Malta wygrał z Glińskim w sądzie, gdy ten odebrał mu przyznaną już dotację za zaproszenie do współpracy Frljića. Ale jego szef Michał Merczyński jest popularną, rozpoznawalną przez media postacią. Co więcej, miał pełne poparcie miejskiego samorządu, który jest głównym sponsorem Malty. Strategie z Poznania niekoniecznie zadziałają w mniejszych ośrodkach albo tam, gdzie lokalne władze same cenzurują.

A zły przykład idzie z góry, co gorsza, nie zważając na partyjne podziały.

Tadeusz Ferenc, wywodzący się z SLD prezydent Rzeszowa próbował - niczym Gliński w Teatrze Polskim we Wrocławiu na początku rządów - bezprawnie odwołać premierę spektaklu o kościelnej pedofilii w Teatrze Maska.

Decyzja władz województwa śląskiego o zwolnieniu dyrektor Teatru Rozrywki w Chorzowie Aleksandry Gajewskiej, bo działa rzekomo na szkodę zakładu pracy, to praktycznie ksero sposobu, w który Gliński pozbył się szefowej PISF Magdaleny Sroki. Tu i tu posłużono się bardzo wątpliwymi dowodami - w Chorzowie nagraniem prywatnej rozmowy Gajewskiej z reżyserem Jerzym Bończakiem, który niepochlebnie wyrażał się o lokalnych władzach, w PISF wyciekiem pisma Sroki do szefa jednej z amerykańskich organizacji filmowych.

O wszystkich tych sprawach pisaliśmy w "Wyborczej" na bieżąco.

Autocenzura czasem wynika ze strachu, a czasem z chęci "zapunktowania". Zwolniony wicedyrektor Muzeum Narodowego dr Piotr Rypson mówił w Powszechnym o "aferze bananowej" w tej placówce, gdy nowy szef z nadania Glińskiego, prof. Jerzy Miziołek, zdjął prace feministycznych artystek Natalii LL, Katarzyny Kozyry i grupy Sędzia Główny, a potem w ogóle zlikwidował Galerię Sztuki XX wieku. To ostatnie Rypson określił jako "osobistą wendettę". - Menedżer sam wybiega przed szereg. To nas czeka w znacznie większej skali - cenzura jako akt poddaństwa, posłuszeństwa i wykazania się przed nawet niekoniecznie oczekującym takich działań szefem - zapowiedział Rypson.

Wojna hybrydowa i milczenie polityków

Rypson najczęstszą formę wywierania nacisku na sztukę przez władze określił mianem "działań hybrydowych". Porównał tym samym politykę kulturalną władz do nowoczesnego sposobu prowadzenia wojny bez jednoczesnego formalnego wypowiadania jej. Przykłady? Zwlekanie, odwlekanie decyzji, opóźnianie przelewu transz dotacji.

- Muzeum Narodowe w Warszawie nie dostało złotówki z ministerstwa kultury na program od początku zeszłego roku - powiedział Rypson w Powszechnym.

Minister Gliński wciąż nie powołuje dyrektora Muzeum Polin, bo rozpisany przez niego konkurs wygrał dotychczasowy dyrektor prof. Dariusz Stola. A ten był przez PiS wielokrotnie atakowany.

Co radził Rypson ludziom kultury na hybrydowym froncie? By takie działania konkretyzować i dokumentować. Zbierać pisma i listy, "łapać ludzi na słowie", jak powiedział. Szukać odpowiedzialnych za konkretne decyzje. - Urzędnicy największy problem mają wtedy, kiedy mają dać twarz - mówił były wiceszef Muzeum Narodowego.

Najsłabiej w walce z cenzurą działa wsparcie polityczne - ocenił Rypson. Mało jest polityków, którzy jak poseł Krzysztof Mieszkowski, b. dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, stale interesują się wolnością kultury.

Politycy opozycji nie punktują też niewywiązywania się przez resort Glińskiego z socjalnych obietnic składanych artystom i pracownikom instytucji. Opozycja nie próbuje nawet tworzyć spójnej i systemowej alternatywy dla tego, co z polską kulturą robi PiS. To, że Rafał Trzaskowski, startując w wyborach samorządowych, miał program dla warszawskiej kultury, to chlubny wyjątek, nie znajdujący odpowiednika w skali państwa. Ale i same środowiska twórcze, zauważyli rozmówcy w Powszechnym, nie tworzą szerokiej wspólnej platformy walki o swoje prawa. To powinno się zmienić, zwłaszcza jeśli miałaby czekać nas kolejna kadencja rządów PiS.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji