Artykuły

Nie tylko kukiełki

- Niestety, ciągle teatr lalek jest postrzegany jako teatr kukiełek. A przecież nie jest tak. Jesteśmy teatrem wielu form plastycznych, a kukiełka jest tylko jedną z technik, których używamy w codziennej pracy. Po części jest to wina krytyków, którzy zbyt pochopnie oceniają ten rodzaj realizacji - dyrektor Zbigniew Niecikowski podsumowuje sezon w szczecińskiej Pleciudze w rozmowie z Anetą Dolegą z Kuriera Szczecińskiego.

Aneta Dolega: Za Wam bardzo pracowity rok. Jakby podsumował pan w skrócie mijający sezon?

Zbigniew Niecikowski: Jeśli chodzi o działalność artystyczną teatru to jesteśmy zadowoleni, ale też bardzo zmęczeni, ponieważ naszych działań, zresztą bardzo widocznych w mieście, w tym sezonie było bardzo dużo.

Czyli?

- Wszystko zaczęło się od naszej współpracy z teatrem w Słupsku. Dyrektor tej sceny, pani Małgorzata Kamińska-Sobczyk reżyserowała u nas "Tajemnicę Czarciego Błota". Natomiast ja w tym samym czasie zrealizowałem w Słupsku "Bajkę o szczęściu". W związku z tą współpracą chodziło nam przede wszystkim o wymianę, o to, żeby koszty produkcji spektaklu jak najbardziej ograniczyć. Druga rzecz, że nie mogliśmy zapomnieć o naszych najmłodszych widzach. Mając świadomość tego, co nas w przyszłości czeka, a więc propozycje skierowane raczej do młodzieży i widzów dorosłych, nie mogliśmy sobie pozwolić na zaniedbanie naszej dziecięcej widowni.

Potem był szereg działań związanych z programem "Andersen - twórca baśniowej wyobraźni Europy". Projekt był finansowany przez Unię Europejską z funduszu PHARE oraz Ministerstwa Kultury, czyli większa część środków pochodziła z zewnątrz. Z tym projektem związana była premiera "Dzikich ŁABĘDZIE-ci" - spektaklu dosyć kontrowersyjnego, zresztą bardzo różnie przyjmowanego przez publiczność.

No właśnie. Inscenizacja Marka Ciunela wywołała dyskusję o tym, co można pokazywać na scenie młodego widza, a co nie...

- Uważam, że to przedstawienie powinno znaleźć się w teatrze dlatego, iż nieobce nam są problemy widza, dla którego je gramy. Inscenizacja porusza rzeczywiste problemy dzieci, być może nie dla wszystkich wygodne, ale jednak prawdziwe. Widzowie oglądając "Dzikie ŁABĘDZIEci" zwracają uwagę przede wszystkim na problem, o którym mówimy. Na pewno ten spektakl nie pozostawia nikogo obojętnym. Zmusza do zadawania pytań. My ciągle powtarzamy, że jesteśmy to naszym widzom winni. Jeżeli w swoim repertuarze proponujemy przedstawienia dla widzów dorosłych i młodzieży, to znaczy, że naszym zadaniem jest też dbałość o kontakt z tymi osobami, które wychowały się na "Pleciudze", które dzięki temu mogą do nas powrócić. Między innymi z tego powodu kilka lat temu powstała Sala Prób, czyli scena z repertuarem dla starszej publiczności.

Ta realizacja, a także inne, podobne, przełamuje stereotypowe myślenie o teatrze lalkowym.

- Zgadza się. Niestety, ciągle teatr lalek jest postrzegany jako teatr kukiełek. A przecież nie jest tak. Jesteśmy teatrem wielu form plastycznych, a kukiełka jest tylko jedną z technik, których używamy w codziennej pracy. Po części jest to wina krytyków, którzy zbyt pochopnie oceniają ten rodzaj realizacji. Ale i tak jest lepiej, niż miało to miejsce kilka lat temu. Spektakl, o którym przed chwilą mówiliśmy jest tego najlepszym przykładem.

Gdzieś miedzy projektem "andersenowskim" a następnymi wróciliście do tytułu, którego premiera miała miejsce 12 lat temu.

- Tak. To "Czerwony Kapturek" Eugeniusza Szwarca, przedstawienie, które cieszyło się przez wiele lat powodzeniem. Teraz postanowiliśmy je odświeżyć i zaprezentować w nieco zmienionej formie i z nową obsadą. Oczywiście powrót do tego tytułu wiąże się z tym o czym mówiłem wcześniej: nie możemy zapominać o najmłodszych widzach. Mimo pobocznych projektów, on nadal jest dla nas najważniejszy.

Bohaterem waszego kolejnego programu został jeden z najwybitniejszych twórców współczesnego teatru...

- Ten projekt został w całości poświęcony twórczości Leszka Mądzika i co ważne mogliśmy go zrealizować dzięki współpracy m.in. Fundacji Polsko-Niemieckiej. W jego ramach zostały przygotowane dwie prapremiery, "Korozja" [na zdjęciu] na naszej scenie i "Droga" w OFFicynie. Oba spektakle powrócą w nowym sezonie i będą pokazywane jako dyptyk. Temu programowi towarzyszyły inne działania: warsztatowe przedstawienie z młodzieżą "Trakt" oraz współpraca z teatrem w Schwedt.

Współpraca z Niemcami zaowocowała jeszcze jednym dużym projektem.

- Kolejny projekt związany był ze współczesną niemiecką dramaturgią dla dzieci. Jego efektem była prapremiera przedstawienia "Szpak Fryderyk" autorstwa Rudolfa Herfurtnera. Po tym doświadczeniu, być może pójdą nasze następne działania. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowań czegoś takiego. Myślę, że zajmiemy się propagowaniem współczesnej literatury dla dzieci na poważnie. Od samego Herfurtnera i wydawnictwa, z którym on współpracuje, otrzymaliśmy dramaty, z których możemy skorzystać.

Na czym polega procedura pozyskiwania funduszy na projekty przygotowywane przez pana teatr?

- Przede wszystkim wymyślenie programu, który by się spodobał tym, którzy decydują o tym, a więc władzom w Warszawie. Działa to na zasadzie konkursu. Za dany projekt otrzymuje się punkty i jeśli tych punktów zbierze się jak najwięcej, to dany projekt dostaje środki na produkcję. Oczywiście ważny jest też własny wkład finansowy. My jesteśmy teatrem dotowanym przez miasto Szczecin. Przewidując udział w takim programie to jest również wkalkulowane w koszty. Te dodatkowe środki to przede wszystkim szansa na zaprezentowanie przez teatr czegoś innego, czegoś nowego. W naszym wypadku był to sposób na to, żeby teatr był aktywny, widoczny w mieście, w kraju i za granicą. Mam nadzieję, że nasze działania są czytelne i widać je. To nie tylko programy, ale także współpraca z Teatrem Współczesnym i Teatrem Kana przy festiwalu Kontrapunkt. Udostępniamy naszą scenę także przeróżnym przeglądom teatralnym.

Jest pan zadowolony ze swojej dotychczasowej pracy?

- Powiem nieskromnie, że wykonaliśmy od strony organizacyjnej kawał dobrej roboty. Jeśli chodzi o sukces artystyczny, to jego wymiarem są komplety na widowni oraz nagrody, które zdobywamy na festiwalach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji