Artykuły

Notatnik Teatralny na usługach lobby reżyserskiego?

Dostałam policzek od redakcji Notatnika Teatralnego. Najnowszy numer zrobił ze mnie jedną z bohaterek artykułu pt. "Kronika wypadków cenzorskich". Okazało się, że nie dość, iż jestem cenzorem, to na dodatek cenzorem wielokrotnym i niepoprawnym, ingerującym nie tylko w przetłumaczony przez siebie (sic!) tekst, ale również w kształt spektaklu - oświadcza tłumaczka Hanna Szczerkowska.

To nie pierwszy raz spotykam się z pomówieniami. Red. Sztarbowski z Wortalu teatralnego wysmażył już ongiś na mój temat paszkwil, w którym przedstawił jako prawdę wszystkie racje i wymysły moich przeciwników (czyli dyrekcji Teatru Jeleniogórskiego), nie troszcząc się o zasadę audite et altera pars. Jego doniesienia powtórzył Notatnik. Rzetelność dziennikarska? Kto by się nią przejmował?

A może to tylko niekompetencja? Pozory mylą, każdy, także redakcja "Notatnika", wie że cenzura to kontrola natury politycznej lub obyczajowej, natomiast czym innym jest przestrzeganie prawa autorskiego i zawartych na piśmie umów z autorem i tłumaczem.

O co więc chodzi? Chodzi o to, że mamy do czynienia ze swoistym, ideologicznym lobby reżyserskim, posługującym się każdym brudnym chwytem dla zniszczenia przeciwnika. To reżyser jest AUTOREM NAD AUTORAMI! Co tam jakiś Adam Rapp, czy Anthony Nielson, Ariano Suassuna, Samuel Beckett! Ale już pani reżyser Strzępka czy reżyser Piprztycki - to jest to! Reżyser Piprztycki co prawda nie umie napisać własnej sztuki, ale "poprawić" człowieka, który umie, idem lepszego od siebie w te klocki - jak najbardziej. I mamy potem potworki, jak ten jeleniogórski "Honor samuraja".

To właśnie ja kilkakrotnie padłam ofiarą cenzury. Tak było w wypadku sztuki "Zszywanie". Szybko zdjęto z afisza teatru w Olsztynie antyklerykalny "Palec boży", bo się nie podobał świątobliwym tego miasta. Do polskich teatrów nie może się przebić hiszpańska sztuka w moim tłumaczeniu "Tejas Verdes", o jednej z katowni Pinocheta, chodzą słuchy, że dyrektorzy obawiają się konsekwencji wystawienia dramatu o krwawym prawicowym dyktatorze.

W tym wszystkim mam prawo czuć się pokrzywdzona przez Notatnik i całe to lobby, szczerze jednak mówiąc - jesteście na straconej pozycji Panie i Panowie! Jedna grupa autorów (dramatopisarze, tłumacze) nie zrzeknie się swoich bezdyskusyjnych, obowiązujących na całym świecie praw autorskich, na rzecz drugiej grupy, która uważa, że należy się jej więcej niż innym. Realizujcie, państwo reżyserzy, swoją wolność bez krępacji: Piszcie własne sztuki i wystawiajcie swe stuprocentowo wolne spektakle! Jednakże tam, gdzie w grę wchodzi drugi autor, musicie się z nim liczyć, czy wam się to podoba czy nie. Autor ma prawo do nienaruszalności swego dzieła.

Swoją drogą rozumowanie, że KAŻDA BEZ WYJĄTKU INGERENCJA W TEKST JEST CENZURĄ, prowadzi do ciekawych wniosków. Jak to logicznie pociągnąć, cenzorami są Jarzyna, Kleczewska oraz sama Strzępka, zaiste.

Jako żywo nasuwają się inne przykłady podobnie obłędnej logiki:

ABORCJA PROWADZI DO EUTANAZJI.

KAŻDY HOMOSEKSUALISTA JEST PEDOFILEM.

Szczerkowska jest pedofilem. Przejrzeliście mnie. Gratulacje!

Hanna Szczerkowska

P.S. Ewentualny przedruk w. w. tekstu przez "Notatnik Teatralny" musi być zgodny z wymogami osobistego (i materialnego) prawa autorskiego. Warunki do uzgodnienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji