Artykuły

W tęsknocie za starym porządkiem

Czy ta groteskowa historia to jedynie sceniczna przestroga a może już diagnoza współczesnego świata, który coraz niebezpieczniej zatacza koło i cofa się do czasów nienawiści i pogardy? Na to pytanie twórcy nie stawiają jednoznacznej odpowiedzi - o spektaklu "On wrócił" Timura Vermesa w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach pisze Małgorzata Pabian z Nowej Siły Krytycznej.

Od zakończenia II wojny światowej minęło już prawie siedemdziesiąt pięć lat, ale pamięć o tamtych wydarzeniach wciąż pozostaje żywa. Zbrodniarze zostali uznani za antywzór przywódców, a w szkołach stale przypomina się młodzieży o tragicznych wydarzeniach, naznaczonych krwią milionów niewinnych ludzi. Wydawać by się mogło, że jesteśmy na tyle świadomi następstw wojny, że nie sposób byłoby dopuścić do powtórki z historii i totalitarnych praktyk. Jednak czy aby na pewno? Na to pytanie usiłują odpowiedzieć twórcy "On wrócił", najnowszego przedstawienia Teatru Śląskiego, opartego na powieści o tym samym tytule, wydanej w 2012 roku przez niemieckiego dziennikarza, Timura Vermesa.

Czy Adolf Hitler mógłby odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości? Czy jego barbarzyńska polityka byłaby w stanie przyciągnąć nowych zwolenników? Choć te pytania wydają się ociekać absurdem, to okazuje się, że współczesnemu człowiekowi, poszukującemu znów kogoś, kto odmieni świat, nie tak daleko do idei Führera. W spektaklu Roberta Talarczyka Hitler nieoczekiwanie przenosi się z czasów upadku III Rzeszy do dzisiejszych Niemiec. Początkowo zdezorientowany podróżą w czasie, stopniowo odnajduje się w nowej rzeczywistości i dostrzega, że poza rozwojem technologicznym nie różni się ona znacząco od lat czterdziestych XX wieku. W wyniku zabawnej omyłki Hitler zostaje wciągnięty do nośnego TV show, gdzie ma grać pierwsze skrzypce jako postać ze świeżym spojrzeniem na pogrążony w kryzysie XXI wiek. Choć telewizyjna ekipa traktuje zbrodniarza jedynie jako utalentowanego aktora, który wiarygodnie oddaje esencję osobowości historycznego Führera, to producenci programu szybko zaczynają wierzyć w głoszone przez bohatera idee i upatrywać w nich szansę na zwiększenie oglądalności programu. Hitler tymczasem dostrzega potencjał nowych technologii, którymi skutecznie może dotrzeć do masowej publiczności spragnionej nowego a zarazem starego porządku. Miałby się on odzwierciedlać w postaci silnego wodza, powrotu do czystości rasowej, pozbycia się wszechobecnych uchodźców oraz coraz głośniejszego środowiska LGBTQ+. Führer jest w stanie idealnie spełnić potrzeby ludu, gdyż podobne postulaty - skierowane co prawda w innych czasach i wymierzone przede wszystkim w Żydów - głosił po objęciu władzy w 1933 roku. Za telewizyjnym Hitlerem zaczynają podążać szczególnie rozczarowani współczesnym światem i potrzebujący nadziei na lepszą przyszłość młodzi ludzie.

Czy ta groteskowa historia to jedynie sceniczna przestroga a może już diagnoza współczesnego świata, który coraz niebezpieczniej zatacza koło i cofa się do czasów nienawiści i pogardy? Na to pytanie twórcy nie stawiają jednoznacznej odpowiedzi. Pokazują jedynie, jak skutecznie jednostka może z pomocą zmanipulowanych mediów przekonać do siebie tłumy i rozbudzić uśpione pragnienia i ambicje niezadowolonego społeczeństwa. Aluzje do sytuacji społeczno-politycznej w Polsce - telewizji "narodowej", polityków podkreślających wyższość naszego kraju ponad innymi narodami czy nacjonalistycznych młodzieżówek - zmuszają do refleksji nad tym, czy nazistowska Rzesza nie mogłaby powtórzyć się w każdym kraju, niezależnie od narodu i jego mentalności. Czy pewne skłonności nie leżą w naturze człowieka, który pod wpływem niezadowolenia ze swojej egzystencji łatwo ulega populistycznym ideom i skłania się do stosowania przemocy oraz przyjęcia postawy nienawiści? Te refleksje stanowią najcenniejszy aspekt spektaklu i wybrzmiewają w niemalże każdej ze scen, zmuszając widza do przyjrzenia się uważniej współczesnemu światu i kierunkowi, w jakim zmierza.

Niestety inne elementy przedstawienia pozostawiają niesmak i poczucie rozczarowania. Chaotyczna scenografia rozprasza uwagę widza a momentami wręcz irytuje nachalnością. Scenę okala złota, połyskająca płachta, która w połączeniu z intensywnym światłem momentami razi w oczy. Poza tym multum rekwizytów: płyty chodnikowe, gruzy, wyrwane z ziemi metalowe pręty, gazety na stojakach, puszki i butelki po napojach, a pośród nich stary mercedes, który tylko czasem jest ogrywany.

Poczucie nieładu wzmacniają niektóre dialogi, które wydają się być zbędnymi wstawkami pomiędzy fragmenty z głównym bohaterem. Co jakiś czas z tyłu sceny pracownicy telewizji romansują ze sobą bądź rozmawiają bezgłośnie, co wydaje się być pozbawione związku z fabułą. Ta z kolei - mimo że mająca potencjał i początkowo rozpalająca zaciekawienie widza - nie zmierza jednak do konkretnego finału. Hitler magicznie trafia do współczesnego świata, lecz jego pojawienie się kończy jedynie tragikomicznym show, łudząco przypominającym scenę z filmu "Joker" w reżyserii Todda Phillipsa, w którym bohater z psychodelicznym śmiechem przemawia do milionów widzów. Podobnie dzieje się w spektaklu Talarczyka, gdzie Hitler zostaje najpierw ciepło przyjęty przez masy, jak i telewizyjnych menadżerów, lecz gdy stacja zostaje oskarżona o propagowanie nazizmu, bohater traci uwagę i zostaje zepchnięty na medialny margines. Tak kończy się historia "On wrócił", która tym samym nie wydaje się nieść ze sobą wyrazistej pointy. Choć skłania widza do refleksji, to nie pozostawia silnego ostatniego wrażenia.

Dodatkowym minusem są niewyraziste postacie drugoplanowe, które poza tym, że wprowadzają Hitlera w medialny świat, wydają się być dramaturgicznie zbędne. Ekipa telewizyjna, która towarzyszy Fürerowi, to stereotypowi bohaterzy (na przykład niezbyt inteligentna sekretarka, chłopak na posyłki), których losy nie frapują a wręcz wzbudzają obojętność widza.

Na pochwałę zasługuje odtwórca głównej roli, Artur Święs, który perfekcyjnie i pieczołowicie odwzorował postać Führera. W jego grze widać charakterystyczną mimikę, mowę ciała (na przykład ekspresywną gestykulację), specyficzny sposób poruszania się i mówienia. W monologach i dialogach Święs cytował wypowiedzi przywódcy nazistowskich Niemiec, tym samym pokazując wierność faktom. Zdystansowana refleksja historyczna, którą prezentuje Hitler, oceniając po latach II wojnę światową, stanowi gratkę dla każdego, komu nieobce są dzieje Europy. Jego wypowiedzi, bogate w szczegóły i konteksty, obrazują wrażliwość twórców na historyczny realizm.

Timur Vermes

"On wrócił"

przekład: Eliza Borg

adaptacja: Miłosz Markiewicz

reżyseria: Robert Talarczyk

premiera: 29 listopada 2019, Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, Scena w Galerii (spektakl recenzowany: 30 listopada 2019)

występują: Anna Kadulska, Anna Lemieszek, Wiesław Kupczak, Dawid Ściupidro, Artur Święs, Zbigniew Wróbel

Małgorzata Pabian - studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pisze scenariusze, opowiadania i wiersze. Pracuje w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu w dziale obsługi widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji