Artykuły

Czy tego Szwejka gra Maliniak?

- Po "Czterdziestolatku" ludzie zaczęli mnie o wiele częściej rozpoznawać. Powoli stałem się dla wszystkich po prostu Maliniakiem - aktor ROMAN KŁOSOWSKI o swoich rolach w filmie i serialach.

Debiutował ponad 50 lat temu w "Celulozie" Jerzego Kawalerowicza. Od tej pory gra bez przerwy. Roman Kłosowski, znakomity aktor komediowy, otrzymał setki nagród. Szczególną dumą napawa go jednak Kryształowy Granat Na przyznanej w 2001 roku na Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu statuetce widnieje dedykacja: "Romanowi Kłosowskiemu w podzięce ogromnej za akuratne granie ról komediowych". Jedną z takich kreacji jest Roman Maliniak z "Czterdziestolatka".

Kim właściwie jest dla Pana Maliniak?

- Po "Czterdziestolatku" ludzie zaczęli mnie o wiele częściej rozpoznawać. Powoli stałem się dla wszystkich po prostu Maliniakiem. Sam zaś udział w serialu był ukoronowaniem mojej współpracy z Jerzym Gruzą...

Grywał Pan u tego reżysera wcześniej?

- Oczywiście! Wziąłem udział w programie "Poznajmy się". Starsze pokolenie może ten cykl pamiętać. To był hit nagrywany z publicznością, a prowadzony przez Jacka Fedorowicza. Zagrałem - w duecie z Bogumiłem Kobiela - kuzyna z Białej Podlaskiej. Występowałem też w reżyserowanych przez Gruzę spektaklach. Aż pojawił się ten serial...

Pewnie od razu polubił Pan Maliniaka?

- Otóż nie. Podchodziłem do niego z dużymi oporami, bo przecież był to zbiór najgorszych cech Polaka. Ale że był to mój dobry czas zawodowy, miałem odwagę grać Maliniaka na "pełnej prawdzie". No i... widzowie go polubili.

"Sprzedał" Pan mu coś z samego siebie?

- Trochę tak, ale nie za wiele. Nigdy w życiu nie byłem na przykład takim "hucpiarzem"!

Czy ta rola pomogła Panu w czymś później?

- Bo ja wiem? Pamiętam kilka zabawnych sytuacji. Na przykład taką: Zostałem dyrektorem Teatru Powszechnego w Łodzi, gdzie byłem aktorem i reżyserem. Kiedy miałem wystąpić jako Szwejk, ludzie przychodzili do kasy i pytali: "A czy tego Szwejka będzie grał Maliniak?". No, ale potem wojak Szwejk bardzo się widzom spodobał i gdy zbliżała się premiera "Ryszarda III", to z kolei pytali, czy będzie grał go Szwejk (śmiech). Powiedzmy sobie jednak szczerze, Maliniakiem zostałem do dzisiaj. Ludzie mówią do mnie tak: "Wiem, że się pan nazywa Kłosowski, ale przecież pan jest Maliniak i już!".

Od debiutu w 1953 roku jest Pan bardzo aktywny zawodowo. Nie tak dawno zagrał Pan główną rolę w komedii "Atrakcyjny pozna panią... [na zdjęciu]".

- Gram, bo tylko w tym widzę sens życia. Świetna była "Stacyjka", fajną rolę otrzymałem też w "Pensjonacie Pod Różą", a teraz znów pojawiła się ciekawa propozycja, ale za wcześnie o niej mówić. Niestety, mam coraz większe kłopoty z przygotowywaniem roli, bo coraz gorzej widzę i już zupełnie nie czytam. Gdyby nie pomoc mojej żony Krystyny, która użycza mi wzroku, nie mógłbym pracować. Czyta głośno, a ja w ten sposób uczę się tekstu. Tylko dzięki niej jakoś jeszcze daję radę.

Mają Państwo dorosłego syna, a wnuki?

- Naturalnie! - Dwoje: wnuka i wnuczkę, z których jesteśmy wyjątkowo dumni. Janek jest już asesorem " sądowym, a Kasia właśnie zdała maturę. Nasza synowa, Barbara Szczęśniak, aktorka, niedawno obchodziła trzydziestolecie pracy w łódzkim Teatrze Powszechnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji