Artykuły

50 lat minęło jak jeden dzień

- Gdyby ktoś powiedział mi, młodemu chłopakowi, który właśnie próbuje dostać się na studia, że uda mi się być popularnym aktorem, pewnie bym w to nie uwierzył! - mówi ARTUR BARCIŚ, aktor Teatru Ateneum w Warszawie.

- Pamiętam, że kiedy byłem na studiach i jakiś profesor miał 50 lat, to myślałem o nim: Jaki starzec! A teraz, gdy sam osiągnąłem ten wiek, nie mam takiego poczucia. Czuję się młodo. Człowiek ma tyle lat, na ile się czuje - opowiada w rozmowie z Rewią Artur Barciś. - Zaczynałem na początku lat 80., więc liczby mówią same za siebie i nie da się ich oszukać.

Wymyślił sobie życiorys

Zresztą nie mam takiego zamiaru - wzrusza ramionami artysta. Sobotni wieczór, 12 sierpnia, spędził pracowicie. Swoje 50. urodziny świętował na scenie Teatru Na Woli, gdzie zagrał jedna z głównych ról w sztuce Petra Zelenki Rozkłady Jazdy.

Urodził się w niewielkiej wsi Kokawa, niedaleko Częstochowy choć - jak napisał na swojej stronie internetowej, na potrzeby kolorowych pism wymyślił, że jego ród wywodzi się z Włoch. Bo kiedyś przypadkowo odnalazł w tym kraju miasteczko, które nazywa się Barciś...

Już od ponad 20 lat oglądamy go zarówno na małym, jak i dużym ekranie, a także na teatralnych deskach. Debiutował w teatrze jeszcze w trakcie studiów aktorskich. Potem zagrał Wasylkę w Znachorze i Rafała w serialu Odlot - absolwenta zawodówki, który zaczyna swoją pierwszą pracę przy taśmie produkcyjnej w fabryce samochodów.

- Gdyby ktoś powiedział mi, młodemu chłopakowi, który właśnie próbuje dostać się na studia, że uda mi się być popularnym aktorem, pewnie bym w to nie uwierzył! - wspomina tamte czasy w rozmowie z Rewią.

- Ten zawód jest loterią i wszystko mogło się zdarzyć.

Wiedziałem jedno: trzeba pracować nad sobą, wykonywać ten zawód maksymalnie profesjonalnie i wtedy jest szansa, że się uda - dodaje artysta.

Choć swoje pół wieku uczcił na scenie, na widowni nie zabrakło ludzi mu bliskich. Pojawiły się kwiaty i niezwykle serdeczne życzenia. To była okazja do podsumowań i pytań, choćby o dobrze dokonane wybory.

Nie popełnił wielu błędów w życiu

- Życie składa się zarówno z ciemnych jak i jasnych stron - opowiada nam Artur Barciś. - Te przykre wynikają zazwyczaj z naszych błędów, kształtują nas i czegoś uczą. W moim przypadku nie było przewagi ani jednych, ani drugich. Nie jest tak, że miałem bardzo wiele szczęścia, bo ja na to swoje szczęście bardzo ciężko pracowałem. Ale los też mi trochę sprzyjał...

Jak każdy ojciec, aktor martwi się, czy los będzie łaskawy dla jego syna.

A Franek jeszcze nie wie, jaką drogę wybrać. - Był moment, kiedy mój syn myślał o studiach aktorskich, ale teraz chce być reżyserem. Próbuje już coś robić w tym kierunku, kręci jakieś filmy, pisze scenariusze, ale zobaczymy. Na razie jeszcze ma czas na takie poważne, życiowe decyzje - uspokaja sam siebie artysta. Na pytanie, jakim jest ojcem, nie umie odpowiedzieć. - Należałoby zapytać mojego syna - tłumaczy się nam z uśmiechem. - Myślę, że dobrym, skoro syn traktuje mnie jak swojego przyjaciela, i ja tak samo traktuję jego!

Tak wygląda człowiek spełniony w życiu osobistym i zawodowym, i niezwykle zajęty, choć znalazł świetny sposób na to, by sił nigdy mu nie zabrakło. Po prostu wyprowadził się z miasta. W swoim podwarszawskim domu, dokąd zawsze z utęsknieniem wraca, mieszka z żoną Beatą i synem. Do rodziny zaliczają się też psy Nesca i Inka, kot Pędzel, oraz... wiewiórki i zaskroniec. W takim raju tylko żyć, nie umierać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji