Artykuły

Czy możemy się podnieść z upadku?

"Capri - wyspa uciekinierów" wg scenar. i w reż. Krystiana Lupy w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Capri - wyspa uciekinierów", sześciogodzinny spektakl Krystiana Lupy w warszawskim Teatrze Powszechnym, był jedną z najbardziej oczekiwanych premier sezonu. Reżyser gra z politycznym napięciem w Polsce, ale czy mówi nam coś nowego?

Przedstawienie powstawało przez wiele miesięcy. W trakcie pracy ekipa z Powszechnego udała się szukać natchnienia na tytułową wyspę - śladami Tyberiusza, Lenina czy głównego bohatera spektaklu. A jest nim Curzio Malaparte urodzony jako Kurt Erich Suckert.

Członek włoskiej partii faszystowskiej po przemianie napisał polityczne dzieło "Technika zamachu stanu", w którym porównywał taktyki skrajnej prawicy i bolszewików w przejmowaniu władzy nad europejskimi krajami. Wreszcie został korespondentem wojennym i świadkiem zbrodni na ziemiach polskich, ukraińskich, w Rumunii czy na Bałkanach.

To wtedy właśnie powstało "Kaputt" - jedna z dwóch książek, którymi inspiruje się w spektaklu Krystian Lupa. Druga to "Skóra" - opowiadający o losach Neapolu tuż po II wojnie brutalny obraz upadku, degrengolady, ruin. Te krajobrazy przemierzamy razem z Malapartem.

Na scenie Teatru Powszechnego gubernator Hans Frank mówi więc o swoim katolicyzmie i o tym, jak należy rządzić Polakami. Słuchamy o wyspie Capri i o gejach przybywających do wyzwolonego przez aliantów Neapolu, by zaznać trochę wolności - i spotykających głód. O faszyzmie i o tym, jak wymazuje się zaangażowanie weń, gdy obróci się karta historii; Włosi uciekają od odpowiedzialności za "swój" faszyzm, gdy na wyspę wkraczają Amerykanie.

Będzie też okupacyjny burdel z żydowskimi kobietami zmuszonymi do prostytucji, efekciarski zwrot "tę wojnę wygrają kurwy" zostaje skontrowany obrazem rozstrzelania przymusowych pracownic seksualnych.

Obrazy wojny przeplatają się z fotografiami ruin Aleppo w XXI w.; spotkania Malapartego z europejską arystokracją - z powojennymi losami Capri.

Malaparte jest tu podwójny

"Capri - wyspa uciekinierów" jest jak dramat stacji; kolejne obrazy nie są ze sobą koniecznie powiązane fabularnie czy przyczynowo-skutkowo. Łączy je "ja" bohatera-autora; "ja" zarazem mocne - bo to przez nie oglądamy całą tę rzeczywistość, jak i słabe - bo pozostaje na tyle niedookreślone, by móc się z nim jakoś utożsamić, wrzucić w nie siebie.

Tak, Malaparte z "Capri" jest ironiczny i przekonany o schyłku, ale to przecież zasadnicze, ogólne cechy dzisiejszej kultury, współczesnego zachodniego spojrzenia. Na Malapartego można patrzeć jak na porte-parole samego Lupy; sceniczny Malaparte zresztą z reguły jest tu podwójny. Grają go kolejni aktorzy Powszechnego - Grzegorz Artman czy Jacek Beler, a jednocześnie Piotr Skiba - od wielu dekad aktor Lupy, który jest tu kimś w rodzaju Malapartego po latach, pozostając na skraju sceny jak jego Bernhard we wrocławskiej "Wycince" zasiadający w uszatym fotelu z brzegu, by komentować małość i hipokryzję artystycznego salonu.

Skiba jest opowiadaczem, komentatorem, stoi między akcją a widownią, do której zresztą wielokrotnie zwraca się wprost, od siebie. "Nikt nie czyta Kaputt, a trzeba czytać Kaputt", "idźcie na wybory", "ale nas urządzą" albo do akustyka: "głośniej mi to daj". I o ile w Bernhardowskich "Wycince" czy "Wymazywaniu" czerpana ze studni gniewnego resentymentu energia Skiby była czymś genialnym, a przynajmniej bardzo mocnym, to w premierowym "Capri" stała się dość nieznośnym ględzeniem. Świetne kreacje Andrzeja Kłaka, Anny Ilczuk czy Michała Czachora są tu dużo ciekawsze.

Z kolei sam Krystian Lupa od pewnego czasu jest również słyszalny podczas swoich przedstawień. Głośno, wyraźnie i całymi zdaniami, a nie tylko jako nadawca monosylab i emocjonalnych okrzyków.

Dziś reżyser nie rozstaje się z mikrofonem. O ile z początku ten gest służył wygłaszaniu uwag czy czemuś w rodzaju "wkładania do głowy" aktorom monologów wewnętrznych (kierowania ich stanem emocjonalnym czy psychicznym podczas budowania postaci), to teraz reżyser wstawia też z offu przypisy czy zwraca się wprost do widzów.

Artysta jest obecny - trochę jak Kantor, którego gestyczna nadekspresja była integralnym elementem przedstawień Teatru Śmierci; komentarze i nucone zdania stają się znakiem rozpoznawczym późnego teatru Lupy. Jest więc o losach Malapartego i wyspy Capri, jest o tym, co dalej z Polską.

Byłem na premierze "Capri" w sobotni wieczór 12 października. Spektakl zakończył się siedem godzin przed otwarciem lokali wyborczych; za oceanem już głosowali. To oczywiście dramatyczny moment napięcia i było to czuć i na scenie, i na widowni Teatru Powszechnego, kojarzonego dziś jako najbardziej lewicowa scena w Polsce.

Mogę się tylko domyślać, jak wyglądał spektakl kolejnego dnia, gdy między drugim a trzecim aktem widzowie i aktorzy poznali wstępne wyniki wyborów. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji wszystko się kojarzy, a napięcie wytwarza się niemal samo; Lupa gra z tym, ale czy mówi nam coś nowego?

Lupa jak Kantor, Fellini czy Bergman

Jeśli poprzednie przedstawienia Lupy, warszawski "Proces" i wrocławska "Wycinka", były zwrotem ku literaturze i ku bardziej klasycznie pojmowanej dramaturgii spektaklu, to "Capri" jest zawieszone gdzieś między nimi, a wcześniejszym okresem poszukiwań spod znaku krakowskiego "Factory". Czyli: podważaniem statusu postaci i traktowaniem aktora bardziej jako performera, czerpiącego ze swojej prywatności co najmniej tyle, co z fikcji; rozwalaniem struktury typowo rozumianego "przedstawienia", stawianiem teatralnej formy w nawias, pytaniem o formułę i znaczenie sztuki jako takiej.

Ewa Skibińska, Halina Rasiakówna, Maria Robaszkiewicz czy Monika Niemczyk, siedząc z boku i grając w brydża, stawiają pytania o rodzaj swojej obecności na scenie. Obecne na scenie postaci reżyserów - Fritza Langa i Jean-Luca Godarda - też sprawiają, że nasuwają się pytania o sztukę, jej charakter i cel w ogóle.

O Lupie mówi się, że jest ostatnim może przedstawicielem "prawdziwego" artystycznego modernizmu - reżyserem z dawnych czasów, jak Kantor, Fellini czy Bergman.

Niektórym jego teatr zdaje się dziś konserwatywny; ja mam do niego sentyment, a na zdolność łączenia wielkich toposów kultury z anarchicznym poczuciem humoru patrzę z szacunkiem.

Jednocześnie oglądając "Capri", mam poczucie pewnego przerostu, przeładowania. "Wycinka" błyskotliwie trafiała w punkt, "Proces" boleśnie męczył w słusznej sprawie; nowy spektakl z Powszechnego tworzy pewną chmurę skojarzeń, emocji, obrazów i słów. Tylko opad z tej chmury jest jakby niewielki; mgła rozwiewa się - i zostaje mniej, niż się spodziewaliśmy.

Zresztą Krystian Lupa bywa w "Capri" bardzo autoironiczny. To on sam stworzył na scenie chyba najlepszą metaforę przedstawienia. Reżyser z "Pogardy" Godarda na Capri kręci "Odyseusza"; grecki bohater patrzy w morze i - jak słyszymy - widzi pierwszy raz Itakę. Tylko że przypomina się na scenie, nie widzimy żadnego lądu. Horyzont, morze, mgła. To, że jest tam gdzieś jakiś dom, jakiś sens, jakiś cel - bierzemy na słowo. Wytwarzanie takiej obietnicy, i to tak, że mu się wierzy - to może ostatnio największy kunszt Krystiana Lupy.

*

"Capri - wyspa uciekinierów"

reżyseria, scenariusz i scenografia - Krystian Lupa

muzyka - Bogumił Misala

kostiumy - Piotr Skiba

wideo - Natan Berkowicz, Adam Suzin

obsada - Karolina Adamczyk, Grzegorz Artman, Jacek Beler, Michał Czachor, Anna Ilczuk, Michał Jarmicki, Andrzej Kłak, Magdalena Koleśnik, Mateusz Łasowski, Vova Makovskyi (gościnnie), Monika Niemczyk (gościnnie), Filip Orliński (gościnnie), Halina Rasiakówna (gościnnie), Maria Robaszkiewicz, Nikodem Rozbicki (gościnnie), Piotr Skiba (gościnnie), Ewa Skibińska, Julian Świeżewski, Paweł Tomaszewski (gościnnie), Wojciech Wójcik (gościnnie), Julia Wyszyńska, Wojciech Ziemiański (gościnnie), Michalina Żemła (gościnnie).

Premiera odbyła się 12 października 2019 roku w Teatrze Powszechnym w Warszawie

Najbliższe spektakle - 19 i 20 października o godz. 17.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji