Artykuły

Aktorka wielka, choć niewysoka. Barbara Krafftówna kończy 91 lat, powstaje o niej film dokumentalny

Barbara Krafftówna 5 grudnia kończy 91 lat. Niezapomniana Felicja z "Jak być kochaną" wciąż gra w teatrze. I podobnie jak jej bohaterka ze spektaklu "Trzeba zabić starszą panią" jest niezniszczalna. Zwłaszcza, kiedy mówi przekornie: "Póki nie bełkoczę, to występuję" - pisze Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.

Barbara Krafftówna masowej widowni kojarzy się z rolą Ślązaczki Honoraty, podczas wojny służącej u niemieckiego generała, w "Czterech pancernych i psie" (1969-70) Konrada Nałęckiego. Była w niej celowo przerysowana w swej egzaltacji, także względem ukochanego pancerniaka - Gustlika Jelenia (Franciszek Pieczka) - i ubrana tak, jakby właśnie wyszła z Cepelii.

Rolę Honoraty długo odrzucała: - "Gdy tylko usłyszałam, że mamy kręcić na poligonie, od razu pomyślałam, że to nie dla mnie. W kurzu mam się czołgać czy wdrapywać do czołgu? Za nic w świecie. Tłumaczyli mi, że dostanę dublera, mężczyznę kaskadera. I w końcu uległam. Zdjęcia odbywały się latem we Wrocławiu. Temperatura sięgała 40 stopni, blacha czołgu dosłownie parzyła. Robiliśmy przerwę, by strażacy schłodzili "Rudego" sikawkami, a potem czekaliśmy, aż odparuje. Niewiele to dawało, więc przykrywali czołg kocami. Po pewnym czasie wchodziliśmy na "Rudego" po deskach, bo wokół zrobiło się błoto".

Krafftówna nie chciała grać Honoraty z jeszcze jednego powodu: papieros nie smakował jej w plenerze, a była wtedy namiętną palaczką. Z Pieczką spotkała się wcześniej w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" (1964) Wojciecha Hasa - on był tam opętanym Paszeką, ona jego ponętną macochą.

Jak być kochaną i jak ukryć rudość

Znawcy teatru powiadają, że nikt lepiej od Krafftówny nie zagrał "Iwony, księżniczki Burgunda" wg Witolda Gombrowicza. Ona zrobiła to w roku 1957 w reżyserii Haliny Mikołajskiej w stołecznym Teatrze Dramatycznym. Jej specjalnością były również role w sztukach Witkacego - np. tytułowa "Kurka Wodna" (1964) i Wanda w "Janie Macieju Karolu Wścieklicy" (1966), obie u Wandy Laskowskiej w Narodowym. Marta Fik napisała wtedy, że Krafftówna "w dziwną rzeczywistość owych utworów wkracza z równą naturalnością jak w rzeczywistość codzienną (...) i sama bez żadnej groteskowości zaczyna ową dziwacznością emanować".

Nigdy nie była pięknością - mała, ruda, piegowata. Wspomina: "Wytykano mnie palcami, przezywano: ruda, ryża, wiewióra. Starałam się zawsze chodzić w kapelusikach, czapeczkach, żeby jak najbardziej ukryć tę rudość. Piegi nie dały się ukryć, dopóki nie wydoroślałam i mogłam robić sobie makijaż".

Jednak, jak mało kto w polskim kinie, potrafiła pokazać istotę kobiecości - w roli Felicji w "Jak być kochaną" (1962) Hasa wg prozy Kazimierza Brandysa, za którą nagrodzono ją na Festiwalu w San Francisco. Felicja, aby chronić ukrywającego się u niej podczas okupacji kolegę aktora - Wiktora Rawicza (Zbigniew Cybulski) - "pozwala się" nawet zgwałcić. Rawicz, w którym jest zakochana, okazuje się jednak tchórzem i kabotynem. U Hasa Krafftówna zagrała w sumie cztery razy.

Co do "bycia kochaną", to mężów miała dwóch. Pierwszym był aktor Michał Gazda, spotkany na pochodzie pierwszomajowym w roku 1953 w Warszawie. Ślub wzięli miesiąc później, po dwóch latach urodził się ich syn Piotr. Po niecałych 17 latach mąż dostał ataku serca za kierownicą.

Drugiego męża spotkała w Stanach. Wspomina: "Potknęłam się na estradzie o kable i żeby nie upaść, oparłam się o czyjeś kolano. Kolano należało do dyrektora Międzynarodowego Instytutu do spraw Emigrantów Arnolda Seidnera, który siedział w pierwszym rzędzie". Seidner umarł na serce już pół roku po ślubie. Krafftówna była w USA w latach 1982-98. Wyjechała, żeby zagrać "Matkę" Witkacego po angielsku. A nie znała języka, roli nauczyła się fonetycznie. Po stracie męża osiadła ostatecznie w Los Angeles, nawiązując współpracę z teatrem polonijnym. Dostała amerykańskie obywatelstwo.

U Andrzeja Wajdy pojawiła się już w "Popiele i diamencie" (1958) jako Stefka, narzeczona robotnika Staszka Gawlika (Ferdynand Matysik), zabitego przez Maćka Chełmickiego (Cybulski) przy kapliczce. Na dużą rolę u niego musiała jednak poczekać lat 12, aż do Alicji w "Play Strindberg" (1970) Friedricha Dürrenmatta w Teatrze Współczesnym, gdzie miała za partnerów Tadeusza Łomnickiego (mąż) i Andrzeja Łapickiego (kuzyn). Pisano, że w swych potyczkach z Łomnickim rozgrywanych na bokserskim ringu Krafftówna "wpół otwiera usta i syczy w sposób imitujący reakcję rozgniewanej, odgrażającej się kotki".

Temperament ujawniała na scenie wielokrotnie - jako fertyczna Klara w "Ślubach panieńskich" (1951) Aleksandra Fredry u Marii Wiercińskiej w Teatrze Dramatycznym we Wrocławiu, jako krnąbrna Zerzabella w "Paradach" (1958) Jana Potockiego u Ewy Bonackiej w stołecznym Dramatycznym. O jej Laurze w "Indyku" (1961) Sławomira Mrożka u Zbigniewa Bogdańskiego w tymże Dramatycznym pisano, że "nie znajduje konkurencji".

W Teatrze Telewizji w "Mieszczaninie szlachcicem" (1969) Moliera u Jerzego Gruzy zagrała żonę pana Jourdain (Bogumił Kobiela), śmiało eksponując biust. Bo biust ma obfity. Na taśmie filmowej zapisała się jeszcze w "Jutro premiera" (1962) Janusza Morgensterna jako suflerka Flapcia, dawna aktorka teatrów prowincjonalnych, która z powodzeniem przejmuje w przedstawieniu główną rolę po rezygnacji z niej warszawskiej diwy (Irena Malkiewicz-Domańska). Była też panią Makowiecką, siostrą Wołodyjowskiego (Łomnicki), w "Przygodach pana Michała" (1969) Pawła Komorowskiego.

Błyszczała w Kabarecie Starszych Panów, śpiewając m.in. "Zakochałam się w czwartek niechcący", "W czasie deszczu dzieci się nudzą", wykonywane w stroju uczennicy, i "Przeklnę cię" w drapieżnym duecie z Bohdanem Łazuką.

Aktorstwo nie jest jej niezbędne

Urodziła się w Warszawie, choć jej ojciec był naczelnym architektem w Łucku na Wołyniu. Oboje rodzice owdowieli po poprzednich związkach, z których dochowali się dzieci. Ją traktowali surowo. Słyszała zwykle: "Usiądź porządnie. Zachowuj się". Od wczesnych lat zdradzała talent aktorski. Przebierała się w stroje matki i tańczyła na parapecie. Założyły się z przyjaciółką, która z nich przyciągnie więcej widzów. Oczywiście, wygrała.

Od 1943 r. jej aktorskim guru był Iwo Gall. Najpierw była u niego na tajnych kompletach aktorskich w Warszawie, po wojnie w jego Studium Dramatycznym w Krakowie, z którego powędrowała za nim do Teatru Wybrzeże. Zawsze trzeźwo myśląca, powtarzała, że aktorstwo nie jest jej niezbędne: "Umiałam pięknie szydełkować, zarobek miałabym zapewniony".

Po powrocie do Polski zagrała w serialu "Bank nie z tej ziemi" (1993-94) Waldemara Dzikiego wdowę po przedwojennym bankierze. "Moja babcia Leokadia, choć lepiej pamięta czasy przedwojenne, stara się traktować współczesność bez dystansu i nie dziwić się niczemu. A to, że kontaktuje się z duchami...". W "1 000 000 $" (2010) Janusza Kondratiuka była samotnie żyjącą emerytką, która umiera zaraz po tym, jak wygrywa tytułową sumę. W Teatrze Telewizji u Roberta Glińskiego została Markizą w "Biesiadzie u Hrabiny Kotłubaj" (2017) wg Gombrowicza [na zdjęciu].

Wciąż świetnie się trzyma. Zawsze elegancka. Codziennie ćwiczy jogę, nie pije kawy ani herbaty, rzadko jada mięso, stroni od soli i cukru. Ponoć nie ma telewizora, słucha tylko radia. Można ją spotkać w kawiarni warszawskiego Wedla na Szpitalnej, gdzie delektuje się czekoladą z miętą.

Remigiusz Grzela napisał dla niej monodram "Błękitny diabeł" (2006) i sztukę "Oczy Brigitte Bardot" (2008), przeprowadził też z aktorką książkowy wywiad rzekę pt. "Krafftówna w krainie czarów" (2016). Teraz współtworzy o niej film dokumentalny.

W Dramatycznym była Matką w "Peer Gyncie" (2007) Henrika Ibsena i tytułową "Alicją" (2008) wg Lewisa Carrolla, obie role u Pawła Miśkiewicza, w warszawskim Och-Teatrze występuje w spektaklu "Trzeba zabić starszą panią" w reżyserii Cezarego Żaka. To sceniczna przeróbka angielskiej komedii filmowej z roku 1955. Krafftówna gra w niej wścibską staruszkę, panią Wilberforce, wynajmującą pokoje rabusiom szykującym się do skoku na bank ulokowany w sąsiedztwie. Rabusie udają muzyków klasycznych, ale ona zna się na muzyce. I nie pozwoli się im zlikwidować. Krafftówna, niczym Wilberforce, jest niezniszczalna. Zwłaszcza kiedy mówi przekornie: "Póki nie bełkoczę, to występuję".

Ten film się Krafftównie po prostu należy

Rok temu, 5 grudnia, w dniu 90. urodzin aktorki rozpoczęły się zdjęcia do filmu dokumentalnego "Krafftówna w krainie czarów" w reżyserii Macieja Kowalewskiego i Piotra Konstantinowa według scenariusza Remigiusza Grzeli. Film produkują Fundacja "Chełmska 21" i Cuckooegg Productions, a ważnym partnerem jest Fundacja PZU, dzięki której udało się zrealizować dużą część zdjęć.

- Wobec odmowy PISF i innych instytucji publicznych zdecydowaliśmy się na zorganizowanie publicznej zbiórki na dokończenie filmu, jego postprodukcję i promocję. Film wsparło do tej pory prawie 70 osób i udało nam się już zebrać 30 proc. brakującej kwoty - mówi Remigiusz Grzela. - Zachęcam do wsparcia tego projektu w urodzinowym prezencie dla Barbary Krafftówny. Ten film się Krafftównie po prostu należy. Należy się też kolejnemu pokoleniu, bo Barbara Krafftówna nie jest aktorką innej epoki, ona jest i aktorką, i kobietą na wskroś współczesną, łamiącą schematy, stale poszukującą.

Dotąd udało się zarejestrować m.in. benefis 90-lecia Barbary Krafftówny "Epoka była epokowa" w Teatrze Polonia, kulisy spektaklu "Trzeba zabić starszą panią" w OCH-Teatrze, specjalny pokaz "Jak być kochaną" w Kinie Iluzjon. Twórcy filmu odwiedzili z Krafftówną wiele miejsc związanych z jej biografią, od przedwojennych kamienic przy ul. Waliców w Warszawie po Teatr Muzyczny w Gdyni, gdzie debiutowała na scenie (wówczas był to Teatr Wybrzeże).Towarzyszyli Krafftównie w garderobie, w czasie sesji zdjęciowych i spotkań z publicznością.

W naszym filmie nie ma tzw. gadających głów, nie ma ludzi wyrażających opinie o naszej bohaterce - dodaje Remigiusz Grzela. - Jest ona sama, i to ona zadaje pytania i zagadki, czasami są to pytania z "Alicji w krainie czarów", czasami z jej ról, a często z jej własnego życia. I opowiada nam o sobie szczerze, ale co chce, i prowadzi nas, gdzie chce.

Film można wesprzeć, wchodząc na www.zrzutka.pl/krafftowna

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji