Artykuły

Leszek Bzdyl: Szaleństwo mózgów rozchwianych i wojujących

- A co widać w mediach każdego rodzaju? Co dzieje się w rytmie ulicy? O czym mówią ludzie? Jeśli powiem, że trwa wojna, to, oczywiście, spotkam się z pobłażliwym spojrzeniem, z zarzutem o przesadę i szastaniem banałem. Ale wojna jest w swojej istocie banalna - o premierze "Końca Wielkiej Wojny" mówi Leszek Bzdyl w rozmowie z Przemysławem Guldą w Gazecie Wyborczej-Trójmiasto.

Najnowsza realizacja gdańskiego Teatru Dada von Bzdülöw to spektakl zatytułowany "Koniec Wielkiej Wojny". O jego ideowych podstawach opowiada współtwórca grupy i spektaklu, Leszek Bzdyl.

Przemysław Gulda: Dada von Bzdülöw znów wkracza w sferę polityki.

Leszek Bzdyl: Wydaje mi się, że nigdy nie pracowaliśmy poza polityczną konotacją. Nie bez kozery naszym patronem artystycznym jest ruch DaDa. Ci artyści z początku XX wieku tworzyli w kontekstach Wielkiej Wojny, obok niej, a jednocześnie absolutnie w niej zatopieni. Ich emanacje artystyczne dotyczyły szaleństwa, które się wówczas przewalało przez Europę. Wielu historyków uważa, że granice czasowe wojny, to tylko cezury związane z paktami, rozbrojeniami i reparacjami wojennymi. Szaleństwo trwa bez końca. A skoro od dwóch dekad bez mała szaleństwo nabiera na sile, to każda realizacja Teatru Dada von Bzdülöw pasywnie lub aktywnie dyskutuje z tym, co nas otacza. "Koniec Wielkiej Wojny" będzie wypowiedzią aktywną. Przyznaję, że nie potrafię być neutralny. Jestem historykiem z wykształcenia, co znaczy, że jestem zwierzęciem politycznym.

A czemu właśnie wojna?

- A co widać w mediach każdego rodzaju? Co dzieje się w rytmie ulicy? O czym mówią ludzie? Jeśli powiem, że trwa wojna, to, oczywiście, spotkam się z pobłażliwym spojrzeniem, z zarzutem o przesadę i szastaniem banałem. Ale wojna jest w swojej istocie banalna. Skończyła się polityka rozumiana jako dialog prowadzący do jakiegoś społecznego konsensusu. Jest tylko reaktywność i strategie wojenne plemion. Dlatego w zapowiedziach naszego przedstawienia cytujemy słowa generała Carla von Clausewitza: "Nawet najbardziej cywilizowane ludy mogą zapałać najgorętszą wzajemną nienawiścią". Idąc dalej, tu już nawet nie ma plemion - wbrew temu, co się mówi w Polsce ostatnimi czasy - tu jest 37 milionów jednoosobowych nacjonalizmów na wojennej ścieżce. Mamy szaleństwo mózgów rozchwianych i wojujących.

Jak ma się temat wojny do narzędzi, którymi dysponuje teatr tańca? Jak posługując się nimi uniknąć estetyzacji czy wręcz "pornografizacji" tego tematu?

- Nie odniosę się do teatru tańca, bo nigdy tak Teatru Dada von Bzdülöw nie określałem. Od zawsze ustawiałem naszą pracę w przestrzeni szeroko rozumianego teatru. A jeśli kogoś przeraża i wytrąca z równowagi używany przez nasze postacie sceniczne, fizyczny i abstrakcyjny dialekt ruchowy, to już nie mój problem. A idąc dalej za pytaniem: od lat żyjemy w spornografizowanej rzeczywistości i nie jest to moje odkrycie. Wszystko, co dzieje się w przestrzeni publicznej musi natychmiastowo ulec przetworzeniu i zmęczeniowemu transferowi. Te przetworzenia i transfery mają na celu to, żeby odbiorca doznał kolejnego... wzmożenia. Mówiąc kolokwialnie, żeby miał erekcję i ejakulował swoją nienawiścią, swoimi lękami, swoją pogardą, swoimi barbarzyńskimi instynktami na swój lub cudzy interfejs.

Wasza wojna kończy się - jak sami mówicie - w lunaparkowym stylu. Dlaczego?

- A jak się to wszystko może skończyć? Ostatnio tak sobie wyobrażam ostateczny finał ludzkiej komedii. Będziemy fruwać bez końca na karuzelach, a grupa clownów będzie nam przygrywać fałszując okropnie, ale radośnie.

Powołujecie się na inspiracje twórczością rosyjskiego pisarza, Wiktora Pielewina. Co was najbardziej zainteresowało w jego twórczości?

- Może to, że wszystko u niego jest jednocześnie realne i psychodeliczne? Ale przede wszystkim prostacka refleksja: masz taką wojnę, na jaką zasługujesz.

Muzykę do tego spektaklu stworzą muzycy zespołu Nagrobki i Mikołaj Trzaska. Jak wygląda wasza współpraca z nimi?

- Nie byłoby tego spektaklu bez Nagrobków i Mikołaja. Pierwszy raz ci panowie: Mikołaj Trzaska, Maciek Salamon i Adam Witkowski, zagrali wspólnie na moim ślubie trzy lata temu. Od tamtej pory myślałem i czekałem na dzień, kiedy w takim zestawie połączą siły z Dada. Do tego doszła jeszcze pamiętna rozmowa z Mikołajem sprzed kilku lat, kiedy powiedział: "Lechu, zróbmy spektakl batalistyczny!" No i słowo ciałem się staje. Sklejamy wspólnie ten nekro-polowo-batalistyczny spektakl.

***

"Koniec Wielkiej Wojny", Teatr Dada von Bzdülöw, reżyseria: Leszek Bzdyl i Katarzyna Chmielewska, muzyka: Mikołaj Trzaska i Nagrobki (Maciek Salamon, Adam Witkowski), kostiumy: Milena Czarnik, reżyseria świateł: Michał Kołodziej, obsada: Katarzyna Chmielewska, Katarzyna Ustowska, Leszek Bzdyl, Piotr Stanek, Wojan Trocki, Gdańsk, scena Stara Apteka Teatru Wybrzeże

Premiera: piątek, 23 sierpnia, godz. 19, kolejne spektakle: sobota, 24 sierpnia, godz. 19, niedziela, 25 sierpnia, godz. 20, bilety: ulgowe - 25 zł, normalne - 30 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji