Artykuły

Krzysztof Penderecki nie żyje. Wybitny kompozytor miał 86 lat

Nie żyje Krzysztof Penderecki, jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów. Zmarł w niedzielę w Krakowie. - Zawsze mam za dużo pomysłów. Mam plany na jakieś 20 lat - mówił cztery lata temu.

Krzysztof Penderecki był jednym z najwybitniejszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich kompozytorów po Chopinie i Szymanowskim. Olimpiada w Monachium, ONZ, Jerozolima i Moskwa zamawiały u niego wielkie dzieła. Był też świadkiem swojej epoki, u niego Lech Wałęsa zamówił "Lacrimosę" dla uczczenia śmierci stoczniowców zamordowanych przez komunistów - dzieło rozrosło się później w "Polskie Requiem".

Uchodził za twórcę trudnego i nieprzystępnego, nawet w opinii zawodowych muzyków. Jego utwory to albo wielkie formy o złożonej, wielogłosowej fakturze i silnym ładunku dramatycznym (jak słynna "Pasja wg św. Łukasza"), albo popisowe dzieła koncertowe, bywa, że podszyte ironią i wymagające od solisty iskry wirtuozerii. Z drugiej strony, jego awangardowe utwory z lat 60. XX wieku, z których wyrosła legenda "straszaka" i prowokatora, inspirują kolejne pokolenia eksperymentatorów.

Żaden polski kompozytor w XX wieku nie zrobił tak błyskawicznej i olśniewającej kariery, jak Krzysztof Penderecki. Granice dla niego nie istniały, mimo że jego najlepszy czas twórczy przypadł na lata "zimnej wojny". Prawykonania jego kolejnych utworów odbywały się najpierw na Zachodzie, potem w Polsce. Sławę przyniosły mu szokujące utwory awangardowe, w których stawał się tym bardziej radykalny, im większy opór napotykał wśród publiczności i wykonawców. Ale po 33 roku zwrócił się ku tradycji, a w latach 70. XX wieku zaczął pisać już zupełnie inaczej - obudził się w nim wielki symfonik, nawiązujący do myśli i wyobraźni Gustava Mahlera i Dymitra Szostakowicza.

Siłę osobowości i znaczenie w sztuce Krzysztofa Pendereckiego można porównać do reżysera Andrzeja Wajdy, z którym się przyjaźnił (wspólnie pracowali przy filmie "Katyń"). Penderecki był erudytą, miał talent plastyczny i zmysł architektoniczny. Miał też znakomite wyczucie sceny, o czym świadczą jego cztery opery: "Diabły z Loudun", "Raj utracony", "Czarna maska" i "Ubu Rex".

Krzysztof Penderecki - od awangardy do tradycyjnych wartości

Krzysztof Penderecki, przedstawiciel polskiej szkoły kompozytorów, zasłynął na świecie jako radykalny awangardysta. Większość jego utworów była wykonywana najpierw na świecie, od Nowego Jorku po Moskwę, a dopiero później w kraju. Od lat pisał muzykę zwróconą ku tradycyjnym wartościom w sztuce, ku pięknu i bezpośredniej komunikacji emocjonalnej ze słuchaczem.

Cenili go nie tylko fani muzyki klasycznej - na Pendereckim wychowywali się muzycy alternatywni i rockowi, m.in. Aphex Twin i Jonny Greenwood z Radiohead, który nagrał z polskim kompozytorem wspólną płytę. - Nie znałem tych ludzi. Byłem poniekąd zorientowany w tego typu muzyce, kiedy moje dzieci były małe. Ale to już jest epoka mojej wnuczki. Ona doskonale wiedziała, co to jest Radiohead. Ja nie miałem pojęcia. Poza tym ja dziś nie słucham już muzyki. Kiedy wstaję rano i zabieram się do komponowania, nie mogę słuchać, bo mi przeszkadza. A potem, kiedy kończę pracę, też nie słucham, bo mam już jej dość - przyznawał w rozmowie z "Wyborczą".

Jego utwory znalazły się na ścieżkach dźwiękowych m.in. do "Egzorcysty" Williama Friedkina, "Dzikości serca" Davida Lyncha, "Wyspy tajemnic" Martina Scorsese czy "Lśnienia" Stanleya Kubricka. Amerykański reżyser chciał, by Penderecki skomponował dla niego nowy utwór, ale ten odmówił. - Byłem zajęty, pisałem jakiś ważny utwór. Trochę opowiedział mi o filmie, a ja wymieniłem kilka utworów, których mógłby użyć - tłumaczył.

Ostatecznie Kubrick sięgnął po muzykę sakralną Pendereckiego w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. - Z punktu widzenia kompozytora Kubrick zrobił harakiri na moim utworze, bo powtarza jeden motyw kilkadziesiąt razy. Ale rozumiem, że było mu to potrzebne do tego obsesyjnego tematu, jaki buduje w labiryncie - mówił Penderecki.

Krzysztof Penderecki nie żyje. Był świadkiem XX w.

Penderecki urodził się w 1933 r. w Dębicy na Podkarpaciu. Jego rodzina miała korzenie niemieckie i ormiańskie. - Ojciec grał na skrzypcach, był adwokatem w Dębicy. Postanowił, że i ja będę uczył się gry na skrzypcach. Zamówił lekcje u swojego znajomego, no i tak zacząłem. Miałem pewnie z pięć lat. Ale tak naprawdę w tamtym okresie o moją muzyczną edukację dbał dziadek. Widząc, że mam zdolności muzyczne, postanowił się mną zająć. Pilnował, żebym nie uciekł do kolegów. Wyznaczył mi 20 minut na ćwiczenie, ale za każde następne 15 minut mi płacił - opowiadał.

W dzieciństwie był świadkiem likwidacji getta żydowskiego w rodzinnej Dębicy, widział, jak mordowano i katowano ludzi. Tematyka obozowa przewijała się przez jego wczesną twórczość, najlepszym przykładem jest "Dies Irae" i "Brygada śmierci".

Kuzynem jego matki był wybitny artysta awangardowy Tadeusz Kantor. Penderecki opowiadał, że kiedy jako siedemnastolatek przyjechał na studia do Krakowa przez krótki czas mieszkał u niego. - Pamiętam do dziś, jak się tam strasznie bałem, choć przecież nie byłem już dzieckiem. Na ścianach nie było nic, tylko stare zepsute parasole. Kantor miał taki okres w twórczości, że na obrazach były stare parasole, z wystającymi drutami. Takie właśnie wisiały na ścianach w jego mieszkaniu, żadnych obrazów, odrapane, brudne ściany i te parasole. Niesamowite wrażenie. Uciekłem stamtąd - wspominał.

Pierwszy sukces odniósł w 1959 r., gdy trzy jego utwory wygrały konkurs dla młodych zorganizowany przez Związek Kompozytorów Polskich. Opowiadał, że by ominąć regulamin pozwalający zgłosić tylko jedną kompozycję, pierwszą zapisał prawą ręką, drugą lewą, a ostatnią zapisał za niego kolega. Nagrodą był wyjazd do Włoch, jego pierwsza podróż na Zachód, gdzie spędził sześć tygodni, żywiąc się makaronem, pizzą i czekoladą.

W 1961 r. napisał słynny "Tren - ofiarom Hiroszimy". Awangardowa kompozycja zrobiła na widzach wstrząsające wrażenie, a muzycy orkiestr w Monachium i Rzymie (RAI) odmówili jej wykonywania w obawie o swoje instrumenty.

Pięć lat później powstała "Pasja wg św. Łukasza". Świat muzyczny był w szoku, że tak brawurowy przedstawiciel awangardy sięgnął po jedną z tradycyjnych form muzycznych. Pokaźna część dorobku Pendereckiego to muzyka inspirowana religią, ale w wymiarze ekumenicznym: są więc katolickie "Credo" i "Pasja według św. Łukasza", ale też prawosławne "Jutrznia" i "Hymn do św. Daniiła" skomponowany na 850-lecie Moskwy.

Krzysztof Penderecki: Mam plany na 20 lat

Łącznie Penderecki był twórcą ponad stu utworów, w tym czterech oper, ośmiu symfonii (VI nieukończona) i wielu dzieł kameralnych. - Mam plany na jakieś 20 lat. Mam pięć tematów na operę, które przygotowałem sobie do napisania. Np. "Rewizor" Gogola, bardzo aktualny temat, dobry na operę buffa. Ja mam zawsze za dużo pomysłów, ale w pewnym momencie trzeba się skoncentrować na jednej rzeczy - mówił w 2016 r. Choć od wielu lat chorował, starał się być aktywny. Od lat zapowiadał, że skomponuje operę "Fedra".

W 2005 r. został odznaczony Orderem Orła Białego. Jego muzyka została wyróżniona pięcioma statuetkami Grammy.

W 1976 r. nabył zabytkowy dworek i park w Lusławicach pod Zakliczynem. Sam projektował ogród, sadził drzewa, których sadzonki przywoził z dalekich podróży. Lusławice rozrosły się do 27 ha i dwóch tysięcy gatunków drzew, były azylem dla kompozytora. W 2013 r. tuż obok prywatnej posiadłości twórcy powstało olbrzymie Centrum Muzyki, inwestycja publiczna i hołd złożony Pendereckiemu, która służy m.in. jako miejsce edukacyjne i koncertowe dla młodych muzyków. W ubiegłym roku Lusławice decyzją ministra kultury Piotra Glińskiego i za zgodą rodziny kompozytora przejął skarb państwa.

Penderecki jak Picasso: być sobą!

Był niezwykle wszechstronnym twórcą: pisał symfonie, koncerty, dzieła oratoryjne i opery, ale także doskonałą muzykę kameralną i fantastycznie skomponowane utwory na chór a cappella. Miał zresztą słabość do ludzkiego głosu, szczególnie sopranu dramatycznego, jego muzyka wokalna wykorzystuje maksimum ekspresji muzycznej. Dzięki znakomitemu rzemiosłu i słuchowi polifonicznemu, potrafił być i złożony, i lapidarny. Inspiracją był dla niego Pablo Picasso, artysta, który nigdy nie przestał poszukiwać i zmieniać "artystycznej" skóry.

Oddajmy na koniec głos Mistrzowi: "To nie ja zdradziłem awangardę, ale awangarda zdradziła muzykę. I czas pokazał, że miałem rację, bo awangarda skończyła się na początku lat 70., a potem to już było tylko kopiowanie starych pomysłów. Nie chciałem pisać dalej w ten sposób, uznałem, że jest to droga donikąd, więc trzeba z niej zawrócić i zawrzeć rozejm z tradycją. Picasso też nigdy nie wrócił do swoich różowych, niebieskich czy kubistycznych okresów, tylko szedł do przodu. To typ artysty, który mnie inspiruje".

Krzysztof Penderecki zmarł w Krakowie w niedzielę. Miał 86 lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji