Artykuły

Najważniejszy jest przekaz

- Nie lubię się wtrącać do nie swojej roboty, dlatego pozostawiam twórcom wolną rękę, poza jednym - by nie przekłamali idei książki, jej głównego szyfru - mówi MARIUSZ SIENIEWICZ, prozaik, asystent dyrektora ds. programowych w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie, którego opowiadania z tomu "Żydówek nie obsługujemy" wystawi Teatr Śląski w Katowicach.

Mariusz Sieniewicz [na zdjęciu], prozaik, asystent dyrektora ds. programowych w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie:

Po udanej inscenizacji teatralnej Pana książki "Czwarte niebo" we Wrocławiu, do wystawienia kolejnej - "Żydówek nie obsługujemy", szykuje się Teatr Śląski w Katowicach. Chyba twórcy nie będą mieli łatwego zadania, aby wystawić zbiór surrealistycznych opowiadań...

- Podobne obawy towarzyszyły adaptacji przez Marka Fiedora "Czwartego nieba". Okazało się jednak, że reżyser poradził sobie doskonale. Nie wiem, czy to trudne zadanie. Podejrzewam, że to kwestia odwagi, wrażliwości i wyobraźni. Jeśli chodzi o adaptację literatury w teatrze, reżyser jest tłumaczem, który musi przełożyć sens książki na logikę scenicznego świata, zachowując jednocześnie własny głos. Poza wieloma środkami wyrazu, teatr posiada ten najważniejszy, który pokazuje i opisuje wewnętrzny świat: mowę ludzkiego ciała.

Zna Pan koncepcję twórców przymierzających się do adaptacji "Żydówek".

- Nie lubię się wtrącać do nie swojej roboty, dlatego pozostawiam twórcom wolną rękę, poza jednym - by nie przekłamali idei książki, jej głównego szyfru. Reżyserem spektaklu jest Piotr Jędrzejas, znany ze spektaklu "7 sekund" Richtera w olsztyńskim teatrze. Ramą spektaklu mają być trzy opowiadania zbioru: tytułowe "Żydówki", "Złota akszyn" i chyba "Posuń się, posuń! Bo cię posunę!". Z tego, co wiem, całość rozwija się dość dynamicznie i reżyser modyfikuje scenariusz w trakcie prób z aktorami. Wszystko wyjaśni się na listopadowej premierze.

Z czego wynika powodzenie tej zdawałoby się nieteatralnej prozy wśród reżyserów, dyrektorów teatru?

- Powodzenie to za duże słowo. Znalazło się dwóch ryzykantów i dwa teatry. Też byłem zdziwiony. Tym bardziej że kilka znających się na rzeczy osób stwierdzało, że jeśli już adaptacja, to filmowa, a nie dla teatru. Ale jak widać, najważniejszy jest przekaz, nie narzędzie. Marek Fiedor mówił, że wystawił "Czwarte niebo" ze względu na emocje i świat bohaterów. Piotra Jędrzejasa zaintrygowały w "Żydówkach" obrazy i proces naznaczania innością, jaki przeprowadzamy na ludziach, którzy nie pasują do naszych wyobrażeń.

Pisze Pan już nową książkę?

- To powieść o roboczym tytule "Pielęgniarze", która ma się ukazać jesienią przyszłego roku. Będzie to utwór o staruszkach, którzy więzieni na wyspie, której nie wskazuje żadna mapa, mumifikują najpiękniejsze ponoć okazy młodych ludzi. Jednak pewnego dnia. gdy ciała są coraz młodsze, a rzeczywistość coraz bardziej infantylna, dokonują rebelii, buntują się przeciw bożkom młodzieńczego piękna i cielesnej, powierzchownej doskonałości. Chciałbym tą książką opowiedzieć o jednym z ostatnich tabu naszej cywilizacji - pomijanej i ignorowanej starości, którą skazujemy na niepamięć i hospicja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji