Artykuły

Pokój Gerdy. Opowieść o miłości, tęsknocie, czasie i melancholii

Oglądając spektakl teatru z Sankt Petersburga, na chwilę poczułam się znowu jak mała dziewczynka zafascynowana książką, w której na każdej stronie otwiera się przestrzenny, papierowy obraz. Można w nim przesunąć mebel lub postać. I jednocześnie poczułam ten sam rodzaj dziecięcego strachu. I o to chyba chodziło twórcom lirycznego horroru powstałego na podstawie twórczości Andersena i Rilkego, którzy stworzyli spektakl magiczny, rządzący się prawami dziecięcej wyobraźni, bardzo plastyczny i poetycki - o "Pokoju Gerdy" w reż. Jany Tuminy, prezentowanym podczas ZPA "Pępek świata" w Zakopanem, pisze Beata Zalot w Tygodniku Podhalańskim.

Historia "Królowej śniegu", dobrze znana z dzieciństwa, nabiera innego wymiaru. Nie sama tytułowa królowa jest tu straszna. Straszna jest tęsknota, niespełniona miłość, obsesyjne wracanie do przeszłości, zmarnowane życie, strach przed przyszłością.

Przedmioty same się poruszają, ożywają postaci na fotografiach. W lustrze zamiast własnego odbicia pojawia się duch. Dziwne dźwięki, gra świateł, mroczność - wszystko to służy zbudowaniu nastroju. Złowrogi świat jest poza pokojem, strachy wychodzą z każdej szpary A może pokój to grobowiec, bohaterka nie może przecież z niego wyjść. Pokój otulony jest ciemnościami. Bohaterka szepcze: "Gdy się człowiek spieszy, to się robak w ziemi cieszy".

Historia "Królowej śniegu", dobrze znana z dzieciństwa, nabiera innego wymiaru. Nie sama tytułowa królowa jest tu straszna. Straszna jest tęsknota, niespełniona miłość, obsesyjne wracanie do przeszłości, zmarnowane życie, strach przed przyszłością. Melancholia, w której żyje bohaterka. Straszny jest brak nadziei.

Spektakl jest bowiem opowieścią o Gerdzie, która całe życie poświęca na poszukiwanie Kaja. Wiemy, że poświęciła całe życie, bo bohaterka raz jest dziewczynką, a raz zgarbioną staruszką, która na plecach nosi ciężar lodowej krainy. Ciężar wspomnień.

W rolę Gerdy wciela się Alisa Olejnik. I tylko ją widzimy na scenie, w pokoju, po którym się krząta. W pokoju magicznym, bo wszystko w nim się porusza, przesuwa, zgrzyta, a to zawdzięczamy niewidocznej postaci - animatorowi pokoju - Dmitrijowi Czupachinowi.

Każdy przedmiot jest tu ważny, każdy coś symbolizuje.

Nadrzędnym rekwizytem jest zegar, bo to także spektakl o czasie, o czasie, który jest niczym grecki wąż, połykający swój ogon. Gerda raz jest dziewczynką, raz staruszką. Żyje wspomnieniami, do których ciągle wraca. Tak naprawdę nie wiemy, co jest teraz, co było i co będzie. Czas zatarł swoje granice. W grobowcu czasu nie ma. Może w ogóle czasu nie ma. Może czas to złudzenie. A przecież człowiekowi żyjącemu w wiecznej melancholii czas rozciąga się nieznośnie, nieskończenie trwa każda minuta. I nigdy Gerda brata nie znajdzie. I nigdy nie ucieknie od przeszłości. Nigdy, czyli wiecznie.

Spektakl wyreżyserowała Jana Tumina w swoim laboratorium prowadzonym we współpracy z Teatrem Osobniak z Sankt Petersburga. Zakopiańska publiczność zobaczyła "Pokój Gerdy" w ramach ZPA "Pępek świata" we wtorek 24 września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji