Artykuły

Bydgoszcz. "Bulwar Zachodzącego Słońca" wiosną w Operze

Gloria Swanson i William Holden dostali nominacje do Oskara. Na londyńskim West Endzie główną rolę zagrała Glenn Close. Bydgoska Opera Nova szykuje megamusical "Bulwar Zachodzącego Słońca".

To dzieło z kategorii megamusicali, czyli takich, których rozmach, tematyka i pewien sposób potraktowania widowiska są bardziej zakorzenione w operze europejskiej niż w musicalu broadwayowskim. Wiemy, że w "Miss Saigon" najbardziej widowiskowym elementem jest helikopter, w "Upiorze w operze" mamy żyrandol, a tutaj kolejnym bohaterem jest sam bulwar w Los Angeles oraz wspaniała rezydencja Normy Despond symbolizująca wielkość, przepych i sztuczny blask Hollywood - opowiada reżyser spektaklu Jacek Mikołajczyk.

Przy Bulwarze Zachodzącego Słońca w Los Angeles mieszka we wspaniałym domu podstarzała gwiazda filmowa, która chce znowu zagrać wielką rolę. Akcja musicalu przenosi się z domu Normy Despond do studia filmowego.

- To chcielibyśmy oddać na scenie - sztuczny, wykreowany świat, który oglądamy trochę z zewnątrz, a trochę od środka. Chcemy stworzyć widowisko, które nie tylko będzie ucztą dla uszu, ale także dla oczu - mówi Mikołajczyk.

Opera sprosta wyzwaniom

Twórcy nie mogą zmienić muzyki i libretta - Chyba nawet nie chcielibyśmy tego. Do musicalu trzeba podejść jak do opery. Nie ingerujemy muzycznie w to, co otrzymujemy od licencjodawców, ale całe widowisko to nasza koncepcja - mówi reżyser.

Razem z dyrektorem warszawskiego Teatru Syrena pracują nad przygotowaniem dzieła bydgoszczanie: Mariusz Napierała i Krzysztof Herdzin. Pierwszy z nich odpowiada ze scenografię. Mnogość miejsc akcji będzie największym wyzwaniem. - Cechą charakterystyczną musicalu jest narracja filmowa. Wszystko szybko się dzieje i dużo się zmienia. Częstotliwość tych zmian jest ogromna. Czasami jest ich kilkadziesiąt, w przypadku "Bulwaru" będzie to kilkanaście. Dla scenografa to ogromne wyzwanie, ale Opera Nova ma wszystko, by tak duży, skomplikowany także pod względem scenograficznym, musical udźwignąć - opowiada Napierała. Plastyczna oprawa spektaklu zaskoczy bydgoskich widzów. - Koncepcja jest już wypracowana, ale prace nad scenografią wciąż trwają. Teraz po przetłumaczeniu przez Jacka Mikołajczyka tekstu, będziemy jeszcze raz go analizować pod względem miejsc akcji, już z wykorzystaniem możliwości technicznych Opery Nova. Nie będziemy używać sceny obrotowej, jak to miało miejsce w Chorzowie. Znając wszystkie możliwości techniczne w Bydgoszczy nie będę starał się nadużywać pomysłów, które już były. Mam kilka nowych pomysłów jak zaskoczyć publiczność - mówi Napierała.

Jak to zrobi? - Musi być bardzo filmowo, chociaż osobiście kładę duży nacisk na estetykę komiksu. Wielką inspiracją jest dla mnie Roy Lichtenstein i jego styl opowiadania narracją w relacjach duża płaszczyzna i obiekt czy kolor i obiekt. To wszystko mnie inspiruje i to chciałbym zawrzeć w scenografii - dodaje.

Herdzin: - To nie jest łatwy musical, a naprawdę wymagająca sztuka. Wiele jest spektakli opartych na banalnych treściach z papierowymi postaciami i rozrywkową muzyką. Rzadko kiedy mamy do czynienia ze spektaklem wymagającym przede wszystkim umiejętności aktorskich.

Herdzin zaznacza, że nad propozycją zaangażowania się w nową produkcję Opery Nova nie musiał się długo zastanawiać. - Lubię wyzwania i kocham musical. Wiele już ich zrobiłem i każdy był ciekawym, inspirującym doświadczeniem. Nie bez znaczenia był fakt, że to praca w bydgoskiej operze, czyli w moim rodzinnym mieście. Melomani będą zaskoczeni. Część pewnie wolałaby posłuchać kolejny raz opery czy operetki, ale jest to ogromna szansa na przyciągnięcie nowych widzów. Z pewnością propozycja musicalowa poszerzy formułę tego teatru.

Casting wyłonił artystów

Na kolejny musical w Operze Nova melomani czekali od dawna. To pierwsza tego typu produkcja od czasu "My Fair Lady", którego premiera odbyła się w 2008 roku. - Gatunek musicalu cieszy się wśród naszej publiczności dużym powodzeniem. Obserwujemy to co roku podczas Bydgoskiego Festiwalu Operowego - mówi Maciej Figas, dyrektor Opery Nova.

Prace nad musicalem ruszą w nowym roku, a w poniedziałek (2 grudnia) w Operze Nova odbył się casting, który wyłonił odtwórców głównych ról. - Musical wymaga innych głosów niż opera stąd pomysł, by zwrócić się do aktorów musicalowych z całej Polski i zaprosić ich na casting. W większości teatrów muzycznych w Polsce tak się robi, bo wymagania dotyczące danej roli są bardzo sprecyzowane - zdradza reżyser musicalu. - Największym problemem było znalezienie odtwórczyni głównej roli. Nie mogła być to osoba młoda - szukaliśmy aktorki powyżej 50 lat. W naszym życiu teatralnym niewiele jest

osób, które mają świetny głos, warunki sceniczne, jeszcze wyglądają i mają doświadczenie. Na szczęście udało nam się znaleźć odtwórczynię roli Normy. Oprócz tego na casting przyjechało mnóstwo ludzi - byli nie tylko studenci, ale też aktorzy świetnych teatrów z Warszawy, Gdyni czy Chorzowa - wyjaśnia Herdzin.

"Bulwar Zachodzącego Słońca" po raz drugi wystawiany będzie w Polsce. Pierwsza premiera miała miejsce dwa lata temu w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. - Do realizacji tej produkcji namówił mnie krąg osób do których mam szczególne zaufanie. Wiem, że sobie z tym poradzą, bo są gwarantem sukcesu - zdradza dyrektor bydgoskiej opery.

- Wspólnie z Mariuszem Napierałą zrobiliśmy spektakl "Nine" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, współpracujemy też w Teatrze Syrena, gdzie stworzyliśmy dwa przedstawienia - "Next to normal" i "Rock of Ages". To właśnie Mariusz wpadł na pomysł, byśmy wspólnie zaproponowali dyrektorowi Maciejowi Figasowi taki temat. Od wielu lat współpracuje z Operą Nova i zawsze chciał stworzyć taki eksperyment - duży, współczesny musical na deskach bydgoskiej opery - opowiada Mikołajczyk.

- To wspaniały, wielki musical, który można zaadaptować na warunki opery. Współpracując z Operą Nova już od dwunastu lat, uczestnicząc w Bydgoskim Festiwalu Operowym zawsze zauważałem, że musicale przyjezdne cieszyły się ogromnym zainteresowaniem publiczności. Bydgoszcz pragnie dużego musicalu, dlatego trzeba go tutaj zrobić - dodaje Napierała, scenograf oraz dyrektor rewitalizowanego w Bydgoszczy Teatru Kameralnego.

Premiera musicalu odbędzie się 25 kwietnia, podczas inauguracji XXVII edycji Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Bilety dostępne na stronie www.bilety.operanova.bydgoszcz.pl oraz w kasie Opery Nova.

***

Najpierw był znany film, a potem popularny musical

Musical Andrew Lloyd Webbera, twórcy "Kotów" czy "Upiora w operze", to adaptacja filmu Billy'ego Wildera z 1950 roku. Główne roli zagrali w nim Gloria Swanson i William Holden. To historia bankrutującego scenarzysty Joe, który ukrywając się przed wierzycielem trafia do posiadłości Normy Despond, zapomnianej gwiazdy kina niemego. Aktorka ma nadzieję powrotu na ekrany przy okazji występu w filmie na kanwie własnego scenariusza. O pomoc przy pisaniu tekstu Norma prosi Joe. Czarno-biały film otrzymał aż jedenaście nominacji do Oscara i zdobył trzy statuetki: za najlepszy scenariusz, muzykę i scenografię. Dostał też cztery Złote Globy.

Po 43 latach od filmowej premiery powstał musical Webbera, w którym trafnie ukazano świat show-biznesu i jego okrucieństwo. Prapremiera musicalu miała miejsce 12 lipca 1993 roku, w nowo wówczas wyremontowanym Adelphi Theatre w Londynie, w którym przez kolejne lata Andrew Lloyd Webber wystawiał swoje najgłośniejsze musicale.

Do najbardziej znanych dzieł angielskiego twórcy należą: "Jesus Christ Superstar" (1970), "Evita" o Evie Peron (1976), "Koty" (1981) oraz "Upiór w operze". Wszystkie sukcesy na całym świecie i weszły do kanonu musicalu np. "Koty" na Broadwayu były grane bez przerwy przez ponad 20 lat.

---

Na zdjęciu: "Bulwar Zachodzącego Słońca" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji