Artykuły

Warszawa. Pierwszy klaps na planie "Misia, czyli Rysia"

W poniedziałek padnie pierwszy klaps na planie kontynuacji kultowego "Misia". "Miś, czyli Ryś" - taki ostatecznie tytuł nadał swojemu filmowi Stanisław Tym. Zdjęcia rozpoczną się na Suwalszczyźnie, gdzie ekipa ukryła się przed dziennikarzami. Większość ujęć powstanie w Warszawie.

Przedsięwzięcie jest niemałe - weźmie w nim udział 190 aktorów, zdjęcia potrwają 35 dni - i objęte ścisłą tajemnicą. Nawet aktorzy nie mają wglądu do całego scenariusza. Dostają jedynie swoje kwestie. Po kilku okazjonalnych wypowiedziach udzielonych przez Stanisława Tyma na początku wakacji, twórcy nabrali wody w usta. Na pierwsze dni zdjęciowe tytułowy Ryś zaszyje się z ekipą w suwalskich ostępach. - Potrzebujemy spokoju, żeby w końcu ruszyć z realizacją - mówi producentka filmu Roma Hulewicz.

Na tropach Misia-Rysia

27 grudnia 1979 r. w Życiu Warszawy ukazało się ogłoszenie ze zdjęciem Stanisława Tyma. Szukano: "kogoś bardzo podobnego (najchętniej sobowtóra)". Dwadzieścia siedem lat później postanowiliśmy pójść tropem ukrywającego się Rysia.

- Postać prezesa Ochódzkiego, który w filmie Stanisława Barei pojawił się jeszcze pod koniec dekady Gierka, a dziś powraca w IV Rzeczpospolitej, to ważny element dramaturgii. Mnie też ciekawi, jak wyglada dziś tamten 40-latek z PRL-u - przedstawia koncepcję filmu Stanisław Tym.

O obsadzie nie chce jednak mówić. Poza potwierdzeniem dwóch nazwisk - Krzysztofa Kowalewskiego [na zdjęciu] w roli byłego esbeka Zygmunta Molibdena i Zofii Merle, która będzie kontynuować rolę Marii Wafel. Pozostałe 187 osób na planie ma być niespodzianką dla widza. Od producentki dowiedzieliśmy się jedynie, że wielu znanych aktorów zgodziło się wziąć w filmie udział, mimo że nie powiedzą ani słowa.

- To charakterystyczne dla "Tymizmu" - wszystko ma w nim znaczenie, nawet migająca przez chwilę postać - komentuje Hulewicz.

Bohater swoich czasów

- Świat wokół trochę się zmienił, ale ludzi takich jak Ochódzki, z ograniczonymi potrzebami i nieograniczonymi możliwościami, wciąż jest wielu - mówił ŻW Tym. Z czym przyjdzie się zmierzyć współczesnemu "Misiowi-Rysiowi", możemy się jedynie domyślać, wyciągając od producentów np. informację, że w obsadzie pojawią się współcześni kabareciarze. I że pierwsze warszawskie zdjęcia odbędą się na stadionie Skra. Jeszcze przed generalnym remontem. - Specjalnie dla nas wstrzymano roboty - mówi Roma Hulewicz.

Nowochódzki i cenzura

Czekając na wieści z planu nowego filmu przypomnieliśmy sobie parę anegdot związanych z "Misiem" Barei. Słynne parówki, które zniknęły po pierwszym ujęciu, ekipa robiła sama. Sklepowe były "niefotogeniczne", więc ich zawartość wpakowano do baraniego jelita zdobytego za pośrednictwem Ministerstwa Handlu Wewnętrznego.

Cenzura bardzo wnikliwie przyglądała się "Misiowi". Początkowo zarządziła wprowadzenie do filmu 32 zmian. Np. usunięcia tekstu: "A jak w waszym życiu osobistym" (ulubiony zwrot tow. Gierka), czy zdania: "To miś na skalę naszych możliwości, a nie potrzeb" (parafraza sztandarowego hasła socjalizmu "od każdego wg jego możliwości, każdemu wg jego potrzeb").

Dzięki nadejściu Sierpnia' 80 (film miał kolaudację 27 września) twórcom "Misia" udało się uniknąć części zmian. Ale główny bohater z pierwotnego Nowochódzkiego stał się Ochódzkim. Doniósł o tym w książce "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei" Maciej Łuczak.

Autor szykuje się do wznowienia, poszerzonego o anegdoty z "Misia-Rysia". Wspólna premiera filmu i książki odbędzie się najwcześniej w lutym przyszłego roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji