Artykuły

Słoneczna Sewilla w zimowych Łazienkach

"Il barbiere di Siviglia" Gioacchina Rossiniego w reż. Jitki Stokalskiej w Polskiej Operze Królewskiej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

"Cyrulik sewilski" Polskiej Opery Królewskiej to trzy godziny zabawy. Idealna propozycja na tę porę roku.

Od razu trzeba uprzedzić: nie jest to spektakl dla widzów ceniących nowoczesny teatr i doszukiwanie się w klasycznych utworach nowych znaczeń. A może jednak i oni powinni się wybrać do Teatru Królewskiego w Łazienkach na "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego? Czasami kontakt z tradycyjną inscenizacją działa odświeżająco. Jeśli została zrobiona ze smakiem.

Tak najkrócej można scharakteryzować przedstawienie wyreżyserowane przez Jitkę Stokalską, nawet jeśli nie wszystkie pomysły mają tę samą wartość. Momentami jest ich za dużo, jakby ogromnie doświadczona inscenizatorka nie bardzo wierzyła, że muzyka Rossiniego obroni się sama.

Tymczasem w tym arcydziele opery komicznej Rossiniego właśnie w muzyce są zapisane precyzyjna intryga, pełna niespodziewanych zwrotów (choć wiadomo, że wszystko prowadzi do szczęśliwego finału), oraz zabawnie nakreślone postaci, niby stereotypowe, jak to w dawnych komediach, ale prawdziwie ludzkie.

Odrzuciwszy parę osób dodanych przez Jitkę Stokalską, wszystko to znajdziemy również w tym spektaklu. A ponadto jest wyrównany poziom muzyczny, przynajmniej w premierowej wersji z dobrym kwartetem głównych bohaterów.

Dariusz Machej nie uległ pokusie szarży w roli starego zalotnika Bartolo. Wojciech Gierlach bawi się postacią surowego, acz przebiegłego Basilia. Iwona Handzlik z miłą dla ucha swobodą wyśpiewuje koloratury i ma wdzięk, co ważne, by stać się sprytną dziewczyną, którą chciałoby zdobyć dwóch mężczyzn.

Najwięcej wszakże energii daje przedstawieniu Tomasz Rak w roli Figara, dowodząc, jak wiele można wydobyć z muzyki Rossiniego. Do tej czwórki stara się dołączyć Karol Kozłowski w nietypowym dla siebie wcieleniu muzycznym hrabiego Almavivi. Całość zgrabnie prowadzi dyrygent Dawid Runtz.

Ten spektakl to kolejna próba rozszerzenia artystycznego profilu Polskiej Opery Królewskiej, która nie może ciągle żyć legendą swej poprzedniczki - teatru Stefana Sutkowskiego. Po niedawnym, kameralnym "Śpiewniku domowym" Moniuszki z uwspółcześnioną narracją Andrzeja Strzeleckiego przyszła pora na wyjątkowo rozbudowany inscenizacyjnie spektakl.

Na zabytkowej scenie Teatru Królewskiego, narzucającej przecież realizatorom wiele ograniczeń, scenografce Marlenie Skoneczko udało się zbudować kamieniczki charakterystyczne dla starej Sewilli. Niemal takie jak w rzeczywistości, na pewno zaś w konwencji dobrego, tradycyjnego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji