Artykuły

Życie Galileusza

JEŚLI już jesteśmy przy premierach, przypominających po latach głośne niegdyś tytuły, to warto wspomnieć również "Życie Galileusza" Bertolta Brechta w Teatrze na Woli. Z bogatej twórczości autora "Opery za 3 grosze" ten utwór nie należy u nas do często wystawianych, co ma swoje uzasadnienie. Ale dramat ten musiał być szczególnie bliski samemu autorowi, jako że temat Uczonego przeciwstawiającego się obowiązującym prawdom był przecież jego własnym losem. Tadeusz Łomnicki pięknie i przekonywająco zagrał Galileusza, czyniąc z niego człowieka żywego, nie wolnego od błędów czy ludzkich słabości. Ale i ten spektakl nie zadowala w pełni. Chwilami wydaje się jakby niedopracowany przez reżysera czy nie "domyślany" do końca. A przecież zawdzięczamy go mistrzowi tej miary co Ludwik Rene, twórcy wielu niezapomnianych brechtowskich inscenizacji. Za to samo życie przyszło Brechtowi w sukurs, jako że spektakl "Galileusza" musiał nabrać nowego wyrazu w związku z lotem majora Hermaszewskiego w kosmos. Bo przecież właśnie za danie wiary teorii Kopernika, za wstrzymanie Słońca i ruszenie Ziemi cierpiał między innymi Galileusz, a jego wiara, że Ziemia jest tylko cząstką kosmosu, o mało nie zaprowadziła go na stos. To wolne, ale systematyczne wydzieranie tajemnic światu brzmi więc dziś szczególnie przejmująco i aktualnie.

Toteż mimo że spektakl nie należy do łatwych, z satysfakcją obserwować można młodocianą widownię, która śledzi nie tylko świetną grę Łomnickiego, ale i słucha z zainteresowaniem prawd Galileusza. I tak wielkie nasze przeżycia w związku z lotem Polaka w kosmos znalazły swój rodowód na warszawskiej scenie. A teatr raz jeszcze dowiódł, jak silnie wiązany jest z życiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji