Artykuły

Gdańsk. Czytanie "Po nas choćby kosmos" Sibylle Berg

24 lutego w klubie Żak odbędzie się dziesiąta odsłona cyklu PC Drama. Posłuchać będzie można współczesnego dramatu niemieckiego "Po nas choćby kosmos" Sibylle Berg w reżyserii Dorota Androsz. - To satyra science-fiction, która pokazuje zagubienie człowieka, obrazuje grupę, która jest w kryzysie - mówi aktorka.

PC Drama świętuje swoje dziesiąte urodziny! Pierwsze czytanie performatywne w ramach cyklu dobyło się 22 lutego 2010 roku: sztukę "Taniec Delhi" Iwana Wyrypajewa wyreżyserował Waldemar Raźniak, w obsadzie znalazły się m. in. dwie świetne trójmiejskie aktorki, Dorota Kolak i Dorota Lulka.

Nasz jubileusz uczcimy współczesnym tekstem niemieckim "Po nas choćby kosmos" Sibylle Berg, który wyreżyseruje Dorota Androsz (odpowiadała już w Klubie Żak za poruszające czytanie "W nogach za krótka" Katji Brunner w 2018 roku, parokrotnie wystąpiła też w cyklu jako aktorka). Sztukę przeczytają aktorzy Teatru Wybrzeże - zespołu, którego artyści regularnie uczestniczą w PC Dramie.

Rozmowa z Dorotą Androsz (na zdjęciu), reżyserką "Po nas choćby kosmos"

Mirosław Baran: Czy znudziło ci się aktorstwo?

Dorota Androsz: - Nie!

To dlaczego zajęłaś się reżyserią?

- Z potrzeby podejmowania ważnych dla mnie tematów.

Jakie to tematy?

- Emocjonalność dziecięca, żałoba rodziców po śmierci dzieci, przemoc seksualna w rodzinie. Ale także tematyka non-fiction, sięgająca nawet czasów I wojny światowej. Odkryłam historię trucicielek z Nagyreva, zapomnianego miasteczka na Węgrzech. Były to kobiety, które masowo truły arszenikiem nie tylko mężczyzn, lecz także osoby słabe i chore. Często dzieci. W trakcie rezydencji Sopot Non-Fiction pracowałam także nad przejmującą i brutalną historią dzieci przebywających podczas II wojny światowej w obozie koncentracyjnym przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. Punktem wyjścia była historia strażniczki Eugenii Pohl, jednak ostatecznie z dramaturżką Ritą Jankowską postanowiłyśmy skupić się na pokoleniowym dziedziczeniu traumy. Mam nadzieję, że będziemy rozwijać ten projekt. Robiłam także czytania performatywne dla dzieci, jak choćby zabawne i ekscytujące przygody przebojowej "Pszczółki Mai". Mój debiut w teatrze repertuarowym to "Koniec miłości", który zrealizowałam w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. W spektaklu widz poznaje bohaterów w momencie, kiedy ich wieloletni związek ulega rozpadowi. Pascal Rambert napisał tekst poruszający, bezwzględny, miejscami filozoficzny i bardzo osobisty. Każdy z nas złamał komuś lub miał złamane serce. Praca nad tym spektaklem była dla mnie ogromnym wyzwaniem ze względu na jego formę - są to dwa żarliwe, trwające około 40 minut monologi. Ale również dużą przyjemnością, ze względu na aktorów Katarzynę Herman i Julka Chrząstowskiego oraz całą ekipę realizatorów i teatr, w którym wcześniej zadebiutowałam jako aktorka zaraz po studiach.

Spędziłaś kilka miesięcy w Hamburgu, asystując przy spektaklu Luka Percevala, jednego z najważniejszych europejskich reżyserów. Co ci dał ten wyjazd?

- Od czasów studiów regularnie oglądam spektakle w Berlinie i Hamburgu, dlatego chciałam przyjrzeć się jak działa teatr niemiecki od środka, a przede wszystkim chciałam zobaczyć jak pracuje Perceval. Na przykład na poziomie technicznym, czego nie doświadczyłam w żadnym polskim teatrze, już na początkowym etapie pracy była zbudowana pełnowymiarowa próbna scenografia. Dla mnie niezwykle inspirujące było obserwowanie tego, jak Perceval buduje sceny zbiorowe. Ustawia aktora pod kątem nie tylko tematu ale i energii, jaką z sobą niesie, tworzy przy tym precyzyjną konstrukcję. Podczas mojego pobytu w Hamburgu odbywał się tam międzynarodowy festiwal Theater der Welt, więc tylko gdy tylko nie miałam prób, pędziłam oglądać spektakle i koncerty.

Wpływ teatru niemieckiego widać wyraźnie w twoim najnowszym spektaklu "Love and information", dyplomie studentów Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni.

- Na pewno. Ale też autorka sztuki Caryl Churchill przyznaje, że duży wpływ miały na nią dramaty Brechta. Nie chciałam o tym zapomnieć w pracy. W swoim tekście nie daje widzowi nawet chwili wytchnienia, zmienia czas i miejsce akcji, konstruuje całość z krótkich scenek. Wydało mi się niezwykle aktualne, bo czy nie tak dzisiaj żyjemy? Przez cały czas przerzucamy internet, facebooka, instagrama, snapchata, tweetera; absorbujemy setki informacji, które zaraz znikają, albo my sami o nich zapominamy. Jednak przy całym tym chaosie starałam się równocześnie stworzyć bohaterom przestrzeń, w której - w obliczu nadciągającej katastrofy ekologicznej - mogliby się ze sobą spotkać.

Podobny temat przewija się także w "Po nas choćby kosmos czyli zespół wewnętrzny nie zna słowa przerwa" Sibylle Berg.

- I tu ciekawostka. Michał Kurkowski napisał do "Love and information" piosenki. Bardzo nam zależało, żeby były rapowane, bo w ten gatunek muzyczny wpisany jest z jednej strony rodzaj osobistej wypowiedzi, często sprzeciwu, ale też poezji. Natomiast Sibylle Berg w swojej najnowszej powieści "GRM. Brainfuck", wydanej w 2019 roku (już znalazła się na liście bestselerów!), nawiązuje w formie bezpośrednio do GRIME-u. To odmiana rapu, w którym istotna jest zarówno treść, jak i szybkie tempo wypowiadania tekstu. Może mogłabym w tym miejscu opowiedzieć więcej o samej autorce?

To opowiedz.

- Sibylle Berg jest autorką i aktywistką społeczno-polityczną. Napisała 15 powieści i 25 sztuk teatralnych, które zostały przetłumaczone na 34 języki. Znalazłam w internecie mnóstwo programów telewizyjnych z jej udziałem, chętnie udziela wywiadów, ma stałą rubrykę w opiniotwórczym tygodniku "Der Spiegel." Działa także między innymi na rzecz ochrony prywatności i danych cyfrowych. Spotkałam się z opinią na jej temat, że jest najważniejszym i najodważniejszym głosem w niemieckich mediach.

O czym jest jej "Po nas choćby kosmos"?

- Przede wszystkim to doskonała komedia. A właściwie satyra science-fiction. Berg jest błyskotliwą autorką, o cynicznym, niezwykle zgryźliwym poczuciu humoru. Akcja dzieje się w Europie, w odległej przyszłości. Społeczeństwo jest już znużone ciągłymi wyborami, których musiało dokonywać w ramach demokracji, uwolniło się wreszcie od jarzma wolności, czuje także przesyt życiem w pokoju, ogólnie panującą równością i szacunkiem do inności. Jest zmęczone tym tak bardzo, że do głosu dochodzi świat agresywny, patriarchalny, homogeniczny, w którym decyzje podejmują heteroseksualni biali mężczyźni o blond włosach i błękitnych oczach, galopujący na oklep na koniach. Wszyscy są przeciwko wszystkim, nie ma zgody na odmienność, na różnorodność. W obliczu tej dramatycznej sytuacji grupa kobiet postanawia uciec na planetę Mars, by tam stworzyć nowe społeczeństwo. Żeby jednak naleźć się w rakiecie, muszą spełnić jeden warunek: wybrać sobie partnera w celu prokreacyjnym. Organizują więc casting dla mężczyzn, dzięki któremu dowiadujemy się, w jakiej kondycji życiowej znajdują się bohaterowie. Berg przedstawia ich w sposób przejaskrawiony, nieco karykaturalny.

Trudno jednak nie odnieść ważnienia, że - jak w każdym dobrym science-fiction - autorka opowiadając o przyszłości, mówi o nas.

- Sibylle Berg pytana, czy w obliczu postępujących zmian społeczno-politycznych jest nam dzisiaj gorzej, czy lepiej, prowokacyjnie odpowiada: jest inaczej. "Po nas choćby kosmos" pokazuje zagubienie człowieka, obrazuje grupę, która jest w kryzysie. Bohaterowie zastanawiają się, czy może mieli zbyt wygórowane wymagania? Może oczekiwano od nich za dużo? Może żądania demokracji okazały się zbyt abstrakcyjnymi? Z tekstu przebija tęsknota za tym, co było, melancholia. Jest tam fragment, w którym bohater mówi, że na słowo nienawiść jest 100 synonimów, jednak nie ma ani jednego słowa, które łączyłoby nadzieję i czekanie. Sprawdziłam, w języku polskim jest 161 synonimów na słowo nienawiść, ale na szczęście na miłość jest 299. A Jacek Dukaj w książce "Po piśmie" wymyślił pojęcie "nadziejować". Rzeczownik "nadzieja", który jest w czasowniku, to czynność, duchowy akt podmiotu. Być może właśnie "nadziejowanie" łączy w sobie nadzieję i czekanie?

***

PC Drama / 24.02.2020 / g. 19.00 / Klub Żak

PO NAS CHOĆBY KOSMOS

autorka: Sibylle Berg | tłumaczenie: Iwona Nowacka | reżyseria: Dorota Androsz | wykonanie: Justyna Bartoszewicz, Magdalena Gorzelańczyk, Marcin Miodek, Agata Woźnicka, Anna Zglenicka | wideo: Anna Zglenicka | muzyka: Michael Sangita Andrews | prowadzenie dyskusji: Piotr Sobierski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji