Artykuły

Krystyna Szydłowska: Nie lubi nudy, ma masę energii i kocha życie

- Gdy patrzę w lustro, mówię sobie, że widzę najpiękniejszego, najmądrzejszego i najfajniejszego człowieka - opowiada Krystyna Szydłowska, gwiazda lubelskiej operetki, dumna kobieta, wegetarianka i, wspólnie z siostrami, zwyciężczyni 1. edycji programu The Voice Senior.

Niedawno Polska usłyszała o przebojowym trio sióstr Szydłowskich, które podbiły serca widzów w całym kraju. Jola, Ela i Krystyna do telewizji przyszły spełniać marzenia i obietnice dane za młodu mamie - o wspólnym śpiewaniu we trójkę. Zanim jednak siostry stały się najgorętszym tematem tej zimy, ostatnia z nich, Krystyna, już od czterdziestu lat czarowała lubelską publiczność.

- To artystka, która kocha scenę, a scena ją kocha. Oglądając Krysię jako widz i pracując z nią jako kolega po fachu, nie mogę tego nie zauważyć. To prawdziwe zwierzę sceniczne -opisuje Krystynę Szydłowską Paweł Stanisław Wrona, kolega i aktor Teatru Muzycznego w Lublinie, z którym ukochana przez lubelską publiczność pani Krysia jest związana od 1980 roku.

Chociaż przyjaciele zgodnie twierdzą, że jest urodzoną artystką, ona sama jako dziecko nie przeczuwała, że scena będzie dla niej nie tylko pasją, ale również i miejscem pracy.

- W szkole każdy wiedział, że żaden apel nie mógł się odbyć bez mojego udziału. Jednak to zawsze była dla mnie wielka trema i trzęsące się nogi. Gdy byłam mała, nieczęsto słyszałam miłe słowa. Wszystko zmieniło się, gdy przyjechałam do Warszawy i obejrzałam w czarno-białej wówczas telewizji występ Wandy Polańskiej, którą ubóstwiałam całym sercem - wspomina pani Krysia.

- Efekt był taki, że zapragnęłam być jak ona. Od razu złożyłam papiery do warszawskiej operetki, ale niestety to były takie czasy, że nie mając warszawskiego meldunku, nie mogłam się starać o pracę w stolicy. Zameldowałam się więc na jej obrzeżach i niedługo potem rozpoczęłam pracę w chórze operetki. Do tej pory pamiętam, jak siedziałam za kulisami i przez niewielki otwór podglądałam, jak śpiewa Polańska - opowiada artystka.

Po kilku sezonach spędzonych w Warszawie Krysia Szydłowska zapukała do drzwi Teatru Muzycznego w Lublinie, a samo miasto stało się jej drugim domem. - Mogę śmiało powiedzieć, że pokochałam Lublin. Tu święciłam największe sukcesy, tutaj też urodziła się moja córka Krystyna. Mamy taką małą rodzinną tradycję co do imion. Mój tata nazywał się Antoni, ponieważ tak też się nazywał jego ojciec. Ja postanowiłam kultywować ten zwyczaj -wyjaśnia Krystyna Szydłowska. To właśnie w Lublinie zagrała ponad sto ról pierwszoplanowych. Wstępowała m.in. jako Bessy w "Targu na dziewczęta", Ernestyna w "Salonie pana Wzdęcidego", Arsena w "Baronie cygańskim", Deisy w "Balu w Savoyu", Bella Giretti w "Paganinim", Elly w "Dziewczęciu z Holandii". Zagrała też rolę Diabła w "Szopce polskiej", Marię Antonownę w musicalu "Rewizor jedzie", Kamillę w "Żołnierzu królowej Madagaskaru", Anielę w "Damach i huzarach", Riąett w "Wiktorii i jej huzarze", Celię Peachum w "Operze za trzy grosze", Marice w "Hrabinie Maricy", Dolly w "Hello, Dolly", Cajtlę i Goudę w "Skrzypku na dachu". Jak twierdzi, wszystkie te postacie są jej ulubionymi. - Nie potrafię wskazać tej jednej wyjątkowej. Być może dlatego, że występowanie w teatrze traktowałam bardzo poważnie i zawsze dawałam z siebie wszystko - mówi.

Podobnie odbierają ją też inni artyści, którzy przez dziesięciolecia grali u jej boku. - Gdy ktoś występował na scenie z Krysią, nie musiał się martwić o nic. Kiedyś mój kolega, odgrywający rolę Tewje Mleczarza w "Skrzypku na dachu" powiedział o Krysi, że mógłby nawet o każdej porze dnia i nocy, bez próby wyjść z nią przed publikę bez cienia strachu - opowiada Paweł Stanisław Wrona.

Lublinowi dała się poznać nie tylko jako wybitna aktorka, ale również jako osoba, której "wszędzie pełno". Organizowała nie tylko koncerty, ale też akcje charytatywne czy nawet startowała w konkursie na "Miss po pięćdziesiątce". Od wielu lat też nie je mięsa, bo jak zapewnia, kocha zwierzęta i chce pozwolić im godnie żyć. Na pytania, skąd ma tyle siły, pani Krysia odpowiada, że... z samej siebie.

- Energię czerpię po prostu z życia, a nie da się ukryć, że kocham żyć i jestem szczęśliwa. Jestem tu i teraz, wdzięczna za to, co robię. Jeśli człowiek czegoś pragnie, kocha siebie i życie to zawsze odnajdzie szczęście. Gdy wstaje rano i patrzę w lustro, widzę najpiękniejszego, najmądrzejszego i najfajniejszego człowieka jakiego znam. To moja siła -mówi.

Kiedyś zawstydzały ją komplementy, była wychowywana w skromności. Do dziś potrafi się wzruszyć, gdy usłyszy miłe słowa. Ubolewa też, że osoby po 50. roku życia są bardzo marginalizowane. - A przecież my seniorzy, mamy takie same marzenia, chcemy uczyć młodych życia! - mówi Krystyna Szydłowska

- Szczególnie dotyczy to kobiet, które w pewnym wieku tracą pewność siebie, ponieważ np. ich uroda przemija. A przecież wciąż pozostają piękne jako ludzie.

To właśnie pani Krystyna namówiła swoje rodzone siostry na udział w programie The Voice Senior. - Śpiewanie we trójkę było nie tylko naszym marzeniem, ale przede wszystkim obietnicą, którą złożyłyśmy mojej mamie. Los rozrzucił nas po Polsce - opowiada Krystyna Szydłowska, której rodzinnym miastem jest Łódź.

To właśnie tam spędzała ostatnie miesiące na przygotowaniach do finałowych odcinków programu. - Dzięki temu mogłyśmy widywać się dzień w dzień - wyjaśnia emerytowana aktorka lubelskiego Teatru Muzycznego.

Ostatnie dni pani Krysia razem z siostrami spędziła, występując na Sylwestrze Marzeń w Zakopanem. Siostry planują już też swoją wygraną w programie "Podróż marzeń". W żartach padł nawet kierunek Hawajów, ale zanim Krysia wyleci do ciepłych krajów, może zorganizuje wstawę.

- Nie lubię nudy - śmieje się.

- Ostatnio na działce odkryłam nową pasję, jaką jest malowanie farbami akrylowymi. Zadzwoniłam do mojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie dyrektora Domu Kultury LSM, że chciałabym zorganizować wystawę. Zapytał zakłopotany "Krysiu, a ile masz tych obrazów?", na co odpowiedziałam szybko, że ponad sześćdziesiąt! - wyjaśnia energicznie artystka. Zapewnia, że czasami jej też się zdarzy odpocząć, siąść na kanapie i po prostu nic nierobie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji