Artykuły

W sobotę o godzinie 11 w Teatrze Lalki Tęcza w Słupsku odbędzie się premiera spektaklu "Sąsiedzi". O niej i o teatrze dla dorosłych mówi Michał Tramer, dyrektor "Tęczy".

Spektakl "Sąsiedzi" był już prezentowany w Niemczech. Dlaczego?

- Ponieważ jest to koprodukcja z Teatrem Kopfuber z Ansbach w Środkowej Frankonii. To region partnerski Pomorza i Claudia Kucharski, szefowa tego teatru, szukała tutejszego partnera, z którym mogłaby zrealizować spektakl. Spotkaliśmy się, były długie dyskusje, burza pomysłów, i doszliśmy do wniosku, że zrobimy przedstawienie poruszające temat granic, tego, że możemy być inni i trzeba umieć tę inność zaakceptować, o tym, co nas dzieli, a co nas łączy. Ja się podjąłem wyreżyserowania tego spektaklu. Dodam, że zależało mi, żeby to był ważny temat, ponieważ tak sobie założyłem, zostając dyrektorem Tęczy, że będziemy opowiadać dzieciom o sprawach ważnych, takich, o których po spektaklu warto z nimi porozmawiać.

W jakim języku gracie?

- To prosta, ciepła historia na dwoje aktorów. Każdy gra w swoim języku, ale słów pada niewiele, jest to oparte na działaniu, więc akcja jest czytelna i nie trzeba tłumacza.

Niedawno z wielkim sukcesem zagraliście "Mistrza i Małgorzatę", nieco wcześniej "Szwejka", którego pokażecie na międzynarodowym festiwalu w Toruniu. To teatr dla dorosłych. Będziecie ten projekt kontynuować?

- Tak, chociaż może nie zawsze z takim rozmachem jak wymienione spektakle, bo to przedsięwzięcia trudne do udźwignięcia pod względem organizacyjnym i po takich wydarzeniach długo liżemy rany.

Mimo że sala zawsze pełna?

- Widownia jest nieduża, a organizacja takich wydarzeń oznacza duże koszty. Ale tak, będziemy mieć nadal scenę dla dorosłych, bo w zespole aktorskim jest duży potencjał, a poza tym wszystkie teatry lalki w Polsce takie sceny mają. Chcemy prezentować tytuły rozpoznawalne, przyjazne, które przyciągną ludzi do nas, pod hasłem "Wielka literatura, mała forma". Mam kilka pomysłów, ale ich realizacja zależy od tego, jaki budżet będziemy mieć na przyszły rok.