Artykuły

Antygona i Horsztyński

Kolejny dzień "Spotkań" wypełniły dwa spektakle Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha. Jednym z nich była tragedia Juliusza Słowackiego "Horsztyński" w reżysera Adolfa Chronickiego, który też zagrał rolę młodego, wyobcowanego Szczęsnego. Temperatura przedstawienia nie odpowiadała temperaturze utworu. Mimo pewnej czystości i rytmiczności następujących po sobie scen, kilku niezłych ról, ze sceny udało chłodem i nudą.

Ładnie wypadł w tej tragedii Janusz Obidowicz w roli Ksawerego Horsztyńskiego oraz Józef Józefczyk (Nieznajomy) i Jacek Opolski (Wyrwik). Między nimi należało chyba szukać odtwórcy roli Szczęsnego. Adolf Chronicki potwierdził swój wielki kunszt i warsztatową sprawność, jednak niektóre kwestie szczególnie te bardziej egzaltowane, raziły w jego ustach, było nie było mężczyzny to sile wieku.

Nit najszczęśliwiej dobrała tobie obsadę również Maryna Broniewska - reżyser "Antygony". W tym spektaklu zaznaczył wyraźnie swoją obecność na scenie Józef Kaczyński w roli kapłana Terezjasza, czego nie można powiedzieć o granej przez niego postaci Księskiego w "Horsztyńskim"... Upewnili mnie również w przekonaniu co do ich predyspozycji już wymienieni młodzi aktorzy Jacek Opolski (Hajmon) i Józef Józefczyk w małym epizodzie.

Ciekawy jestem bardzo kto podsunął Broniewskiej taką koncepcję chóru w tym przedstawieniu. Trzech panów występujących jako chór z przewodnikiem wykonywało jakieś żałosne pląsy pobrzdękując sobie dziecinnymi instrumencikami. Pomijam fakt, że sami aktorzy realizowali te przedziwne ewolucje bez przekonania, to jeszcze prowokowały one widownię do głośnych chichotów.

Trafnie podsumował cale przedsięwzięcie Strażnik (Kazimierz Ostrowicz). Wsparłszy się na lancy powiedział: ... "Nie chcę mieć nic wspólnego z tą całą biedą"... Po czym westchnął głęboko. Ja go rozumiem.

Niewydarzona była również scenografia Anny Szeligi - zderzenie białych kolumn ze złotawo-brunatno-czerwonym i drzwiami pałacu. Cały spektakl był nieznośnie wykrzyczany, a aktorzy gubili po drodze wiele niuansów tego pięknego dramatu.

Obie propozycje zostały przywiezione jako remanenty z ubiegłego sezonu. Teraz będziemy oczekiwać z nadzieją l niepokojem pierwszej w tym sezonie premiery.

Przeraziła mnie jednak inna rzecz. Niektórzy aktorzy w dniu spotkaniowej prezentacji bez mała przez dziewięć godzin nie schodzili ze sceny, grając pod rząd trzy przedstawienia. Przy takiej eksploatacji trudno oczywiście czegokolwiek wymagać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji