Artykuły

Nauczyliśmy się słuchać naszych odbiorców

Dziś kultura nastawiona jest na widza. Porzucono myślenie o swojej nieomylności i przekonaniu, że zarządzający wiedzą lepiej, czego potrzebuje odbiorca - pisze Łukasz Wudarski, dyrektor Dworu Artusa w Toruniu.

Gdy Grzegorz Giedrys poprosił mnie, bym spróbował napisać tekst o tym, co przez ostatnie 30 lat udało się w toruńskiej kulturze, wpadłem w małą konsternację. Po pierwsze dlatego, że chwalić jest zawsze trudniej. Wszak od małego uczeni jesteśmy raczej krytykowania. Szczególnie dotkliwie odczuwamy to dzisiaj, kiedy przez internet tak łatwo przelewają się fale negatywizmu i hejtu. Po drugie, w krótkim artykule nie da się zamknąć ostatnich 30 lat - nawet, gdybym przez dwie strony wymieniał po przecinku same nazwiska zasłużonych twórców kultury. To z pewnością skończy się pominięciem wielu wydarzeń i artystów. Fakt, że w toruńskiej kulturze pracuję ledwie połowę tego czasu, tylko zwiększa to ryzyko. Powiedzmy więc sobie na wstępie: niniejszy tekst jest raczej próbą subiektywnego spojrzenia i docenienia wybranych zjawisk, które w mojej opinii miały dla naszej kultury największe znaczenie, często były impulsami do zmian lub stały u podstaw budowania czegoś nowego.

Zaczynam od literatury, ponieważ to od pracy w bibliotece rozpoczęła się moja praca w kulturze. Dwie dekady temu nasze miasto stało poezją. W końcu to tu bez wielkiego profesjonalnego zaplecza udało się wykreować Undergrunt - jedno z najciekawszych czasopism literackich początku wieku XXI. Dziś to nie poezja, a kryminał stał się tym, z czego Toruń jest znany na literackiej arenie. Dzięki konsekwentnej działalności Roberta Małeckiego, Marcela Woźniaka czy Przemysława Semczuka miasto przedostało się do literackiego mainstreamu. Warto też docenić działalność Książnicy Kopernikańskiej. Instytucja dzięki nowej dyrekcji (brawo Da-netta Ryszkowska!) stała się prężnie działającą biblioteką publiczną, oferującą czytelnikowi nie tylko możliwość wypożyczania zbiorów, ale także rozliczne działania popularyzujące czytelnictwo.

W muzyce sprawa jest prosta, Na ostatnie 30 lat niezaprzeczalny wpływ miała twórczość Grzegorza Ciechowskiego. Choć artysta odszedł w 2001 roku, to jego muzyczna scheda wciąż jest eksplorowana - za przykład niech posłużą laureaci corocznej nagrody jego imienia. Dziś na toruńskiej scenie muzycznej nie sposób nie dostrzec Tomasza Organka, który zapracował na swoją ogromną popularność najpierw działalnością w Sofie, a później już w autorskim projekcie Organek, który sprawił, że dziś Tomek jest jednym z najoryginalniejszych muzyków rockowych w kraju i dojrzałym autorem mądrych tekstów. Jeśli chodzi o film, to nie będę oryginalny, gdy wymienię Camerimage, festiwal powstały niejako z niczego, w siermiężnych latach 90. Obecnie jest prawdziwie europejskim, wielkim wydarzeniem. Marek Żydowicz wykreował festiwal, który stał się kultową imprezą dla każdego operatora filmowego. Dziś chcę wierzyć, że wydarzenie wraz z planowanym Europejskim Centrum Filmowym będzie dla naszego miasta impulsem do rozwoju. Pisząc o filmie, chciałbym też wymienić drugi toruński festiwal filmowy. Tofifest ma zupełnie inny charakter niż Camerimage, ale to bez wątpienia jedno z naszych wielkich kulturalnych osiągnięć. Wydarzenie w kilkanaście lat z małego festiwalu kina niezależnego przedzierzgnęło się w profesjonalny event, który pokazuje autorską wizję kina - co ważne dostępną dla każdego chętnego.

Na polu sztuk wizualnych wyróżnia się z pewnością Centrum Sztuki Współczesnej. Pierwsze kuratorki (Joanna Zielińska i Dobrila Denegri) zaproponowały niezwykle ambitne i oryginalne działania, których wielu nie rozumiało. Czas jednak pokazał, że artyści, którzy gościli w CSW, stali się pierwszą ligą światowych twórców, bez których nie może się obejść żadne muzeum sztuki współczesnej (jak Angelika Markul, Susan Philipsz, Olafur Eliasson czy Karol Radziszewski). Po 12 latach od otwarcia placówka nie tylko edukuje, ale i organizuje wystawy, które potrafią odbić się echem w całym kraju, czego dowodem monograficzna ekspozycja klasyczki performance'u Mariny Abramović. CSW było też przez długi czas pierwszą instytucją kultury tak świetnie radzącą sobie w mediach społecznościowych. Wszyscy się od nich uczyliśmy.

W toruńskim teatrze zawsze dużo się działo. Jednym z sukcesów trzydziestolecia był z pewnością powstały w 1991 r. z inicjatywy Krystyny Meissner Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt, który prezentuje spektakle zza wschodniej i zachodniej granicy. Wyraźne zmiany można dostrzec też w ostatnich latach działalności Teatru im. Wilama Horzycy, który pod rządami Andrzej Churskiego i Pawła Paszty przeżywa swój renesans. Duet dyrektorski otworzył instytucję na widza. Spektakle grane w domach torunian, śniadania w teatrze, oprowadzania i debaty sprawiają, że placówka funkcjonuje blisko widzów, a premiery ostatnich lat eksplorują ważne i aktualne, także lokalnie, tematy.

Z czego jeszcze możemy być dumni w toruńskiej kulturze? Z frekwencyjnych sukcesów Bella Skyway Festivalu, z możliwości scenicznych, jakie dała nowa przestrzeń w CKK Jordanki, czy z rozwijającego się Muzeum Okręgowego (nowy oddział Muzeum Toruńskiego Piernika oraz unowocześniony Dom Kopernika), a także z wielu innych instytucji, stowarzyszeń, fundacji, artystów i twórców, których w tekście nie udało się pomieścić.

Jednak w mojej opinii to, co tak naprawdę powinno nas napawać dumą, nie zostało jeszcze wymienione. Dlatego że jest to coś nie-namacalnego, coś, co niełatwo dostrzec. Mam na myśli zupełnie inny model funkcjonowania kultury, który można zauważyć dopiero zestawiając sposób działania instytucji w latach 90. z tym, z czym mamy do czynienia obecnie. Dziś kultura nastawiona jest na widza. Porzucono myślenie o swojej nieomylności i przekonaniu, że zarządzający wiedzą lepiej, czego potrzebuje odbiorca. Sięga się po diagnozy społeczne, słucha rad, czyta komentarze. I to właśnie w oparciu o nie tworzony jest program. Model podchodzenia do publiczności z wyższością zamienia się w formułę współtworzenia opartą na dialogu i zrozumieniu w duchu społeczeństwa obywatelskiego. I chociaż jest w tej materii jeszcze wiele do zrobienia, to jednak to dowód na to, że powoli udaje nam się budować kulturę szanującą odbiorców.

---

Na zdjęciu: "Leonce i Lena", Theater Basel (Szwajcaria), MFT Kontakt 2018 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji