Artykuły

Szekspir nie był seksistą

- Jeśli Szekspira kreśli zdolny reżyser, prawdziwy artysta teatru, to wie, dlaczego to robi. Jego działania mają uzasadnienie, są jasno wytłumaczone w spektaklu - mówi JERZY LIMON, prezes fundacji Theatrum Gedanense.

Dziś w Gdańsku rozpoczyna się X Festiwal Szekspirowski - jedna z najważniejszych imprez poświeconych geniuszowi ze Strafortu. Profesor Jerzy Limon jako prezes fundacji Theatrum Gedanense pragnie odbudować teatr szekspirowski w Gdańsku. Wybitny szekspirolog i literaturoznawca opowiada "Dziennikowi" o programie tegorocznego festiwalu, rekonstrukcji teatru i Szekspirze, który unikał feministek.

ANDRZEJ KAMIŃSKI: "Sen nocy letniej" w wykonaniu Teatru Yohangza z Korei Południowej to jedna z atrakcji tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego. Co pana zdaniem jest takiego w Szekspirze, że nawet ludzie wychowani w zupełnie innej tradycji wystawiają jego sztuki i co więcej nie narzekają na brak frekwencji?

JERZY LIMON: Na pewno nie chwyta tam za serce poezja szekspirowska, bo przekłady sztuk Szekspira na języki azjatyckie są po prostu napisane prozą. Tam nie ma formy poetyckiej, której można użyć do przetłumaczenia dramatu. Szekspir najbardziej uwodzi fabułą. Scena elżbietańska umożliwiała bardzo szybką zmianę miejsca i przeskoki w czasie. Z tego powodu również filmowcy tak lubią Szekspira. Głębia psychologiczna, aforyzmy, życiowe mądrości, pięknie zarysowane postaci - to wszystko znajduje się w dziełach Szekspira i zachwyca na przykład właśnie Koreańczyków.

Co będzie największym wydarzeniem rozpoczynającego się właśnie Festiwalu Szekspirowskiego?

"Otello" Luka Percevala będzie kontrowersyjny. Straszne bluzgi polecą ze sceny, w dodatku po niemiecku w wydaniu tureckim. To wizualnie przepiękne przedstawienie. Wydaje mi się, że bardzo ciekawy będzie "Wieczór Trzech Króli" w reżyserii rumuńskiego artysty Silviu Purcarete. Koreański "Sen nocy letniej" to również przemyślane i artystyczne przedstawienie. Egzotyczne, ale pozbawione koreańskiej cepelii. Teatr Vesturport z Islandii pokaże baśniowo-cyrkową adaptację "Romea i Julii". Z Legnicy Jacek Głomb przywiezie "Otella". Chciałbym podkreślić, że nie robimy festiwalu sztuk modnych, wywodzących się z jednego nurtu. Jestem przekonany, że powinniśmy pokazywać cały wachlarz tego, co z Szekspirem się robi na świecie. Bo często pójście w ideologie jest przewidywalne. Wtedy przedstawienia oparte na sztukach Szekspira opowiadają o tym, że patriarchat jest niedobry, mężczyźni mają w sobie geizm i fantazje erotyczne, a płeć jest kulturowa. Nie chcę się jawić jako konserwatysta. Jesteśmy otwarci i zapraszaliśmy twórców z odlotowymi, czasami bulwersującymi przedstawieniami. Robiliśmy to, by pokazać, jak różnie można Szekspira podawać. Tak będzie i tym razem.

Od wielu lat zabiega pan o to, by w Gdańsku stanął teatr elżbietański. Jak reagowano kilkanaście lat temu na ten pomysł, a jak wygląda sytuacja gdańskiego teatru elżbietańskiego dziś?

Pewnie kiedyś pukano się w głowę. A teraz? Ogrom trudności przy realizacji takiego projektu jest niewyobrażalny, o czym w swojej naiwności nie wiedziałem. Pewnie naoglądałem się zbyt wiele amerykańskich filmów, w których bohaterom spełniają się marzenia, a łaskawi kapitaliści wypisują czeki... Myślałem, że w nowej rzeczywistości wystarczy mieć pomysł, a pieniądze spadną z nieba. Mam wielką nadzieję, że ten teatr powstanie. Dostaliśmy od miasta ziemię, zbudowaliśmy międzynarodowe lobby, zaczęliśmy działalność edukacyjną i organizujemy Festiwal Szekspirowski, w tym roku już po raz dziesiąty.

Czy teatr w Gdańsku będzie odwzorowaniem teatru elżbietańskiego?

Nie. Zorganizowaliśmy konkurs na projekt architektoniczny. Wygrał rewolucyjny projekt włoski. To nowe podejście do rekonstrukcji, historii i przeszłości. Za czasów Szekspira teatr elżbietański był budą do grania sztuk, dzisiaj Globe jest świątynią sztuki, zrekonstruowanym teatrem elżbietańskim. Autor zwycięskiego projektu szukał dominanty w gdańskiej zabudowie. Zauważył ją w architekturze sakralnej - w Gdańsku jest 14 kościołów gotyckich, z kościołem św. Marii na czele. Oglądał stare mapy i wykorzystał to, że ludzie, mieszkańcy miasta, byli chronieni przez wielkie i ciężkie mury. Skojarzyło mu się to z ostrygą i perlą. Wymyślił taką skorupę architektoniczną, coś w rodzaju pudła na precjoza. Do tego pudła wstawił delikatny, drewniany teatr. Pudło ma otwierany dach, który jest jak wieko szkatułki. Dzięki temu będzie można grać przy świetle dziennym. Gdybyśmy się ograniczyli do sceny elżbietańskiej, to nie moglibyśmy zaprosić na festiwal większości autorów przedstawień.

Marzy pan o jakiejś sztuce na otwarcie teatru?

Jak mawia nasz patron książę Karol: "Jeśli dożyję". Mam nadzieję, że 15-lecie Festiwalu Szekspirowskiego będziemy obchodzić w nowym teatrze. Przypomnę, że teatr Globe w Londynie budowano przez 25 lat. Kuszące byłoby to, gdyby ktoś o światowym nazwisku zrobił wielki spektakl z udziałem polskich aktorów... Tom Stoppard mógłby napisać sztukę o elżbietańskich aktorach angielskich w Gdańsku, a my byśmy ją wystawili... Przecież za życia Szekspira oni przyjeżdżali do Gdańska i grali jego sztuki. Ten temat jest bardzo nęcący.

Czego w Szekspirze nie lubią reżyserzy?

Często odrzucają długie szekspirowskie tyrady. Za czasów Szekspira w kręgach inteligenckich oceniano mądrość danego tekstu według nasycenia figurami retorycznymi. Fabuła i logika były na drugim planie. Jeśli dramaturg chciał się objawić jako człowiek mądry, budował te, dla nas rozwlekłe wypowiedzi, nasycone retoryką i był bardzo doceniany.

Pan ma liberalny stosunek do tego, co robią z Szekspirem artyści teatru?

Bardzo liberalny, ale pod warunkiem że robią to utalentowani artyści. Wielu reżyserów jest niedouczonych i zawód uprawia nie wiadomo po co. Jeśli Szekspira kreśli zdolny reżyser, prawdziwy artysta teatru, to wie, dlaczego to robi. Jego działania mają uzasadnienie, są jasno wytłumaczone w spektaklu. W teatrze słowa można zastąpić obrazem. Przecież Eimuntas Nekrośius zostawił w swoim spektaklu 1/3 tekstu "Hamleta", a ogląda się jego spektakl z zapartym tchem. Dzisiaj typowym zjawiskiem jest odchodzenie od literatury, teatru werbalnego.

Zaraził pan Szekspirem ludzi, którzy razem z panem przygotowują Festiwal Szekspirowski...

Może oni już byli zarażeni... Cieszę się, że na festiwal przyjeżdżają ludzie z całego świata. Prowadzimy też akcję "Bliżej teatru", której adresatem jest młodzież z województwa pomorskiego. Każdego dnia festiwalu zabieramy autobusami młodych ludzi i przywozimy do Gdańska - biorą udział w warsztatach, spotykają się z artystami z całego świata, a wieczorem oglądają spektakl. Nie płacą za to ani grosza. Muszą tylko chcieć. W ten sposób buduje się grupę nowych odbiorców sztuki.

Dzisiaj rozpoczyna się w Gdańsku jubileuszowy X Festiwal Szekspirowski. To wyjątkowa okazja, by w jednym miejscu podczas dziesięciu festiwalowych dni zobaczyć najciekawsze światowe inscenizacje dzieł Szekspira. Sztuki Szekspira wystawia się w Korei i Islandii?

Jak najbardziej. I to z fantazją. Do Gdańska na festiwal przyjadą genialne przedstawienia teatru Vesturport z Islandii i z Teatru Yohangza w Korei Południowej.

Każda z tych incenizacji jest absolutnie hitowa. Islandzka "Romeo & Juliet - Love is in the Air" to baśniowa adaptacja klasycznej sztuki Mistrza ze Stratfordu. Występują w niej akrobaci i klauni. - To najbardziej niezwykłe widowisko, jakie obejrzałem w życiu - tak o spektaklu powiedział Sean Connery, który widział go na londyńskim West Endzie. Wtedy wzięły w nim udział takie gwiazdy, jak: Vanessa Redgrave, Sir Derek Jacobi i Timothy Dalton. Podczas spektakli teatru Vesturport widzowie reagują niezwykle spontanicznie. Inscenizacja wyzwala niezwykłe emocje. Powód? Aktorzy grają jak w transie i w trans wprawiają także widzów.

Podobnie dzieje się podczas przedstawień koreańskiego teatru Yohangza. "Sen nocy letniej" w reżyserii Junga Ung Yanga to przede wszystkim świetne popisy perkusyjne, energetyczne tańce i śpiewy, które potrafią rozruszać nawet najbardziej opornych teatromanów. A "Sen nocy letniej" w reżyserii Yanga, który przyjedzie do Gdańska, to prawdziwe arcydzieło. Akcja jest wartka, aktorstwo - znakomite. I co najważniejsze - zero nudy. Szekspirowskie postaci w przedstawieniu mają swoje koreańskie odpowiedniki: Tytania nazywa się Gabi (gra ją mężczyzna), Oberon to Dot (gra go kobieta). Puk to bliźniacy (noszą wspólne imię Duduri). zaś Spodek zmienia się w kobietę zbierającą zioła w lesie. Te dwa przedstawienia wezmą udział w konkursie na najlepszą interpretację Szekspira. Ale największe szanse na laury ma jednak hit tegorocznego sezonu w Europie, czyli "Otello" w reżyserii Luka Percevala zrealizowany w Munchner Kammerspiele. Perceval to już dzisiaj wielka gwiazda europejskiego teatru. A "Otello" w jego interpretacji jest opowieścią o współczesnych Niemczech wypełnionych tureckimi emigrantami. Jedną z głównych postaci w tym spektaklu jest gwiazda niemieckiego kina Julia Jentsch, laureatka Złotego Niedźwiedzia za tytułową rolę w filmie "Sophie Scholl - ostatnie dni", w którym stworzyła wstrząsający portret jednej z najsłynniejszych bohaterek walki z nazistowskim reżimem w Niemczech. Jentsch jest znana jeszcze z dwóch innych głośnych i kontrowersyjnych filmów - "Upadek" o losach Hitlera oraz "Edukatorzy", obraz uznany za manifest pokolenia zbuntowanego przeciw neoliberalnej globalizacji. Które z tych przedstawień dostanie główną nagrodę, przekonamy się 12 sierpnia. Wtedy zostaną ogłoszone wyniki jury.

Prof. dr hab. Jerzy Limon jest literaturoznawca i teatrologiem, znawcą Szekspira. Jest prezesem fundacji Theatrum Gedanense, od dziesięciu lat organizuje w Gdańsku Festiwal Szekspirowski. Opublikował m.in. "Trzy teatry" (2004) i "Piąty wymiar teatru" (2006)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji