Artykuły

Internet. Co dziś obejrzeć, czytać, czego słuchać

15 minut z tańcem online, godzina z Gustawem Holoubkiem, pięć godzin z teatrem Lupy, a może chwila z młodym rapem albo polskim realizmem magicznym? Nieważne, ile w ten poniedziałek masz czasu - mamy dla ciebie propozycję. Oczywiście, bez wychodzenia z domu.

Trudne czasy i tak dalej - wiemy, jak jest, więc pomińmy rytualne wstępy. Co oglądać, by złapać chwilę oddechu - w świecie, gdzie świeże powietrze zaczyna być reglamentowane?

"Derry Girls" - do pochłonięcia na raz albo na raty

Na początek zarekomenduję wam przezabawny i zaskakująco mądry zarazem serial o życiu zwyczajnych nastolatek w niezwyczajnych czasach właśnie i w miejscu, w którym niekoniecznie chciały się urodzić.

"Derry Girls" rozgrywa się na początku lat 90. w miasteczku Derry na pograniczu dwóch skłóconych Irlandii. Zamachy bombowe, seksualne inicjacje, narodowościowe stereotypy, fałszywe objawienia, zabójczo przystojni księża i szkoła prowadzona przez znudzoną zakonnicę. Bohaterem jest tu też samo dojrzewanie jako seria nie tylko kompromitacji, żenujących lęków, ale też dobrej zabawy i burzliwych emocji.

Niedawno pojawił się drugi sezon - i przy tej okazji, również niedawno, pochłonąłem oba. W zatłoczonym szpitalu, w przeddzień koronawirusowego kryzysu, po operacji ortopedycznej.

Tak, i tak nie wychodziłbym dziś z domu, bo nadal jeszcze nie chodzę. Złamany staw skokowy - nie polecam. Polecam za to "Derry Girls" na Netflixie - krótkie, dwudziestominutowe odcinki można pochłaniać też na raty, jeżeli wkurza was termin "koronawakacje", bo tak jak ja wcale ich teraz nie macie.

Holoubek grał w "Awatarze"

Jeśli zamiast Netflixów, HBO Go i innych Amazonów wolicie starą, dobrą (no, nie zawsze) tradycyjną telewizję - w poniedziałek włączcie o 17.20 TVP Kultura.

Wiedzieliście, że Polacy nakręcili "Awatara" 45 lat przed Jamesem Cameronem?

Film "Awatar, czyli zamiana dusz" [na zdjęciu] wyreżyserował w 1964 r., u początku kariery, Janusz Majewski, ten od "CK Dezerterów". A wystąpił w nim m.in. 40-letni Gustaw Holoubek grający "starca" - demonicznego francuskiego lekarza-szarlatana obeznanego w mrocznej wiedzy tajemnej Wschodu. Zgłasza się do niego paryski młodzieniec pragnący żony polskiego hrabiego-patrioty (jako arystokrata Jan Machulski).

Za pośrednictwem diabelskich sztuczek doktora fircyk-uwodziciel przejmuje ciało statecznego ułana, co doprowadza do wielu komicznych perypetii. Trochę "Być jak John Malkovich" w klimatach "Rękopisu znalezionego w Saragossie".

Niemal kompletnie zapomniany dziś film dostał nagrody na festiwalach w Trieście i Monte Carlo. Dobrze się zestarzał - nadal jest zabawny.

No i trwa godzinę - rozsądny czas na obcowanie z zapomnianą klasyką polskiego filmu. Zwłaszcza w poniedziałek.

Jakub Szela był kotem

W klimacie rodzimych niesamowitości osadzona jest też "Baśń o wężowym sercu, albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" Radka Raka.

To powieść naprawdę wciągająca, napisana znakomicie i z ikrą. Polski, wiejski realizm magiczny. Jak u latynoamerykańskich mistrzów tego nurtu to, co niesamowite i baśniowe, przenika się z codziennością na równych prawach. Zatem - realistyczny, nieraz brutalny obraz nędznej codzienności galicyjskiej wsi czasów pańszczyzny, w którym dorasta młody Szela, nie przeszkadza temu, że nagle zamieszkuje on z rozbudzoną seksualnie wiedźmą i przemierza okoliczne wioski pod postacią kota. Jest tu obeznanie z demonologią dawnych Słowian, jest nieszczęśliwe love story, jest wartki, potoczysty styl łączący zanurzenie głębszych pokładach języka ze współczesnym słuchem, wreszcie - niespodziewane zwroty akcji.

Rak, na co dzień 33-letni krakowski weterynarz, to kolejny udany przepływ z odmętów fantastyki do prądów płynących bliżej głównego nurtu polskiej prozy.

Powieść Raka znalazła się wśród dziesięciu książek roku 2019 "Magazynu Książki". Warto też dodać, że jest dostępna bez wychodzenia z domu - e-booka można kupić w serwisie Publio.

Bojack Horseman jest w polskim rapie

Wiosna zimna, ale i tak niedostępna - nic dziwnego, że człowieka może ogarnąć melancholia. Jeśli chcecie oswoić melancholię tak bardzo, że ta straci czujność i zaśnie - pomoże wam w tym postraper Młody Pi, pisany właściwie "młody ".

Zapis jak z lekcji matematyki zapewne nie wróży mu powodzenia w internetowych wyszukiwarkach i streamingu, ale młody raczej się tym nie przejmuje. Z porażki jak wielu z młodego pokolenia Polaków uczynił może nie tyle cnotę co obiekt estetycznej kontemplacji i terapeutycznego oswojenia.

Depresję zaś widzi jako stan częsty, powszechny, oswajany i trochę łagodzony dobrym żartem.

Album "Zdycham powoli, ale konsekwentnie" pojawił się w sieci w 2018 r. Niech nie odstraszą was ostentacyjnie przeintelektualizowane tytuły piosenek: "James Joyce" "Zizek" czy "Stanley Kubrick". młody to nie pretensjonalne akademickie rozważania, ale minimalistyczny, wciągający beat - i poetycko-ironiczne, grające z językiem frazy.

"Płyta nie mogła cię wytrzymać, więc szybko poszła", "wychowany w internecie, jak w internacie, czuję się jak intern w życiu, czuję się jak przynieś kawę" BoJack Horseman, koń komik z depresją z serialu Netflixa - pojawiający się w jednej z piosenek - mógłby być duchowym patronem tego dowcipno-melancholijnego albumu, którego twórca o izolacji śpiewał, zanim był to dominujący trend. "Sobie tutaj wegetuję, więc weź nie przesadzaj" - mówi młody , którego kawałki znajdziecie na YouTubie.

No i teatr

PS A, no i jest jeszcze teatr. Ciągle, choć zamknięty, nie daje o sobie zapomnieć. Tu opcje są różne. Możecie sięgnąć po współczesne sztuki performatywne, jak taniec, które szybko przenoszą się do internetu.

Kwadrans z taką liczbą polskich współczesnych tancerzy i tancerek, jakich w realnym teatrze nie zobaczycie przez lata - gwarantuje zrobiony przez 157 artystów projekt "Kwarantaniec". Dopiero co o nim tu pisałem. Zobaczycie, że w ciasnej kawalerce też można się imponująco ruszać.

Ale zamiast piętnastominutowego energicznego i optymistycznego klipu z nowoczesnych form tanecznych możecie sięgnąć też po posępnych klasyków.

Niektórzy tak wolą. I tym polecam wybitne "Wymazywanie" Krystiana Lupy według Thomasa Bernharda w portalu Ninateka (dostęp bezpłatny). Spektakl z Teatru Dramatycznego w Warszawie, gdy był to jeszcze ważny teatr. Płomienne i błyskotliwe rozliczenie z austriacką mroczną faszystowską przeszłością, rodziną, współczesną kulturą. Nie trzeba oglądać przeszło pięciu godzin całości - już pierwsza część daje radę jako osobna całość, świetnym aktorstwem, frazą, mrocznym dowcipem.

Na zdrowie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji