Artykuły

Znikający świat

W ten oto niespodziewany sposób nasz dawny świat, Droga Madeleine, nagle zniknął, a my - nawzajem od siebie odizolowani ujrzeliśmy się na podobieństwo rozproszonych monad, skazanych - w zależności od tego, jacy naprawdę jesteśmy - na lepsze bądź gorsze towarzystwo... nas samych - pisze Patryk Kencki w nowym felietonie z cyklu "Listy polskie" w portalu Teatrologia.info.

Katastrofa nadeszła niespodziewanie, ale też korzystając z zupełnie innej, niż moglibyśmy się spodziewać scenografii. Kiedy piszę te słowa, za oknem nie majaczy ponure, brunatne niebo, jak w w opowiadaniu Olgi Tokarczuk zatytułowanym "Próba generalna", ale promienieje wiosenne słońce. Na ulicach, placach i skwerach jaśnieją żółcień, błękit, zieleń, róż i biel. Zaiste byliśmy zarozumiali, wyobrażając sobie, że wraz z ciosem zadanym naszej cywilizacji muszą nad ziemią zawisnąć ciemności, roślinność zwiędnąć, a wszelkie stworzenie skryć się w głębokich jamach. Tym zaś czasem to nam przyszło ukryć się w domostwach, a natura - uwolniona od ciężkiego jarzma - rozkwita na wszelkie sposoby.

Głęboko ufam, że ten nasz koniec świata jest tylko czymś w rodzaju udzielonej nam lekcji, taką katastrofą na próbę i że jeszcze dane nam będzie wieść nowe życie. Jeśli teraz jednak będę wyobrażał sobie prawdziwy kres ludzkości, do którego nasza cywilizacja i tak gotowa jest niestety doprowadzić, to będę widział jaśniejącą w słońcu zieleń, wśród której przechadza się zwierzyna. Tak. Przypomina mi się ten obraz z wiersza Omara Chajjama, jak dziki osioł się pasie wśród mogił sułtanów...

Może to i słusznie, Droga Madeleine, że opuściłaś Paryż i na czas epidemii przeprowadziłaś się do swego brata na prowincję. Zechciej, proszę, przekazać moje ukłony panu Guillaumowi. Cieszę się, że i Ty, i Twoi Bliscy pozostajecie w zdrowiu, czego Wam też z całego serca życzę. Kotek Alceścik dołącza też swoje mruczące pozdrowienia!

Jeśli chodzi o mnie, to postanowiłem pozostać w Łodzi. Przyznam Ci się, że myślałem nawet nad wyjazdem na wieś, kiedy jednak, przeglądając "La Reppublicę", trafiłem tam na apel "State a casa non andate a villeggiatura". I pomyślałem, że byłoby to fatalne, gdybym tak nieświadomie - czuję się wszak całkiem dobrze - przywlókł zarazę do spokojnej gminy, w której jak dotąd nie odnotowano żadnego wypadku zakażenia tym okropnym wirusem. Zresztą pozostanie w mieście ma tę jeszcze zaletę, że bez porównania łatwiej tu zaopatrzyć się w wegańskie jedzenie, a sama rozumiesz, że nawet w czasach morowego powietrza nie mam ochoty odchodzić od tej szlachetnej diety.

Narzekasz, że ogromnie brak Ci teraz dostępu do kultury. I cóż mam Ci odpowiedzieć? W Polsce - wzorem innych krajów - teatry udostępniają nagrania wspaniałych spektakli, ale czyż najlepsza z ekranizacji może zastąpić radość obcowania z żywym przedstawieniem?

Życie teatralne zniknęło w jednej chwili. Niektórzy z naszych teatrologicznych kolegów, specjalizujący się głównie w krytyce teatralnej, powtarzają, że wszyscy teraz stali się historykami teatru. Cóż... Od dawna uprawiając tę właśnie specjalność, muszę skorygować, że nie wszyscy. Dyscyplina ta wymaga odpowiedniego warsztatu i umiejętności korzystania ze źródeł. Pozwolę więc sobie na sprostowanie, że część kolegów stała się w najlepszym wypadku historiografami, a niektórych i tak trafniej byłoby określić jako gawędziarzy wspominających niegdysiejsze spektakle...

Ale znając mnie dobrze, domyślasz się, że nie mam ochoty skupiać się teraz na złośliwościach, a nieprzyjaciołom moim życzę - jak zawsze - wszystkiego, co dobre. Staram się skupić na pracy. Im mniej świata na zewnątrz, tym więcej próbujmy go stworzyć w nas samych!

Wieczorami zaś czytam. Sięgnąłem po powieść "Jaszczur" (taki jest polski tytuł "La peau de chagrin", mało dziś zrozumiały, skoro nie używa się już w polszczyźnie tego wyrazu na określenie chropowato wyprawionej skóry) i przypomniałem sobie nasz dawny pobyt w Tour i poranny spacer nad zamgloną Loarą, gdy koło Ile Simon tajemnicze z tej mgły wyłaniały się kształty. I nigdy dotąd tak nie myślałem o tej powieści, jak obecnie. Wcześniej zachwycałem się bowiem niezwykłością opisu magazynu ze starożytnościami, czy właśnie owym zakończeniem, w którym w mgłach nad Loarą dojrzeć można Sylfidę czy Ondynę.

Teraz zaś, Droga Madeleine, w historii Raphaëla de Valentin dostrzegam raczej przypowieść dotyczącą nas wszystkich. Czyż tytułowy "jaszczur", magiczny amulet, potrafiący spełniać wszelkie życzenia, ale zmniejszający się po każdej takiej czarodziejskiej akcji, nie kojarzy Ci się z naszym znikającym światem? Czyż przez nasze kaprysy nie przyczyniliśmy się już do takiego skurczenia tego zaklętego kawałka skóry, że jak markiz de Valentin powinniśmy obrysować go czerwonym atramentem i z lękiem spoglądać, czy przez jakieś nasze nieopatrzne życzenie, talizman znów się nie skurczy, pozbawiając nas przy tym kolejnej cząstki życia? I czy znajdziemy jakąś sztuczkę, aby ów talizman rozciągnąć? Czy może będzie tak jak w powieści Balzaca, że stworzona przez nas wielka machina pęknie niczym hydrauliczna prasa, przy pomocy której próbowano zwiększyć powierzchnię "jaszczura"?

Przewrotnie w naszych czasach pojmowano biblijne słowa o czynieniu sobie ziemi poddaną. Nasza planeta zrobiła się przez to niepokojąco mała i już niedługo może na niej zabraknąć dla nas miejsca. I gdzież wówczas pójdziemy?

Piszę to wszystko, Droga Madeleine, nie po to, aby upajać się katastroficznymi wizjami, choć w naszych czasach katastrofizm trzeba by nazwać realizmem, ale po to, aby na zakończenie listu wyrazić nadzieję. Ufność, że kiedy wreszcie będziemy mogli bezpiecznie wyjść z naszych schronień i kiedy znów odżyją teatralne widowiska, zetkniemy się z teatrem naprawdę zaangażowanym w sprawy świata. Nie takim, który z minoderyjnych pobudek upodabnia się do politycznego kabaretu, ale takim, który potrafi widzom otworzyć oczy na rzeczywistość, który potrafi obudzić widzów i ma odwagę powiedzieć: popatrz, jak znika nasz świat...

***

Patryk Kencki - doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, wiceprezes Polskiej Kompanii Teatralnej, przewodniczący Komisji Artystycznej Konkursu "Klasyka Żywa". Założyciel portalu "Teatrologia.info". W przeszłości związany z warszawskim Muzeum Teatralnym, pracował również jako adiunkt na Wydziale Aktorskim i Wydziale Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie oraz jako sekretarz redakcji "Pamiętnika Teatralnego". Autor stu kilkudziesięciu publikacji, w tym monografii "Inspiracje starotestamentowe w dramacie polskiego renesansu (1545-1625)", Warszawa 2012. W tym roku ukaże się jego rozprawa "Staropolski Moliere". Mieszka w Łodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji