Artykuły

Był wybrańcem losu spotkał swoją żonę

Byli wspaniałym małżeństwem. Przeżyli razem 43 lata - wydały im się chwilą. Teresa Lipowska, żona TOMASZA ZALIWSKIEGO, tak czasami opisywała go w wywiadach: "Mój mąż ma niezwykły gest i szerokie serce. Oddałby wszystko wszystkim, do tego stopnia, że czasami byłam na niego zła. Całe życie taki był.

On jest otwarty na troski innych ludzi, chętny do pomocy i nawet wtedy, gdy ma coś do zrobienia w domu, natychmiast zajmuje się problemem sąsiada". Pan Tomasz nie zaprzeczał, bo nie mógł nie liczyć się z opinią żony, tylko stwierdzał z prostotą: - Ci ludzie są tego warci.

Co jakiś czas wykrzykiwał: "Kocham Klopsa!"

Poznali się i romantycznie, i banalnie zarazem. W pracy, w teatrze (TeatrLudowy, dziś Nowy). On pracował tam już kilka lat, ona pojawiła się jako świeżo upieczona absolwentka łódzkiej szkoły filmowej. Z tamtych czasów pozostały takie oto wspomnienia. Pewnego dnia pani Teresa podczas próby poczuła niesamowite pragnienie: "Oddałabym życie za butelkę wody sodowej". On bez słowa wyszedł, po chwili wrócił z wodą. Nie upłynęło wiele czasu, gdy zdumieni (a może wcale niczemu się nie dziwili) aktorzy i pracownicy teatru słyszeli o-krzyki pana Tomka: "Kocham Klopsa!". Nikt nie miał wątpliwości o kim mowa. - Byłam wtedy dość gruba - bez ogródek mówiła o sobie aktorka. Ale jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało...

Często grali zakochaną parę na scenie. Ale że kochają się również w życiu, "wydało się", gdy pracowali przy sztuce "Lata wędrówek" Aleksieja Arbuzowa. - Podczas sceny pocałunku zaczęliśmy się całować naprawdę i trwało to dość długo - wspominała pani Teresa. Gdy skończyli, rozległy się brawa! Że chcą być razem, nie mieli wątpliwości; że jest to miłość przez duże M - również nie. 14 grudnia 1963 roku wzięli ślub.

Wspólne życie zaczęli w 12-metrowym hotelowym pokoju dla pracowników filmu. Do rodzinnej legendy przeszły wspomnienia, gdy za wałek do ciasta służyła im butelka. Młynek do pieprzu zastępował młotek. Spali na pożyczonym tapczanie... I byli najszczęśliwszą parą pod słońcem. Jedynym przedmiotem luksusowym było pianino, które otrzymali od rodziców pani Teresy (aktorka skończyła średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu).

Po latach sukcesów, które odnosili na scenie i w filmie, po zagraniu setek ról któregoś dnia nieoczekiwanie zwierzyli się, że chyba powinni uprawiać zupełnie inne zawody. On powinien być leśnikiem (przed szkołą teatralną Tomasz Zaliwski studiował... matematykę na Uniwersytecie Poznańskim). Ona stwierdziła, że gdyby miała robić to, do czego została stworzona, powinna pracować z młodzieżą.

Ale wróćmy do aktorstwa... Tomasz Zaliwski na pewno powinien mieć swoje miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa. W tym samym teatrze przepracował 40 lat bez jednego dnia zwolnienia lekarskiego! - Gdy przechodziłem na emeryturę - wspominał pan Tomasz - dyrektor Hanuszkiewicz i młodzi aktorzy pożegnali mnie tak, że omal się nie popłakałem ze wzruszenia. Został emerytem, ale nie przestał grać. Ani w teatrze, ani w filmie, ani w serialach. Obdarzony charakterystycznym, rozpoznawalnym głosem, często występował też w słuchowiskach radiowych i brał udział w dubbingu.

Mąż wykupił dla mnie kilka sporych kwiaciarni

Jaki był na ekranie, wiemy, a jaki był w życiu? - Romantyk, idealista, wyjątkowo dobry człowiek - mówią o nim koledzy aktorzy. Teresa Lipowska wielokrotnie podkreślała, że jej mąż wszystko potrafił zrobić. Począwszy od kopania fundamentów, układania podłogi, po gotowanie. Pasztet z zająca nie miał dla niego żadnych tajemnic. Poza tym nie miał nic przeciwko temu, żeby umyć okna. Ba, uważał, że sprzątanie to męska sprawa! Gdy wychodził rano po pieczywo - wracał z bukiecikiem. - Mąż wykupił dla mnie kilka sporych kwiaciarni - śmiała się pani Teresa.

Dumą i największym szczęściem małżonków był długo oczekiwany syn. Marcin (33) dziś sam jest ojcem. Teraz on z żoną Anią przekazują swojemu synkowi Szymonowi Piotrowi (2) wszystkie prawdy, które przed laty wpoili mu jego rodzice. Marcin i Ania znają się od szkoły średniej. Pobrali przed 8 laty. Pani Teresa zawsze mówiła, że wraz z pojawieniem się Ani spełniło się jej marzenie o córce. Marcin, absolwent japonistyki i SGH, jest dziś dyrektorem w angielskiej firmie.

Któregoś dnia nad życiem kochającej się rodziny pojawił się cień. Gdy w grudniu 2004 roku państwo Zaliwscy obchodzili 41. rocznicę ślubu, najważniejszym życzeniem był powrót pana Tomasza do zdrowia. Już od dłuższego czasu nie przyjmował nowych ról. Zmienili wiele swoich przyzwyczajeń. Niegdyś intensywnie uprawiali sport, teraz pan Tomasz musiał odpoczywać. W walce wspierała go nie tylko rodzina. Kiedyś pani Teresa powiedziała: - Chciałabym, byśmy mogli odejść z tego świata razem. Pan Tomasz odszedł 13 lipca, został pochowany na cmentarzu w Pyrach. ep

W skrócie

Urodzony: 15 grudnia 1929 roku w Rudzieńcu

Znany: Na ekranie zadebiutował w 1953 roku w Trzech opowieściach. Zagrał w ponad 100 filmach, m. in.: Czterej pancerni i pies, Śmierć prezydenta. Zamach stanu, Blisko, coraz bliżej, Pastorale heroica, Lalka, Pełnia, Wśród nocnej ciszy, Wierna rzeka, Dyrektorzy, Jest jak jest, Dom, Boża podszewka (ostatnia rola) Zmarł: 13 lipca 2006 roku w Warszawie

.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji