Artykuły

Nie upraszczać rzeczywistości

- Kiedy zaczynałam dyrekcję w Gorkim, było dla nas ważne, aby tureccy, izraelscy czy też pochodzący z jeszcze innych pozaeuropejskich krajów reżyserzy i reżyserki mogli inscenizować na niemieckich scenach klasyczny niemiecki kanon, gdyż do tej pory takiego zwyczaju nie było - mówi Shermin Langhoff, dyrektorka Maxim Gorki Theater w Berlinie, w rozmowie z Iwoną Uberman w miesięczniku Teatr.

IWONA UBERMAN Prowadzi Pani teatr, nie będąc reżyserką. Czy ma to jakieś zalety? SHERMIN LANGHOFF Pierwszą zaletę stanowi to, że nie jest się skoncentrowanym na osobistych życzeniach i wizjach, które być może różnią się od całościowego programu. Dzięki temu człowiek nie musi się opierać pokusie faworyzowania własnych artystycznych zamierzeń. Kolejną - że można wykształcić w sobie służebną postawę wobec sztuki, opartą na komunikacji i organizacji. Ma się także na coś innego skierowaną uwagę. I zespół niepodporządkowany szczególnie silnie jednemu stylowi reżyserii.

UBERMAN A wady?

LANGHOFF Oznacza to, naturalnie, inny rodzaj współpracy z zespołem. Nie posiada się doświadczeń czerpanych z codziennej pracy z aktorkami i aktorami, dlatego też trudniej jest obserwować dokładnie ich rozwój, aby wspierać ich we właściwy sposób. Częściowo dialog prowadzony jest nie bezpośrednio, lecz za pośrednictwem reżyserek i reżyserów, a także dramaturgów, dzięki czemu wszystkie strony muszą się ze sobą intensywniej komunikować. Powiedziałabym, że jest to wadą.

UBERMAN Bycie kobietą pomaga, czy raczej przeszkadza Pani w prowadzeniu teatru?

LANGHOFF Ach, to zależy od punktu widzenia. Patrząc od strony politycznej, możliwe, że dzisiaj jest to nawet zaletą. Przynajmniej nie jest się zaliczanym do kręgu białych i starych cismężczyzn, którym wszyscy przyglądają się teraz bardzo krytycznie. Działania kobiet są obecnie mniej podważane przez opinię publiczną. Jednocześnie mam wrażenie, że od kobiety oczekuje się o wiele więcej w kwestiach władzy, jawności procesów, ulepszania struktur i systemu demokracji w teatrze. I tak nawiasem mówiąc, w Berlinie było to prawie cudem, że po tych wielu latach stanowisko dyrektora teatru miejskiego oddano znowu w ręce kobiety.

UBERMAN Pozostańmy jeszcze chwilę przy feminizmie. Na organizowanym przez Gorki co drugi sezon, tegorocznym czwartym Berliner Herbstsalon (Berlińskim Salonie Jesiennym) stanowił on jeden z głównych tematów, prawda?

LANGHOFF Na naszym Berliner Herbstsalon w tym roku chcieliśmy zająć się kolejny raz niezwykle ważnymi tematami, do jakich należą: naród, tożsamość, pochodzenie oraz czynniki scalające współczesne narody. Chcieliśmy ponownie się im przyjrzeć, ale głównie z feministycznej perspektywy. Wszak od ponad stu lat ciągle jeszcze musimy prowadzić rozmowy na temat równouprawnienia kobiet i dalej o nie walczyć. W Herbstsalon chodziło nam też o historie, jakich dotąd prawie nie opowiadano, o czarne plamy w narracji społeczeństwa, które stało się wprawdzie bardziej różnorodne, ale w którym nadal ma miejsce dyskryminacja intersekcjonalna, czyli przebiegająca jednocześnie na kilku płaszczyznach, jak w przypadku czarnych kobiet lub osób queer wiary muzułmańskiej. Warto tu też przypomnieć, że dzisiejsza debata #metoo powołuje się na kampanię sprzed prawie piętnastu lat, rozpoczętą przez Taranę Burke, czarną działaczkę z Nowego Jorku, walczącą o prawa człowieka i obywatela. Tematem intersekcjonalnej dyskryminacji zaczęli zajmować się jakiś czas temu prawnicy, szukający odpowiedzi na pytanie, dlaczego niektóre cechy charakterystyczne tożsamości mogą do niej prowadzić i czemu występuje ona w różnych strukturach, w tym także w państwie prawa. Z tych rozważań prawników zrodziła się teoria intersekcjonalności, która dopiero później dotarła do sztuki, gdzie spotkała się z odzewem różnych artystów. Cała ta problematyka wzbudziła także nasze zainteresowanie.

UBERMAN Dyrekcja Pani i Jensa Hilljego nie rozpoczęła się w październiku 2013 od premiery teatralnej, ale od pierwszej edycji Berliner Herbstsalon, czyli wielkiej wystawy dzieł współczesnych artystów. Bardzo czytelne stało się wówczas, że Gorki nie będzie jedynie teatrem, ale także miejscem otwartym na inne dziedziny sztuki. Czy sam teatr Państwu nie wystarczał?

LANGHOFF Nie chcieliśmy rozpoczynać pierwszego sezonu teatralną premierą, a więc jedną jedyną opowieścią o świecie, gdyż od początku dążyliśmy do stworzenia wielogłosu i wprowadzenia wielorakich perspektyw. Moim życzeniem było zebranie bardzo wielu artystów i stworzenie z ich wypowiedzi chóralnej polifonii.

UBERMAN Pod Pani egidą Gorki dwa razy otrzymał tytuł najlepszego teatru roku za sezony 2013/2014 i 2015/2016. W nowojorskim Segal Centre mówiono o nim w 2019, że jest teatrem mającym "wyjątkową i przełomową wizję". Otrzymali Państwo też wiele ważnych nagród, w tym prestiżową Theaterpreis Berlin der Stiftung Preußische Seehandlung. W werdykcie jurorów podkreślano, że stworzyli Państwo zespół, "który swą grą aktorską nie daje się zaszufladkować, broni się przed uproszczonymi wizerunkami i genderowymi jednoznacznościami", oraz to, że udało się Państwu "wytworzyć w teatrze niezwykłą energię, która wzbudza zachwyt wśród nowej grupy młodej publiczności". Jak Pani sama opisałaby program Gorkiego? Co jest w nim najważniejsze?

LANGHOFF Jak i w innych teatrach dramatycznych, także u nas najważniejszy jest zespół aktorski, przy czym był on od samego początku inny niż zespoły w niemieckich teatrach. Cielesność i biografie naszych aktorek i aktorów są bardzo różnorodne i wydaje mi się, że właśnie na tym polega polityczny wymiar Gorkiego. Ich życiorysy i osobiste historie, wnoszone jako materiał podczas pracy nad nowym spektaklem, tworzą często zupełnie nowe narracje i pokazują dzisiejsze społeczeństwo w sposób, w jaki dotąd jeszcze niezbyt często o nim opowiadano. Nasi aktorzy stanowią inną odpowiedź na pytanie o reprezentację, mogą także napełnić je innymi treściami. To sprawia, że myślimy nowocześnie i odpowiednio reagujemy na takie wyzwania jak nowa migracja, z którą obecnie wszyscy jesteśmy konfrontowani. Istotna jest także wspólna, solidarna praca (nasz zespół nie definiuje się poprzez "gwiazdy", tutaj każdy aktor jest gwiazdą), jak również współpraca autorska aktorów, którzy razem z reżyserkami i reżyserami rozwijają wyjściowy materiał. No i naturalnie twórczość dramaturgiczna - Sasha Marianna Salzmann, Sibylle Berg, Sivan Ben Yishai, Necati Öziri i Max Czollek zaprezentowali tu swoje pierwsze prace teatralne. Wiele perspektyw wnoszą także reżyserki i reżyserzy: Yael Ronen, Sebastian Nübling, Nurkan Erpulat, Oliver Frljić i inni.

UBERMAN Dramat Czechowa zainscenizował w Gorkim turecki reżyser, utwór Heinera Müllera - syryjski artysta. Czy pojawiają się nowe sposoby widzenia, kiedy właśnie Nurkan Erpulat pracuje nad "Wiśniowym sadem", a Ayham Majid Agha nad "HamletemMaszyną"?

LANGHOFF Sądzę, że tak. Erpulat zinterpretował "Wiśniowy sad" współcześnie, przenosząc fabułę do postmigracyjnego społeczeństwa. Wyostrzając i bardzo upraszczając - adaptacja czyniąca z Łopachina syna handlarza warzyw, starającego się pomóc dzisiejszej niemieckiej posiadaczce ziemskiej, której rodzina rozpada się i która wskutek sytuacji ekonomicznej znalazła się w kryzysie, może trafić do synów i córek tutejszych handlarzy warzyw... Wystawiona na samym początku sztuka Czechowa była naszym zamysłem programowym i próbą interpretacji opowiadanej przez nią historii zarówno na zewnątrz, ogólnospołecznie, jak i wewnętrznie, tu u nas w teatrze. Dlatego świadomie obsadziliśmy w roli Raniewskiej Ruth Reinecke, aktorkę, która pracuje w tym teatrze od czterdziestu lat, była już w zespole Teatru Maksyma Gorkiego w Berlinie Wschodnim. Można powiedzieć, że to my dołączyliśmy do niej jako nowi współpracownicy, gdyż przejęliśmy ją do naszego zespołu.

W przypadku Ayhama Majida Aghy i jego opracowania "HamletaMaszyny" zmiany były jeszcze wyraźniejsze, tym razem na płaszczyźnie literackiej. Teksty Aghy zaczęły nagle korespondować z oryginałem Müllera, umożliwiając jego współczesne odczytanie w sposób, który mnie osobiście bardzo poruszył. Można było wyobrazić sobie wykształconego młodzieńca, który stoi przed ruinami, znajdującymi się dzisiaj w Damaszku. W pierwszej chwili nie są to więc ruiny położone w Europie, ale szybko stają się ruinami Europy w sensie metaforycznym. I potem nagle pojawia się zakrwawione morze, które sięga aż do Alexanderplatz w Berlinie. Te obrazy były odpowiedzią na tekst Müllera, nadawały mu całkiem nowy sens i pozwalały na kontynuację zawartych już w nim myśli, ich dalsze rozwinięcie. Cały spektakl [reżyseria Sebastian Nübling - przyp. I.U.] bardzo pobudził mnie do myślenia. Także na płaszczyźnie krytycznego zmagania się z utworem Müllera przez kobiety z Exil Ensemble...

UBERMAN ...który powstał w Gorkim jesienią 2016 i który tworzą uchodźcy - zawodowe aktorki i aktorzy przybyli z Syrii, Palestyny i Pakistanu.

LANGHOFF Młode kobiety odniosły się krytycznie do opisów kobiet w utworze Müllera, patrząc na nie z feministycznej perspektywy i znajdując w tym tekście także przestrzeń dla siebie. Obok tworzenia nowych, oryginalnych spektakli i wystawiania nowo napisanych dramatów, częścią programu Gorkiego jest dopisywanie dalszego ciągu do dotychczasowego kanonu teatralnego, kontynuowanie tradycji, spoglądanie z nowej perspektywy i próba dialogu z zastanymi oczywistościami, co ma włączyć nasze produkcje do historii tutejszego teatru. Czechow ma tu swoją tradycję. Do dziś pamiętanym spektaklem są "Trzy siostry" w reżyserii Thomasa Langhoffa, zrealizowane w Teatrze Maksyma Gorkiego w czasach NRD. Także sam Heiner Müller był związany z tą sceną i wystawiano tu jego sztuki.

UBERMAN Żydowsko-izraelskimi tematami zajmuje się w Gorkim Yael Ronen, węgierskimi - András Dömötör, o sprawach polskich opowiadał Krzysztof Minkowski, a o Turcji Nurkan Erpulat i inni. Dzięki temu, że pochodzą oni z tych krajów, mogą wypowiadać się z dużą znajomością rzeczy. Czy spektakle takie są adresowane głównie do izraelskiej, polskiej, tureckiej lub węgierskiej grupy migrantów osiedlonych w Berlinie, czy mają one także znaczenie dla szerokich kręgów publiczności?

LANGHOFF Bardzo trudno jest dokładnie analizować własną publiczność. Pewne jest, że mamy wiekowo najmłodszych widzów w Berlinie, czego powodem jest to, że Gorki posiada barwniejszy zespół pod względem pochodzenia jego członków, a bardzo wielu młodych berlińczyków wywodzi się z rodzin, w których nie wszyscy są rodowitymi Niemcami. Ta młoda publiczność jest radykalniejsza w swoim sposobie życia, kochania czy upodobaniach, i bardzo otwarta na wiele tematów. Na tym polega też wyjątkowość Berlina - różne grupy narodowościowe czy socjalne, które często są bardziej heterogenne niż sądzimy, nie są tutaj szczelnie zamknięte i wychodzą naprzeciw różnym modelom życia i nowościom, które oferuje im ta metropolia. Horyzont myślowy wielu członków danej grupy jest często szeroki i obejmuje sprawy nie tylko własnej wspólnoty. Pomiędzy różnymi grupami istnieje wiele powiązań zarówno na płaszczyźnie politycznej, jak i społecznej czy kulturowej. W Gorkim prezentujemy oczywiście projekty, na które przychodzą też specyficzne grupy wspólnotowe. Na spektakl "Musa Dagh - Tage des Widerstands" ("Dni oporu"), który powstał według powieści Franza Werfla w reżyserii Hansa-Wernera Kroesingera na Festiwal Ormian, przybyli do nas Ormianie z całej diaspory, między innymi Atom Egoyan z Kanady. Ale także wśród Berlińczyków zainteresowanie było bardzo duże.

Podobnie było ze spektaklem "Common Ground", który opowiadał o konflikcie w Jugosławii, ostatnio zagraliśmy go setny raz. Jak łatwo się domyślić, nie tylko mieszkańcy byłej Jugosławii byli zaciekawieni tym tematem. Historia opowiedziana w tej sztuce nie ogranicza się do samej wojny w Jugosławii - w której zresztą i Niemcy odegrały rolę polityczną - Ronen i zespół ujęli ją szerzej i poruszyli także różne osobiste i polityczne sprawy, dotyczące wielu ludzi, bez względu na to, gdzie się urodzili czy gdzie obecnie przebywają. Z Common Ground byliśmy na występach gościnnych w Chinach i tam również spektakl przemawiał do widzów.

W przypadku "Mephistoland" ("Kraj Mefistofelesa") w reżyserii Andrása Dömötöra, omawiającego przemiany w węgierskiej polityce kulturalnej za rządów Viktora Orbána i wiążące się z tym zmiany na stanowiskach dyrektorów teatrów, co z kolei dotyczy narodowej polityki prowadzonej w dziedzinie kultury, także jesteśmy pewni, że spotyka się z zainteresowaniem szerokiego kręgu odbiorców. Graliśmy go najpierw przez trzy lata na scenie Studio, teraz przenieśliśmy go na dużo większą scenę Container i zainteresowanie nie ustaje. "Zwei Monddiebe" ("O dwóch takich, co ukradli księżyc") Krzysztofa Minkowskiego nie mogliśmy niestety włączyć do repertuaru, gdyż występująca w nim aktorka nie należy do naszego zespołu. Inaczej dalej byłby w programie. Ale i na bardzo specyficzne imprezy, jak na przykład uroczystość ku pamięci zamordowanego dziennikarza Hranta Dinka, którą organizuję co roku 19 stycznia (wcześniej odbywała się w Ballhaus Naunynstraße), przychodzi tu w Berlinie bardzo liczna grupa ludzi zainteresowanych polityką. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, w którym efekty translokalne dotyczą nas wszystkich. Dlatego tematy te trafiają na swoich widzów.

UBERMAN Mam wrażenie, że w pierwszych latach Pani dyrekcji repertuar Gorkiego zawierał więcej tradycyjnych spektakli. Rozumiem przez to, że było więcej inscenizacji dramatów i adaptacji utworów literackich. Obecnie zdają się przeważać przedstawienia, które powstają dopiero podczas prób, bez gotowego tekstu, performanse, improwizacje na granicy sztuk plastycznych. Czy w Gorkim następuje zmiana estetyki teatralnej?

LANGHOFF Jest to związane ze zmianami zachodzącymi obecnie w świecie. Na początku było dla nas ważne, aby tureccy, izraelscy czy też pochodzący z innych pozaeuropejskich krajów reżyserzy i reżyserki mogli inscenizować na niemieckich scenach klasyczny niemiecki kanon, gdyż do tej pory takiego zwyczaju nie było. Ale teraz, po dekadzie, kiedy słuchano także głosów liberalnych, feministycznych, queerowych i innych, wystąpiła niezwykle reakcyjna fala. Nie popieramy uproszczonego myślenia, wykluczania, sztywnych wizerunków tożsamościowych. Chcemy zamiast tego nauczyć się obcowania ze złożonością i nieprzejrzystością świata oraz jednoczesnością wielu różnych narracji - i akceptacji tego. Prowadzi nas to do zagadnień, które wymagają nowych form, jak w przypadku "Grundgesetz. Ein chorischer Stresstest" ("Konstytucja. Chóralny test wytrzymałości") Marty Górnickiej, spektaklu zaprezentowanego pod Bramą Brandenburską. Jako teatr polityczny poszukujemy nowych form i sposobów interwencji, ale jednocześnie nie rezygnujemy z kanonu literackiego - przy czym mówiąc "niemiecki", myślimy także o Franzu Kafce. A poza tym, w Berlinie jest wystarczająco dużo teatrów, które czują się zobowiązane realizować klasykę niemiecką i literacki kanon.

UBERMAN Czy nie należy się obawiać, że Gorki będzie nagle robił propagandę, a nie ambitną sztukę na wysokim poziomie artystycznym?

LANGHOFF My właśnie nie upraszczamy rzeczywistości, ale staramy się ukazywać jej złożoność. Czy propagandą jest krytyczne spojrzenie na obecne układy sił politycznych i instancji władzy? Oczywiście, także nam może się przydarzyć, że jakaś forma nie będzie wystarczająco złożona. Nie każdy spektakl się udaje. Częścią eksperymentu jest i to, że czasem nie wychodzi. To dotyczy każdego stylu.

UBERMAN Jakie plany ma Gorki na najbliższy czas?

LANGHOFF Mamy wiele pomysłów i projektów, nad którymi pracujemy. Sibylle Berg pisze dla nas nową sztukę, Sebastian Nübling przygotowuje projekt "Schwarzer Block" ("Czarny blok") o historii lewicowego oporu i państwowej przemocy. Współpracujemy już z Martą Górnicką i Political Voice Institut, który powstał z jej inicjatywy, i w październiku 2020 zaprezentujemy pierwsze wyniki pracy z tego laboratorium. Są jeszcze inne projekty, które jesteśmy w stanie realizować, mimo koniecznych bardzo długich prac przygotowawczych, dzięki naszemu zaangażowanemu i wspaniałemu zespołowi. To zespół, któremu myślenie sprawia przyjemność i w skład którego wchodzą osoby podejmujące świadomie decyzję, aby pracować w Gorkim. Polityczna postawa jest dla nich sprawą istotną. Motywuje nas też nasza publiczność, nie tylko dzięki temu, że licznie zapełnia widownię, ale i dlatego, że interesuje się wieloma tematami. Przykładowo wczoraj graliśmy na scenie Container projekt "Futureland" ("Kraj przyszłości") argentyńskiej reżyserki Loli Arias, która przygotowała go wraz z niepełnoletnimi uchodźcami, przybyłymi do Niemiec bez rodzin; na dużej scenie wystawialiśmy "Noc w Lizbonie" według powieści Remarque'a w reżyserii Hakana Savaşa Micana; w Sali Świateł odbyła się zaś uroczystość ku pamięci Hranta Dinka. W takie dni jak ten myślę, że to wszystko ma sens i chyba nie wszystko źle robimy.

UBERMAN W takim razie nie muszę już dalej pytać o życzenia i marzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji