Artykuły

Warszawa. TR wciąż czeka na drugą scenę

Od ponad pół roku Janusz Pietkiewicz, dyrektor Biura Teatru i Muzyki, obiecuje Teatrowi Rozmaitości drugą scenę w Fabryce Trzciny. Ale wciąż w tej sprawie nic nie załatwił - pisze Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej Stołecznej.

Janusz Pietkiewicz, obiecywał, że Grzegorz Jarzyna ze swoim zespołem będzie mógł korzystać z drugiej sceny już od 1 kwietnia. Był przekonany, że przed wakacjami Teatrowi Rozmaitości uda się tu nawet przygotować premierę. W połowie marca - znów na naszych łamach - potwierdził tę wiadomość. Później przestał mówić o konkretnych terminach, ale cały czas zapewniał, że nad sprawą pracuje. Wtedy pojawił się problem reflektorów. Okazało się, że główną przeszkodą w załatwieniu drugiej sceny dla TR Warszawa jest brak pieniędzy na reflektory. - Gdy zakupimy sprzęt, to Rozmaitości będą mogły wejść do Fabryki Trzciny - tłumaczył dwa miesiące temu Pietkiewicz. Do dziś nic się nie zmieniło w tej sprawie. - Nie mamy jeszcze reflektorów, ale już są: przenośna trybuna i komputery. Zbieramy klocek po klocku, żeby TR Warszawa mógł zacząć działać na Pradze - mówi z optymizmem dyrektor Biura Teatru i Muzyki.

Bez dyrektora artystycznego

Scenę w Fabryce Trzciny - prywatnym centrum artystycznym na Pradze - miasto wynajęło w lipcu 2004 r. dla Teatru Nowego . Janusz Pietkiewicz tłumaczył wtedy, że to opłacalna inwestycja, ponieważ rok czynszu w dotychczasowej siedzibie teatru przy Puławskiej wynosił tyle, ile trzy lata przy Otwockiej. Dlatego też wynajął dla Nowego przestrzeń w Fabryce Trzciny na trzy lata z góry. Nie przewidział jednego, że zespół aktorski Teatru Nowego i tak pozostanie na Puławskiej (w dawnych magazynach urządzi sobie skromną scenkę), a wynajęta i opłacona przez miasto scena w "Trzcinie" stanie się tylko problemem.

Teatr przy Otwockiej od roku nie ma dyrektora artystycznego. Z Magdaleną Łazarkiewicz, która kierowała sceną zaledwie przez kilka miesięcy, Pietkiewicz rozstał się w czerwcu zeszłego roku, tłumacząc, że potrzeba tu kogoś, kto wykorzysta niekonwencjonalną przestrzeń tego miejsca.

Jednak przez cały sezon teatr praktycznie nie miał programu. Uratował to miejsce projekt muzyczno-teatralny Marii Peszek "miasto mania" - jeszcze z planów repertuarowych Magdaleny Łazarkiewicz. Potem nikt już nie planował działalności artystycznej teatru. Więc kiedy do teatru zgłosił się Michał Żebrowski z propozycją "Samotnego Zachodu" w gwiazdorskiej obsadzie, został od razu przyjęty przez dyrektora administracyjnego Teatru Nowego Praga Bogumiłę Michalską. Po premierze "Samotnego Zachodu" Janusz Pietkiewicz w jednej z rozmów z "Gazetą" przyznał jednak, że ta produkcja to nie jest szczyt jego marzeń artystycznych. - Ale na to ludzie chodzą - wyjaśnił.

Bez decyzji

- TR Warszawa od dawna boryka się z problemem przestrzeni. Mamy za małą scenę i za małą widownię - mówi Tomasz Janowski, zastępca dyrektora Teatru Rozmaitości.

Nie chce sprawy komentować. Początkowo pomysł na drugą scenę w Fabryce Trzciny przyjął entuzjastycznie, teraz temat traktuje sceptycznie. - O Fabryce Trzciny dyskutujemy od kilku miesięcy, ale nic się nie zmienia. Nie mamy wpływu na tę sytuację. Informuje, że najbliższe premiery odbędą się poza siedzibą teatru. Z prostego powodu, bo się w niej "nie zmieszczą".

- "Giovanniego" w reżyserii Grzegorza Jarzyny pokażemy na kameralnej scenie Teatru Wielkiego. "Anioły w Ameryce" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego też w innej przestrzeni - opowiada Janowski.

Janusz Pietkiewicz zna problemy TR Warszawa, ale uważa, że rozwiążą się same, kiedy odejdzie stamtąd Krzysztof Warlikowski. I po raz kolejny na naszych łamach obiecuje, że Warlikowski od sezonu 2007/08 dostanie swoją autorską scenę w Warszawie.- Warlikowski zapewne przeniesie na swoją scenę sztandarowe, wielkie spektakle. Wtedy zmienią się potrzeby Teatru Rozmaitości - uważa Pietkiewicz.

Na pytanie, kiedy będzie znana decyzja w sprawie sceny w Fabryce Trzciny, nie zna odpowiedzi: - Do miasta wchodzi właśnie nowa ekipa rządząca. Poprzednią przekonałem, że druga scena dla TR i związane z nią inwestycje są potrzebne. Miałem zgodę władz miasta już w grudniu, ale do dziś trwa wyrywanie pieniędzy z kasy miasta - wyjaśnia.

Opowiada, że był już bardzo blisko osiągnięcia celu, ale na ostatniej sesji Rady Miasta okazało się, że są ważniejsze potrzeby w budżecie stolicy niż reflektory dla TR Warszawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji