Artykuły

W operze istotne są emocje

W przedświąteczny weekend - w piątek 20 grudnia o godz. 19 - w Mediatece w Tychach odbędzie się koncertowe wykonanie opery Aleksandra Nowaka "Ahat-Ili - siostra bogów" z librettem noblistki Olgi Tokarczuk - z kompozytorem rozmawia Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Rozmowa z Aleksandrem Nowakiem, kompozytorem opery, wykładowcą Akademii Muzycznej w Katowicach.

Marta Odziomek: Jakie były kulisy powstania tej opery?

Aleksander Nowak: Na premierze wcześniejszej opery, którą skomponowałem - "Space Opery" w Teatrze Wielkim w Poznaniu w 2015 r. - pojawiła się Olga Tokarczuk. Okazało się, że znała dobrze librecistę - Georgiego Gospodinowa. Na tyle jej się spodobała ta realizacja, że sama zasugerowała mi, bym spróbował napisać operę do libretta na podstawie jednej z jej książek. Libretta, które ona napisze. Miała na myśli książkę "Anna In w grobowcach świata". Od słowa przeszliśmy do czynów i po jakimś czasie mieliśmy gotowy i tekst, i muzykę.

Premiera "Ahat-Il? - siostry bogów" odbyła się w ICE w Krakowie podczas festiwalu Sacrum-Profanum jesienią 2018 r. Wystawiono ją tam dwukrotnie w pełnej wersji scenicznej, w reżyserii Pii Partum.

Wkrótce, w przeddzień jej kolejnego, tym razem koncertowego wykonania w Mediatece w Tychach, w ramach festiwalu Auksodrone Xtra, będzie miała miejsce projekcja nagrania krakowskiej realizacji w Filmotece Narodowej - Instytucie Audiowizualnym. Realizację ma też pokazać TVP Kultura. A do końca roku PWM planuje wydać to nagranie jako Blu-ray.

Jak przyjął pan informację, że Olga Tokarczuk wybrała właśnie tę powieść?

- Nie znałem tej książki wcześniej, choć znałem twórczość Tokarczuk dość dobrze. Przyznam, że początkowo byłem trochę sceptyczny. Jest to na nowo opowiedziany jeden z najstarszych mitów, o bogini Inannie. Tekst jest zbliżony do oryginalnego mitu, z pewnymi modyfikacjami, które go uwspółcześniają i nieco inaczej rozkładają akcenty, ale jednak jest zanurzony mocno w symbolice. Dla mnie w operze istotne są emocje, dające się śledzić i zrozumieć relacje między bohaterami, zaś w mitach obracamy się raczej w świecie archetypów, niejasnych znaczeń, tajemniczych, dość wyabstrahowanych postaci. Miałem więc obawy, że ta opera może być zimna, pozbawiona emocji i niejasna dla odbiorcy. Starałem się znaleźć klucz, aby tak nie było.

Tym kluczem jest zamiana bohaterek?

- Tak. W powieści główną bohaterką jest bogini Inanna, a w operze - jej ludzka służąca Ninszubur. Znajduje się ona w świecie rządzonym przez bogów, czyli przez potężne siły i prawa, które mogą być niezrozumiałe, czasem wydają się jej sprzyjać, czasem wręcz przeciwnie. Ninszubur czuje się wybranką bogów, ale nie ma pewności, co to znaczy, jaki ma na bogów wpływ, na co może sobie pozwolić. Wydaje mi się, że z tak opisaną sytuacją każdy do pewnego stopnia może się utożsamić.

Opera złożona jest z trzech aktów. Co składa się na jej treść?

- Inanna, bogini życia, schodzi do podziemi, gdzie włada jej siostra, bogini śmierci. Siostry toczą walkę, Inanna ginie. Wówczas służąca Ninszubur próbuje wziąć sprawy w swoje ręce, uratować świat żywych przed zagładą. Szuka pomocy w różnych miejscach, w końcu sama trafia do piekieł, gdzie oddaje swoje życie za życie Inanny. Jest to więc rodzaj odwróconej figury mesjasza. To bardzo dla mnie poruszająca prawda, że życie wymaga ofiary z samego życia. Tak to właśnie jest, na każdym kroku.

Jaki jest pejzaż muzyczny tej opery? To rzecz współczesna, a generalnie opery współczesne są dość hermetyczne.

- Bardzo bym chciał, aby warstwa muzyczna "Ahat-Il?" była przyjmowana i rozumiana przez odbiorców bez specjalnego przygotowania, omówienia. Można by oczywiście wiele mówić o obecnych tu konstrukcjach dźwiękowych, ich strukturze i symbolice, ale dla mnie istotne jest, żeby ta symbolika działała poprzez dźwięki. Staram się komponować operę w taki sposób, aby zawarte w tekście tematy i postaci dzięki muzyce ożywały, żeby muzyka wypełniała żywą tkanką szkielet tekstu.

Moja muzyka niekoniecznie jest prosta, ale staram się pisać ją tak, konstruować formę całego utworu w taki sposób, żeby to działało bez wiedzy specjalistycznej.

Jeśli chodzi o środki - "Ahat-Il?", i w ogóle to, co piszę, charakteryzuje rodzaj eklektyzmu. Pojawiają się tu zarówno środki nowsze, jak i starsze, które staram się skleić w spójną całość. Skład instrumentów jest dość specyficzny i - podobnie jak "Drach" - nawiązuje do pierwszych, barokowych oper. Oprócz pełnej sekcji smyczków są tu tylko cztery instrumenty dęte blaszane - dwa puzony i dwie waltornie - oraz perkusja. Jest też syntezator grający tony proste.

Ta opera to taka "wieża Babel" - miesza pan w niej różne języki. Po co?

- Bardzo ważne jest dla mnie, w jakim języku dana treść jest śpiewana. Do czasu wystawienia "Dracha", który jest wykonywany głównie w języku polskim - ale też śląskim i niemieckim - miałem problem z polskim. Wcześniejsze opery, które komponowałem, były w języki angielskim, który wydaje mi się bardzo dobrze "współpracować" z muzyką, właściwie w dowolnej treści.

Ale jednak tekstu "Ahat-Il?" nie mogliśmy sobie wyobrazić po angielsku ani po polsku. Coś tu nie grało. Pomyśleliśmy najpierw, aby użyć języka akadyjskiego, który jest najbliższy oryginalnego języka mitu o Inannie. A potem wpadliśmy na szalony pomysł, żeby użyć większej liczby starożytnych języków i w ten sposób podkreślić różnice między postaciami i wątkami w myśl prawdy, że język tworzy świat, oddaje pewną wizję i filozofię. Zatem: językiem akadyjskim posługują się boginie - siostry, językami: starogreckim, staro-cerkiewno-słowiańskim i łaciną - bogowie - ojcowie, a główna bohaterka, człowiek - angielskim. Chór reprezentujący demony - azteckim. Ostateczny dobór języków poprzedzały rozmowy i konsultacje, między innymi z Ireneuszem Kanią, wybitnym tłumaczem i znawcą kultur. Następnie tłumacze tłumaczyli libretto na odpowiednie języki, a soliści się ich uczyli. Na początku podeszli do tego pomysłu z lekkim przestrachem, ale ostatecznie wszystko poszło płynnie.

Wspomniał pan o "Drachu". Ta opera miała swoją premierę podczas Auksodrone tej jesieni w Mediatece w Tychach w wersji koncertowej. W tym przypadku libretto też pisał autor książki?

- Tak. Zależy mi na współpracy z pisarzami. Muzyka dziś w pewnym sensie nie ma dającej się jednoznacznie określić osobowości. Jest różnorodna, może być różnie rozumiana. Wydaje mi się, że dobry tekst, zwłaszcza w operze, jest dla dzisiejszej muzyki nieocenionym wsparciem.

Dlaczego postanowił pan pisać opery? Czyni pan to już od dekady.

- Zawsze miałem wrażenie, że to jest "coś dla mnie", ponieważ bardzo istotna jest dla mnie narracja - jako opowiadanie historii, ale i dający się prześledzić rysunek formalny, który prowadzi przez różne stany i poziomy emocjonalne. Da się oczywiście tę narrację zrealizować w samej muzyce, ale sytuacja, w której jest też tekst i są postaci, które wchodzą ze sobą w interakcje, w dodatku da się je zobaczyć i usłyszeć, jest dla mnie bardzo atrakcyjna i pobudzająca wyobraźnię. Wydaje mi się, że opera ma olbrzymi potencjał w czasach, w których muzyka się silnie rozproszyła. Potrafi ją zebrać w całość.

Pracuje pan aktualnie nad nową operą?

- Tak. I znowu ze Szczepanem Twardochem, który właśnie pisze libretto - nowe, autonomiczne, niezwiązane z jego wydanymi już powieściami. Opera będzie wykonana podczas Auksodrone w 2020 r. Więcej zdradzić nie mogę.

Paszport "Polityki", który otrzymał pan na początku tego roku, zmienił coś w pana zawodowym życiu?

- Trudno mi to ocenić. Na pewno takie wyróżnienie bywa dostrzegane i pewnie może to być jakoś ważne

W koncercie udział wezmą: orkiestra AUKSO pod dyrekcją Marka Mosia, Camerata Silesia pod dyrekcją Anny Szostak oraz soliści. Więcej na stronie aukso.pl.

Data koncertu: 20 grudnia, godz. 19, bilety: 49 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji