Artykuły

Od przebojów do opery

George Gershwin przeszedł drogę, na którą potrafią wejść tylko nieliczni kompozytorzy - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Urodził się w 1898 roku w Nowym Jorku w rodzinie żydowskich imigrantów, która dopiero zaczynała urządzać się w Ameryce. Ojciec marzył o dobrej przyszłości dla dwóch synów i chciał, by młodszy Jacob, czyli George, został księgowym. Starszy Ira (Israel) miał zająć się muzyką, więc kupiono mu fortepian. Ale to George zrobił z niego użytek.

Pierwszą piosenkę wydał drukiem, gdy miał 18 lat. Otrzymał za nią pięć dolarów. Osiem lat później sprzedawał swoje piosenki w milionowych nakładach. Musical "Lady Be Good" przyniósł zaś wtedy wspaniałe hity: "Oh Lady Be Good", "Fascinating Rhytm" czy "The Man I Love". Jego brat Ira został autorem tekstów, rodzinny duet trwał do końca życia kompozytora.

W świecie muzyki zwanej rozrywkową George Gershwin jest niedoścignionym wzorem. Wiele jego piosenek stało się nieśmiertelnymi standardami, które w kolejnym stuleciu żyją w nowych interpretacjach.

Sława, którą zdobył, sprawiła, że nie mógł opędzić się od zamówień. Jedno z nich - na symfoniczny utwór jazzowy - zaowocowało w połowie lat 20. "Błękitną rapsodią", która niemal od razu nagrana na płyty rozeszła się w milionowym nakładzie.

W ten sposób George Gershwin wkroczył na nowy dla niego teren muzyki koncertowej. Świadom niedostatków swego warsztatu kompozytorskiego, pojechał do Paryża, by dokształcić się u Maurice'a Ravela. Ten jednak powiedział, że raczej on powinien brać lekcje u Amerykanina.

Po stworzeniu koncertu fortepianowego, poematu symfonicznego "Amerykanin w Paryżu" i licznych innych utworów orkiestrowych George zapragnął skomponować dzieło sceniczne niebędące jednak kolejnym musicalem. Zafascynowała go powieść "Porgy" DuBose Heywarda, której tematem są wspomnienia z dzieciństwa spędzonego przez autora wśród ubogich murzyńskich rybaków w Charleston w Karolinie Południowej.

Po kilku latach przymiarek w 1935 roku powstała opera "Porgy and Bess" (współtwórcą libretta obok autora powieści był Ira Gershwin), ale pierwsze inscenizacje w Bostonie i Nowym Jorku przyjęto chłodno. Jednych raził fakt, że zamiast arii są tu piosenki, innych bulwersował "murzyński" temat nie do przyjęcia wówczas dla wielu amerykańskich scen operowych, z kolei przez afroamerykańskich odbiorców biały kompozytor bywał traktowany jak barbarzyńca wkraczający nie na swój teren.

Rozgoryczony Gershwin opuścił Nowy Jork i udał się do Hollywood po kolejne sukcesy, tym razem filmowe. Przerwała je jednak śmierć. Kompozytor zmarł na raka mózgu w 1937 roku w wieku 38 lat. Nie

doczekał triumfu swej opery, który zdarzył się przy kolejnym jej wystawieniu w 1941 roku.

Mimo wszystko "Porgy and Bess" niezbyt często pojawia się scenach. Jednym z powodów jest przeświadczenie, że wymaga dużej liczby czarnoskórych wykonawców. Rzadko więc na wystawienie tej opery decydowały się teatry na naszym kontynencie, choć, co ciekawe, europejska premiera "Porgy and Bess" odbyła się w czasie II wojny światowej, w 1943 roku, w Kopenhadze.

Do legendy przeszła natomiast realizacja afroamerykańskich artystów z zespołu The Everyman Opera, którzy w latach 50. przedstawili "Porgy and Bess" w 20 miastach USA (w samym Nowym Jorku operę grano prawie rok), a potem udali się na gigantyczne tournee do 29 krajów obu Ameryk i Europy. Na przełomie stycznia i lutego 1956 roku odwiedzili Polskę, występując siedmiokrotnie w Warszawie i cztery razy w Katowicach. Bilety sprzedawały jedynie kasy Orbisu, podobno w kolejkach stano po 20 godzin.

Na jedyną polską inscenizację odważyła się Opera Wrocławska w 1973 roku. Bardzo chwalono reżyserię Bronisława Jankowskiego (zwłaszcza sceny zbiorowe), konsultantem śpiewaków był Amerykanin Albert Clipper, który na premierze wystąpił w roli Sportin' Life'a. Spektakl cieszył się dużym powodzeniem, zagrano go ponad 65 razy.

W 2008 roku kolejna amerykańska trupa objazdowa pokazała "Porgy and Bess" w Operze Narodowej. Spektakl był autoryzowany przez rodzinę Gershwinów. Na festiwalu natomiast wykonanie koncertowej wersji dzieła poprowadzi Brytyjczyk Wayne Marshall, główny dyrygent WDR Funkhausorchester Koln, specjalizujący się w interpretacji muzyki amerykańskiej XX wieku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji