Artykuły

Mikołaj Grabowski: Zagrać na przekór sensowi

-> "Próby" w Teatrze Polonia Autor: Bogusław Schaeffer, reżyseria: Mikołaj Grabowski, scenografia i kostiumy: Zuzanna Markiewicz. Obsada: Iwona Bielska, Delfina Wilkońska, Mikołaj Grabowski, Andrzej Konopka, Michał Wanio. Premiera: 16 listopada w Teatrze Polonia (ul. Marszałkowska 56).

W Teatrze Polonia trwają próby "Prób". Tekst Bogusława Schaeffera reżyseruje Mikołaj Grabowski, który gra w spektaklu reżysera usiłującego poprowadzić próbę w twórczym kierunku. Czy mu się to uda?

"Próby" to jedna z tych sztuk autora "Scenariusza dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego", które traktują o teatrze, aktorstwie i stawaniu się dzieła artystycznego. Oto zostają państwo wpuszczeni na próbę spektaklu i są świadkami tragikomicznego galimatiasu, w którym każda postać - aktorzy, aktorki i reżyser - uczestnicząca w rozmaitych sytuacjach ciągnie w swoją stronę i wyraża swoje liczne dylematy i wątpliwości. Czy z tego może powstać sztuka?

***

ANNA S. DĘBOWSKA: Kiedy poznał pan Bogusława Schaeffera?

MIKOŁAJ GRABOWSKI: ...w którego byłem zapatrzony i któremu tak wiele zawdzięczam? W 1968 roku, kiedy studiowałem aktorstwo w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. W tym samym czasie w Krakowie działał awangardowy zespół MW2 kierowany przez Adama Kaczyńskiego. Młodzi Wykonawcy Muzyki Współczesnej - tak się tłumaczy ten skrót. Schaeffer, sporo od nich starszy, bo rocznik 1929, był tam - nazwijmy - głównym kompozytorem i między innymi napisał dla nich utwór muzyczny "TIS MW2", co oznaczało: teatr instrumentalny dla MW2. Oprócz instrumentalistów i śpiewaczki brała w nim udział tancerka i dwóch aktorów: jeden "tekstowy" - realizujący partię tekstową, drugi "beztekstowy", czyli mim. MW2 miało z tym utworem jechać na tournee do Francji, ale nagle zabrakło im aktora, Jana Peszka, który wówczas miał już etat we Wrocławiu. Dyrekcja teatru nie zezwoliła na jego wyjazd. Zespół szukał więc na gwałt zastępcy, a wtedy ktoś polecił mnie, bo - jako chyba jedyny w szkole teatralnej - znałem podstawy pantomimy. Sprawdziłem się i zostałem. Tak zaczęła się moja przyjaźń z Bogusławem Schaefferem.

Co połączyło początkującego aktora z guru muzycznej awangardy?

- To był ktoś, kto miał awangardę we krwi. Autorytet. Osobowość. Ale nie czuło się z jego strony żadnego dystansu, wprost przeciwnie - on chciał być z nami blisko. A że był to filut i żartowniś, uwielbialiśmy go. Już wcześniej interesował się teatrem i próbował coś pisać dla sceny. Obecność młodych aktorów w MW2 - Jaśka Peszka, Andrzeja Kierca i mnie - bardzo go intrygowała. Zaczął się przypatrywać, co my wyprawiamy z tymi jego utworami, jak się do nich dobieramy, w jaki sposób je opakowujemy. Słuchał, jak rozmawiamy naszym aktorskim żargonem, i widział, jak w jego muzyczny świat wprowadzamy teatr z całą jego mądrością i głupotą. Myślę, że go to bawiło.

Szybko się okazało, że miał nieprawdopodobny zmysł teatralny. Dawał nam zdumiewające wskazówki, uruchamiając aktora zupełnie inaczej, niż robili to nasi pedagodzy czy zawodowi reżyserzy. Sugerował: "A spróbuj zrobić to odwrotnie, niż zwykło się robić, jakby na przekór sensowi". Albo: "Nadaj tej kwestii formę staccato".

To się, ku naszemu zdumieniu, sprawdzało, a my nie mogliśmy się nadziwić. To była wspaniała szkoła spontaniczności i swobody. Dostaliśmy ją od artysty, który tę wolność wprowadził do muzyki.

Wkrótce Schaeffer zaczął pisać swoje scenariusze specjalnie dla was, aktorów z MW2. Dla pana napisał "Audiencję II"...

- ...czyli traktat o muzyce - takie solo dla aktora. Zadedykował mi ją w 1969 roku. Wykonałem ją po raz pierwszy 50 lat temu i gram do tej pory. Ta forma specyficznego monodramu się sprawdziła i pewnie dlatego napisał potem "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" dla Jaśka Peszka i później dla mojego brata Andrzeja - "Audiencję V".

On was słuchał, sycił się tym, a potem pisał dla was te genialne teksty?

- Tak było. Kiedy pokazał nam "Scenariusz dla trzech aktorów" i zaczęliśmy z Andrzejem i Jaśkiem nad nim pracować, rozpoznaliśmy ze zdumieniem w tym tekście samych siebie. Zobaczyliśmy, że bohaterami są: Jan Peszek personalnie jako pierwszy aktor, Andrzej Grabowski personalnie jako drugi aktor i Mikołaj Grabowski, też personalnie, jako postać reżysera. Ale to było dużo później. Z początku Schaeffer pisał utwory muzyczno-teatralne, w których aktor był traktowany jak żywy instrument, a instrumentalista jak żywy aktor, np. "Fragment dla dwóch aktorów i wiolonczelisty". "Kwartet dla czterech aktorów" był także tego typu dziełem i miał się okazać dla niego przejściem w świat teatru zawodowego.

W jaki sposób?

- Pomysł, żeby zastąpić kwartet instrumentalny kwartetem aktorów, był na owe czasy rewolucyjny. Od początku lat 70. wykonywaliśmy go w formie koncertowej, mając przed sobą pulpity i czytając tekst niejako z nut, jak mają zwyczaj robić muzycy. Prapremiera była - pamiętam - dużym stresem dla nas z powodu rozsadzającego nas śmiechu! "Kwartet" bawił nas do tego stopnia, że wręcz uciekaliśmy ze sceny, żeby się wyśmiać za kulisami. A publiczność śmiała się otwarcie na widowni. Absurdalność spotkania czterech aktorów niemogących poradzić sobie z własnym dziełem była przeogromna. Po kilku latach doszedłem do wniosku, że właściwym miejscem dla tych Schaefferowskich szaleństw będzie scena. W 1979 roku zapytałem go, czy pozwoli mi zrobić "Kwartet" w Teatrze im. Jaracza w Łodzi, gdzie miałem etat reżysera. Zgodził się. Więc wyreżyserowałem ten spektakl, na początku z aktorami tamtego teatru, potem stopniowo pojawili się w nim członkowie MW2. Jednak na moją sugestię, żeby na premierę zaprosić także recenzenta "Ruchu Muzycznego", odpowiedział w swoim charakterystycznym stylu: "Nie sądzę, aby w >>Ruchu Muzycznym<< znaleźli się zwolennicy teatru instrumentalnego. Lepiej tych mend nie zapraszać".

Urocze.

- Schaeffer otworzył w teatrze bardzo dużo nowych ścieżek. Przede wszystkim wprowadził improwizację, którą uprawiał w swoich dziełach muzycznych. Mam na myśli improwizowanie aktorów na podstawie autorskich wskazówek, bez trzymania się litery tekstu.

Jest dziś tego dużo w teatrze.

- No dobrze, ale myśmy to robili już pół wieku temu właśnie dzięki Bogusiowi. W tym sensie był dla nas objawieniem i otworzył nam - Peszkowi, Andrzejowi i mnie - takie drzwi, o których marzyliśmy, ale w tamtych czasach w teatrze zawodowym były one właściwie zamknięte na głucho.

W Schaefferowskich "Próbach" gra pan reżysera, a jednocześnie naprawdę reżyseruje spektakl "Próby" w Teatrze Polonia.

- Tak, to dosyć karkołomne, tym bardziej że już gram postać reżysera w "Scenariuszu". Fabuły w tej sztuce nie ma. Na scenie są dwie aktorki i dwóch aktorów z reżyserem i próbują odbyć próbę teatralną do jakiegoś spektaklu, który ma nastąpić. Jaki to spektakl i o czym - tego nie wiemy, ale wszystko, co się zdarza w trakcie tego spotkania, staje się spektaklem pod tytułem "Próby".

Próba - wydawałoby się nic ciekawego. Wszyscy przecież czekają na spektakl, na premierę.

- Ja to widzę od wewnątrz: próby same w sobie potrafią być fascynujące, nawet te z pozoru bezproduktywne: wydaje się, że minęły cztery godziny właściwie bezproduktywnie, a dwa dni później coś nagle pojawia się jako rezultat pozornie zmarnowanego czasu. On o tym wiedział i próbował uchwycić ów dziwny moment stawania się teatru. W jego rozumieniu próba oglądana przez kogoś z zewnątrz jest już jakimś spektaklem. Na nasze młodzieńcze próby w MW2 też pewnie patrzył jak na spektakl i brzmiały dla niego jak coś prawie skończonego, co można odczytać i zapisać. "Teatr jest po to, aby opowiedzieć prawdę o teatrze. Zadaniem teatru nie jest tworzyć fikcję prawdy" - wypowiadam te słowa jako reżyser w "Próbach".

Na czym polegała jego fascynacja aktorstwem?

- W aktorze chciał doczytać się prawdy o człowieku. U Schaeffera aktorzy są ludźmi bardzo ułomnymi. Nie wiedzą, do czego dążą, dokąd zmierzają - idą, bo coś ich gna do przodu. Może ktoś tam coś wie, ale ten drugi zaraz mu to zepsuje, nie da dokończyć, przerwie w najciekawszym momencie. Wieczne niedowartościowanie i nieznośne oddalenie od ideału było tematem jego sztuk. Przy czym jak ognia unikał patosu i powagi. Nie zatrzymywał się w momencie wzniosłego aktu, bo wiedział, że wzniosłość od śmieszności oddziela jedynie wąska bariera, że ułamek sekundy wystarczy, żeby człowiek ze wzniosłości wpadł w śmieszność. W tym Schaeffer trochę mi przypomina Gombrowicza.

***

Premiery sezonu 2019/20 w Teatrze Polonia i Och-Teatrze

Libretto na podstawie utworu "Dwoje na huśtawce" Williama Gibsona: Michael Bennett; teksty piosenek: Dorothy Fields; muzyka: Cy Coleman

"Huśtawka"

Reżyseria: Anna Sroka-Hryń, przekład piosenek: Wojciech Młynarski, scenografia, reżyseria światła: Grzegorz Policiński, kostiumy: Jan Kozikowski, choreografia: Paulina Andrzejewska-Damięcka. Występują: Natalia Sikora, Maciej Maciejewski, Jakub Szydłowski/ Mariusz Ostrowski, Ewa Lachowicz, Paweł Tucholski, Karolina Szeptycka, Pola Gonciarz. Premiera: 29 listopada 2019, godz. 19.30, Duża Scena Och-Teatru

Musical na podstawie sztuki "Dwoje na huśtawce" Williama Gibsona. Miłość w wielkim mieście. W role Gizeli Mosca i Jerry'ego Ryana wcielą się Natalia Sikora i Maciej Maciejewski.

*

Duncan Macmillan, Jonny Donahoe "Wszystko, co najlepsze"

Przekład i reżyseria: Piotr Złotorowicz, konsultacje muzyczne: Mateusz Dębski, obsada: Rafał Mohr. Premiera: 14 grudnia 2019, Mała Scena Teatru Polonia

Bohater monodramu od wczesnych lat młodości konfrontuje się z depresją i znajduje specyficzny sposób na poradzenie sobie z nią - prowadzi listę rzeczy, dla których warto żyć. Jak zapowiadają twórcy: "To będzie spektakl o szukaniu szczęścia w małych rzeczach, o tym, co możemy zrobić dla siebie samych. Ale przede wszystkim, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla swoich bliskich. Miliard najlepszych rzeczy".

*

Sławomir Mrożek, Andrzej Saramonowicz "Policja. Noc zatracenia"

Reżyseria: Andrzej Saramonowicz, scenografia i kostiumy: Zuzanna Markiewicz, światło: Tomasz Madejski, muzyka: Dominik Strycharski, obsada: Katarzyna Kwiatkowska, Adam Krawczuk, Marcin Perchuć, Rafał Rutkowski, Maciej Wierzbicki.

Premiera: 17 stycznia 2020, Duża Scena Teatru Polonia

Spektakl na podstawie dramatów Sławomira Mrożka ("Policja") i Andrzeja Saramonowicza ("Noc zatracenia") będący próbą skonfrontowania sławnego tekstu teatralnego mistrza absurdu ze współczesnością. Autor "Testosteronu", sięgając po sztukę Mrożka, pisze utwór teatralny odnoszący się do aktualnej sytuacji społecznej i politycznej w Polsce.

*

Jack Popplewell "Lily"

Przekład: Elżbieta Wożniak, reżyseria: Krystyna Janda, scenografia: Maciej Maria Putowski, światło: Katarzyna Łuszczyk, obsada: Krystyna Janda, Agnieszka Kruków-na, Magdalena Lamparska, Magda Smalara, Mateusz Damięcki, Grzegorz Daukszewicz, Mirosław Haniszewski/ Krzysztof Stelmaszyk, Piotr Machalica.

Premiera: 23 lutego 2020, Duża Scena Och-Teatru

Kryminalna zabawa teatralna. Trup przemieszcza się, pojawia się i znika. Reżyseruje Krystyna Janda, i to właśnie ją zobaczymy w roli nieznośnej Lily. Jako inspektor będzie węszył Piotr Machalica.

*

Michael Jacobs "Oszuści"

reż. Jan Englert, obsada (m.in.): Michalina Łabacz, Gabriela Muskała, Beata Ścibakówna, Filip Pławiak, Zbigniew Zamachowski. Premiera: 19 marca 2020, Duża Scena Och-Teatru

Komedia Michaela Jacobsa budująca intrygę i sieć małych kłamstw między dwoma małżeństwami i ich nastoletnimi dziećmi.

*

Sylwia Chutnik "Cwaniary"

Reżyseria: Agnieszka Glińska, adaptacja: Agnieszka Glińska, Marta Konarzewska, scenografia i kostiumy: Monika Nyckowska, muzyka: stare warszawskie ballady podwórkowe, aranżacje: Janek Młynarski. Obsada (m.in.): Małgorzata Biela, Elżbieta Kępińska, Irena Melcer, Weronika Nockowska, Anna Smołowik.

Premiera: 2 kwietnia 2020, Duża Scena Teatru Polonia

Opowieść o kobiecym gangu i losach tworzących go czterech kobiet z różnych środowisk. Adaptacja Marty Konarzewskiej i Agnieszki Glińskiej korzysta z postaci i elementów fabuły głośnej łotrzykowskiej powieści Sylwii Chutnik, ale jednocześnie wpisuje tę historię w pejzaż dzisiejszej Warszawy. Chuligańska, kobieca opowiastka o życiu i śmierci dopełniona balladami podwórkowymi w aranżacjach Jana Młynarskiego.

*

Thomas Bernhard "Mintetti. Portret artysty z czasów starości"

Reżyseria: Andrzej Domalik, obsada (m.in.): Zofia Domalik, Małgorzata Zajączkowska, Jan Peszek.

Premiera: 7 maja 2020, Duża Scena Teatru Polonia

Tekst wybitnego austriackiego dramatopisarza Thomasa Bernharda. Spowiedź starego, wielkiego artysty (w tej roli Jan Peszek), opowieść o jego stosunku do autorów i publiczności. Bohater wzorowany jest na niemieckim aktorze Bernhardzie Minettim, przyjacielu i współpracowniku Bernharda.

*

Jiri Havelka "Wspólnota mieszkaniowa"

Przekład: Michał Sieczkowski, reżyseria: Krystyna Janda, obsada: Natalia Berardinelli, Izabela Dąbrowska, Izabella Olejnik, Agnieszka Więdłocha, Katarzyna Żak, Stanisław Brejdygant, Witold Dębicki, Mirosław Kropielnicki, Piotr Ligienza, Sebastian Perdek, Michał Zieliński, Cezary Żak.

Premiera: 4 czerwca 2020, Duża Scena Och-Teatru

Komedia o społeczności mieszkającej w jednym domu. Na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej ujawniają się różne poglądy i śmieszności ludzkich charakterów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji