Artykuły

Mnie zafascynowała intensywność emocji

- Dzielę aktorów na kobiety i mężczyzn, ale często ten podział nie pokrywa się z płcią. Niektóre aktorki mają męski stosunek do pracy, walczą o swoje i wyrąbują miejsce dla siebie siłą - mówi reżyserka MONIKA PĘCIKIEWICZ.

Roman Pawłowski: "Tytus Andronikus" to jedna z najbardziej krwawych sztuk w historii nowożytnej dramaturgii. Jest okrutny gwałt na córce tytułowego bohatera Lawinii połączony z odcięciem rąk i języka. Podczas finałowej uczty gospodarz podaje biesiadnikom pasztet z dzieci. Wydawałoby się, że nie ma dramatu bardziej obcego kobiecej wrażliwości, tymczasem Julie Taymor nakręciła w 1999 roku film z Anthonym Hopkinsem, a Pani realizacja jest drugą w powojennym polskim teatrze po spektaklu Macieja Prusa z 1987 roku. Co przyciąga kobietę do tak odpychającej sztuki?

Monika Pęcikiewicz: Rzeczywiście, "Tytus Andronikus" to na pierwszy rzut oka typowo męski tekst, nie tylko z uwagi na zawartą w nim przemoc. Męski jest typ głównego bohatera, rzymskiego generała, który wraca po zwycięskiej wojnie.

Mnie zafascynowała intensywność emocji. Scena gwałtu na Lawinii wzbudza wielkie emocje, szczególnie kiedy reżyseruje ją kobieta. To okazja, aby zadać sobie pytanie, co dla mnie znaczy taka sytuacja, jak przekłada się na moje doświadczenie. W teatrze mogę dotknąć ekstremalnych przeżyć, ale w warunkach bezpiecznych. Chcę w to wejść z kopytami, będąc pewna, że mogę bezpiecznie wrócić. A Szekspir to umożliwia, u niego śmierć i przemoc stają się na scenie, tu i teraz.

Ale czy nie jest tak, że przemoc już nie robi na nikim wrażenia, bo jest jej zbyt wiele w mediach? Na Pani przedstawieniu publiczność często się śmieje.

Nie zgadzam się, że telewizja uodporniła nas na przemoc. Pracując nad 'Andronikusem', miałam w pamięci dziesiątki twarzy ludzi zabijanych, bitych i gwałconych, które widziałam w telewizji. Naturalną reakcją na nadmiar przemocy jest śmiech, ale tylko pozornie jest to świadectwo zobojętnienia. Początkowo ludzie się śmieją, ale potem na sali zapada głucha cisza. Przemoc sprawia nam ból i niewygodę.

W Pani inscenizacji przemoc zderza się z groteską, w jednej ze scen mężczyźni bawią się zgwałconą Lawinią, nucą jej piosenkę z dobranocki o pszczółce Mai i uczą ją latać. Skąd ten okrutny pomysł?

Jak wiele innych narodził się podczas prób. Nie należę do reżyserów, którzy wszystko wymyślają w domu, wiele czerpię od aktorów. W tym wypadku groteska przewrotnie pracuje na grozę następnych scen. Teatr przypomina jazdę na rollercoasterze. Raz jesteś w górze, raz spadasz w dół. W jednym momencie śmiejemy się, w następnym jesteśmy zmuszeni do refleksji.

Jak udało się Pani przekonać aktorów do tych rzezi na scenie? Na niektórych spadają całe wiadra sztucznej krwi.

Wszystkie pomysły wcześniej przetestowaliśmy. W wypadku wiadra krwi pomysł sprawdzała moja scenografka Karolina Benoit. Chodziło o to, aby znaleźć substancję wystarczająco lepką, aby została na skórze aktora, i odpowiednio ciężką, aby spadła w zaplanowanym miejscu. Wykorzystaliśmy żel stosowany przy badaniach USG. To bardzo ciężka substancja, obawialiśmy się, czy aktorowi nie stanie się krzywda, kiedy spadnie na niego z wysokości. Więc Karolina sama stanęła na scenie z plastikową torbą na głowie, a montażyści zrzucali jej na głowę coraz większe ilości tego żelu, aż wreszcie uzyskaliśmy optymalną wielkość.

Podczas przedstawień 'Tytusa Andronikusa', którego Peter Brook wystawił w Stratfordzie w latach 50., była podobno rekordowa liczba interwencji lekarskich na widowni. Publiczność była zszokowana wydarzeniami na scenie, choć Brook pokazywał przemoc metaforycznie - krew symbolizowały czerwone wstążki. A jak jest w Gdańsku?

U nas nie było jeszcze interwencji lekarza, choć aktorzy donoszą mi o nietypowych reakcjach. Ostatnio jakaś pani krzyknęła na cały teatr, tak bardzo przeraziła ją scena z krwią spadającą na scenę.

Coraz więcej kobiet zostaje reżyserami teatralnymi: Anna Augustynowicz, Agnieszka Glińska, Maja Kleczewska, Aldona Figura, Agnieszka Olsten, Grażyna Kania. Czy można mówić o kobiecym nurcie w polskim teatrze?

To prawda, jest nas coraz więcej, ale czy kobiecość to wszystko, co wnosimy do teatru? Nie zgodziłabym się. Przecież trudno powiedzieć o przedstawieniach takich jak 'Tytus Andronikus', że są kobiece. Owszem, jestem mocno związana z kobietami, mam grupę przyjaciółek, bez których nie wyobrażam sobie życia. To m.in. scenografka Karolina Benoit czy Anka Moskal, bardzo zdolna aktorka z Teatru Powszechnego. Ciągle gadamy, jak to kobiety, staramy się nazywać to, co się wokół nas dzieje na różnych etapach życia. Ale pracując w teatrze, nie mam poczucia, że coś mówię ze względu na swoją płeć.

W pracy z aktorami płeć także nie ma znaczenia?

Dzielę aktorów na kobiety i mężczyzn, ale często ten podział nie pokrywa się z płcią.

Jak to?

Niektóre aktorki mają męski stosunek do pracy, walczą o swoje i wyrąbują miejsce dla siebie siłą. Z kolei niektórzy aktorzy mężczyźni przyjmują moje uwagi po kobiecemu - nie kwestionują wszystkiego, co powiem, lecz słuchają z zaciekawieniem. Ale to, niestety, zdarza się rzadziej

2 sierpnia rozpoczyna się w Trójmieście jubileuszowy X Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski. Otworzy go inscenizacja 'Tytusa Andronikusa' Williama Szekspira w reżyserii Moniki Pęcikiewicz z gdańskiego Teatru Wybrzeże.

***

Kim jest Monika Pęcikiewicz?

Ukończyła Wydział Aktorski i Reżyserski Akademii Teatralnej w Warszawie. Debiutowała w 2001 r. we Wrocławiu sztuką Petera Handke 'Leworęczna kobieta' o dziewczynie, która pewnego dnia wychodzi z domu po zapałki i już nie wraca.

Dopiero trzy lata później wyreżyserowała kolejne przedstawienie: 'wujaszekwania.txt' według Czechowa w Teatrze Wybrzeże. Na studiach dała się poznać jako autorka zaskakujących, nietypowych etiud i pomysłów: do pracy nad 'Romeo i Julią' zaangażowała przeszło 80 statystów, którzy grali role gości na balu u Kapuletich. Statystów zaangażowała też do 'Wujaszka Wani' i do najnowszej produkcji - gdańskiego 'Tytusa Andronikusa', w którym grają rzymskich żołnierzy i senatorów. W nowym sezonie Pęcikiewicz ma reżyserować 'Hamleta' we wrocławskim Teatrze Polskim.

red.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji