Artykuły

Nowy Jork. Spotkanie teatralne The Wooster Group z twórczością Kantora

Eksperymentalna grupa teatralna The Wooster Group wystawia w Nowym Jorku sztukę "A Pink Chair" (In Place of a Fake Antique). Według twórców spektaklu jest to nie tyle rekonstrukcja, co spotkanie i dialog z twórczością Tadeusza Kantora.

Tytuł nawiązuje do jednego z manifestów polskiego artysty "Różowe krzesła zamiast fałszywego antyku". Odniósł się tam m.in. do własnej inscenizacji "Powrotu Odysa" Stanisława Wyspiańskiego, dokonanej w trakcie okupacji. Cytaty z manifestu stanowią prolog nowojorskiego przedstawienia.

Pięcioczęściowy spektakl powraca do jednej z ostatnich prac Kantora "Nigdy już nie powrócę". Na umieszczonym na scenie teatru ekranie można zobaczyć fragmenty prób i zapis wyjątków samego przedstawienia. Jest rozmowa z córką artysty Dorotą Krakowską, jej osobiste wyznania oraz epizod Odyseusza z "Nigdy już nie powrócę".

Scenę wypełniają podobnie jak u polskiego artysty krzesła, stoły itp. Zdaniem twórców spektaklu Kantor nadaje najprostszym przedmiotom codziennego użytku halucynacyjną moc przywoływania zapomnianej historii i pamięci.

Aktorzy Wooster Group wcielają się w niektóre postaci oryginalnej pracy Kantora, w tym też przypominające jego manekiny. Równocześnie z akcją sceniczną naśladują je, powtarzają gesty i wypowiadane (po anielsku) frazy.

Jeden z aktorów międzynarodowego zespołu, Zbigniew "Z" Bzymek czyta fragmenty manifestu, a później wciela się jakby w postać samego Kantora. Siedzi początkowo skrępowany taśmą na ruchomym, przesuwanym po scenie fotelu, a później uwalnia się z więzów.

Spektakl wzbogacają nie tylko piosenki, pieśni i hymny z "Nigdy już nie powrócę", w tym Scherzo Nr 1 b-mol Chopina, "Serdeczna matko", "Lulajże Jezuniu" czy "Bal na Gnojnej". Dramatycznym zwieńczeniem przedstawienia jest protestancki hymn "Bound for the Promised Land" w wykonaniu całego zespołu.

Jak tłumaczyła reżyserka Elizabeth Le Compte w młodości zachwycała się fascynującą i tajemniczą "Umarłą klasą", z którą Kantor przyjechał do Nowego Jorku w roku 1979. Podkreśliła, że w cztery dekady później kreując swój spektakl identyfikuje się z jego podejściem do aktorów i sposobem pracy.

- Podobnie jak jego twórczość, także nasza jest pochłonięta wyczarowywaniem duchów i cieni historii. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak mogłabym porównywać się z tym europejskim mistrzem. Wiedziałam jednak, że muszę znaleźć osobiste połączenie w przestrzeni czasowej i kulturowej - przyznała.

Za przewodnika i strażnika twórczości polskiego artysty Le Compte uznała jego córkę Dorotę.

- Ona też chciała do nas dołączyć - być może w celu znalezienia sposobu na ponowne spotkanie swojego ojca, ponownie - wskazała.

Jak przypomniała PAP, w młodszym wieku przebywała wielokrotnie w Polsce. Zespół teatralny, z którym była wtedy związana, występował w całym kraju. Także później wracała do Polski, z The Wooster Group.

- Uwielbiam polską ideę teatru i odczuwanie teatru. Jest tam wciąż żywą sztuką. Kiedy więc Instytut Mickiewicza poprosił nas o zrobienie spektaklu o Kantorze z okazji 100 lat jego urodzin, pomyślałem, że będzie to bardzo interesujące spotkanie z polskim teatrem - dodała.

Związana z The Wooster Group Krakowska portretowała "A Pink Chair" jako przedstawienie o parokrotnej pamięci.

- Jest to pamięć Wooster Group, pamięć moja, nasza wspólna o teatrze Kantora oraz - parząc wstecz - jego pamięć. To jest pamięć na wielu poziomach, pamięć jako punkt wyjścia. () Jest też pamięć historyczna, pamięć teatru XX wieku, nawet teatru rosyjskiego, doktryny Meyerholda, gry aktorskiej - wyszczególniła w rozmowie z PAP po spektaklu.

Według Krakowskiej, która występuje na nagraniu wideo odtwarzając samą siebie, dla nowojorskiego zespołu punktem wyjścia była właśnie ona. Dla niej zaś pamięć Wooster Group, którą widziała wcześniej w Berlinie.

Pracę zespołu opisywała jako próbę przetransformowania materiału Kantora, estetyki, formy, gry aktorskiej, strony intelektualnej i muzycznej jego twórczości. Wooster Group inspirował się także, mówiła, bezpośrednio teorią Kantora.

- Czytaliśmy jego teksty teoretyczne. Oni znają chyba na pamięć wszystkie w tłumaczeniu pana (Michała) Kobiałki - przekonywała.

W opinii Krakowskiej spektakl jest przy tym wszystkim bardzo nowojorski. Odbiega od teatru europejskiego. To nie jest przedstawienie Kantora, zaznaczyła, lecz praca Wooster Group.

- Liz Le Compte to niesamowicie utalentowany reżyser. () Mało jest takich teraz na świecie - oceniła.

Bzymek, który przyjechał jako dziecko do USA i ukończył m.in. reżyserię na łódzkiej filmówce związany jest Wooster Group od 12 lat. Dla niego spektakl jest nieosiągalną niemal próbą pokazania nieznającym Polski Amerykanom teatru Kantora, jego otoczenia, twórczości. "Spotkanie z czyimś duchem" określił jako ciekawą, lecz skomplikowaną sprawą.

- Jest to próba trochę udana, a trochę nieudana. Zderzenie się z Wooster Group pracującej w inny sposób () działającej też jak Kantor w latach osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych, ale zwrócona w przyszłość, odnosząca się do czasów, kiedy już twórcy nie ma - mówił PAP Bzymek.

Ostatni z spektakl w teatrze NYU Skirball Center for the Performing Arts będzie można zobaczyć 2 lutego.

- Naszą misją jest prezentowanie prac, które inspirują, ale frustrują, potwierdzają, ale wprowadzają zamieszanie, bawią, ale stawiają się sztorcem. Z dumą przyjmujemy artystów-renegatów - przedstawia się renomowana instytucja działająca przy Uniwersytecie Nowojorskim NYU.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji