Artykuły

Jan Klata o łódzkim spektaklu: "Zemsta rosyjskiej sieroty" nie jest o Jarosławie Kaczyńskim

Waldemar Zawodziński, dyrektor łódzkiego Teatru Jaracza, może zostać odwołany. Jan Klata, który realizuje w Łodzi spektakl "Zemsta rosyjskiej sieroty", uważa, że to decyzja polityczna. Rozmowa z reżyserem w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Izabella Adamczewska: Co pan pomyślał, słysząc o planach odwołania Waldemara Zawodzińskiego, dyrektora Teatru Jaracza w Łodzi?

Jan Klata, reżyser teatralny: - Powiedzieli mi o tym aktorzy. Po oswojeniu się z absurdalnością sytuacji pomyślałem, że to się bardzo sensownie układa: obóz rządzący, partia, która bardzo humorystycznie nazywa się "Prawo i Sprawiedliwość", zdecydowała się wysłać dobitny sygnał, i nie chodzi tylko o katastrofę jednej z najlepszych scen w Polsce, kolejnej zresztą, po Wrocławiu i Krakowie.

To sygnał dla wszystkich szefów instytucji kultury: jeśli zaprosicie do współpracy jakiegoś artystę, który jest na naszej czarnej liście, to, drodzy dyrektorzy i drogie dyrektorki, wyrzucimy was z hukiem bez względu na wszystkie wasze sukcesy, choćby i w połowie kadencji.

Jest pan na czarnej liście ministra Glińskiego?

- Na jakiej czarnej liście, przecież żadnej czarnej listy nie ma. Po prostu na początku marca zaczynam pracę nad spektaklem i od razu następuje reakcja obozu władzy, pod płaszczykiem koronawirusa. Minister Gliński wielokrotnie przecież mówił, że nie jest cenzorem, tylko po prostu nie daje pieniędzy, na przykład pewnym festiwalom, na którym występują twórcy, których on nie lubi. Wicepremier Gliński nie cenzuruje, on tylko ustawia konkurs, jak w Starym, gdzie ministerstwo skonstruowało fenomenalny duet Mikos/Gieleta, albo z wynikami konkursu postępuje tak jak w Muzeum Polin.

Zarzuty finansowe, które przedstawiono Zawodzińskiemu, są czysto pretekstowe, wyglądają pośpiesznie na wyssane z brudnego palca, delikatnie mówiąc, a z całą pewnością nie usprawiedliwiają wszczęcia procedury odwołania dyrektora. To oczywiste dla każdego, kto kiedykolwiek prowadził jakąś instytucję kultury, kto wie o konieczności podejmowania bieżących decyzji o przekierowaniu środków wewnątrz budżetu rocznego. Wicemarszałek Ziemba najwidoczniej pojęcie o prowadzeniu teatru repertuarowego ma mgliste albo zgoła żadne.

Natomiast kilka lat temu minister Gliński narzekał w parlamencie, że nie ma wpływu na to, co się dzieje w teatrach, bo ma władzę tylko nad dwiema scenami narodowymi: w Warszawie i w Krakowie oraz nad Operą Narodową. Nie miał, a teraz ma. Występuje w roli grabarza kolejnych teatrów. Po Wrocławiu i Krakowie przyszła kolej na Łódź.

Faktycznie, "dobra zmiana" zstąpiła na poziom lokalny. Wystarczy wspomnieć próbę zwolnienia dyrektorki Teatr Rozrywki w Chorzowie za podsłuchaną rozmowę telefoniczną z reżyserem krytykującym PiS. W Rzeszowie próbowano zablokować spektakl Passiniego, też pod pretekstem finansowym.

- Przykłady wtrącania się w działanie menedżerów kultury można mnożyć, np. festiwal Dialog, który został w ostatniej chwili uratowany przez spontaniczną zbiórkę pieniędzy, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, itp. Sprawa Zawodzińskiego wydaje się kolejnym przykładem, obawiam się, że nie ostatnim.

Jeden z zarzutów dotyczy braku podpisów głównej księgowej na umowach.

- Mam propozycję dla pani księgowej Ułamek: niech wystartuje w konkursie na dyrektora Teatru Jaracza. Gdy wygra, będzie mogła takie decyzje podejmować. I dzwonić do czołowych reżyserów w Polsce, zachęcając, żeby z nią pracowali. Przecież to jest klasyczne pomylenie poziomów. To nie podwładna decyduje o tym, w jaki sposób dyrektor prowadzi instytucję.

Kiedy Waldemar Zawodziński przyjechał do mnie do Warszawy, żeby mnie zaprosić do reżyserowania w łódzkim Teatrze Jaracza, od razu zapytałem, czy zdaje sobie sprawę, że może to dla niego oznaczać kłopoty z obecną władzą. Odpowiedział, że władza się w jego decyzje się nie wtrąca i że ma swobodę działania. Zaufałem jego intuicji i okazuje się, że obydwaj byliśmy naiwni!

A miał to być spektakl polityczny?

- Zapewniam wicemarszałka Ziembę i wszystkich polityków PiS, że niepotrzebnie panikują. Kochani włodarze, nie lękajcie się: "Zemsta rosyjskiej sieroty" to nie jest spektakl o Jarosławie Kaczyńskim. Naprawdę. Rozmawiamy o przedstawieniu, jakby miało nie powstać, ale może zdarzy się cud, władza pójdzie po rozum do głowy, i się szybko opamięta. Wiem, że jesteśmy na zaawansowanym etapie pracy ze wspaniałymi aktorami, po kilku tygodniach prób. Natomiast nie będę w nieskończoność czekał na decyzję, jakiego komisarza w Teatrze Jaracza wyznaczy księgowa Ułamek, czy wicemarszałek Zięba. Mam co robić, gdzie indziej, po prostu. Nie będę się narzucał.

Wracając do dramatu: Henri Rousseau, malarz prymitywista zwany Celnikiem, nie pisał raczej o bieżącej sytuacji w Polsce. Chcemy zrobić spektakl o stereotypach: narodowościowych, związanych z płcią i pozycją społeczną. Oczywiście potencjalnie jest to temat śmieszny, ale naprawdę nie ma się czego bać.

Powiedział mi pan ostatnio, że "Zemsty rosyjskiej sieroty" nie będzie, jeśli Zawodziński zostanie odwołany.

- Przyszedłem do Teatru Jaracza na zaproszenie konkretnej osoby, której ufam. Zawodziński żmudnie zbudował ten zespół artystyczny. Ciężką wieloletnią pracą stworzył jeden z najlepszych teatrów w kraju. Wyrzucenie go w połowie kadencji byłoby skrajnie nieodpowiedzialne.

Dobry dyrektor teatru to skarb, jest ich w Polsce kilku zaledwie. Patrząc na sytuację we Wrocławiu i w Krakowie, można uznać, że minister Gliński ma spore problemy kadrowe. Bardzo łatwo jest coś zepsuć, ale strasznie trudno to odbudować. W sprawie Zawodzińskiego widać to, co doskonale znamy z innych dziedzin życia: brak wizji, bezmyślność, dojutrkowość. Wyrzucimy go - mówi Zbigniew Ziemba - a potem się zobaczy. Na odcinku kultury każdy Misiewicz się przecież sprawdzi.

Decyzja należy teraz do ministra Glińskiego.

- W przypadku Narodowego Starego Teatru publicznie przyznał, że popełnił błąd, nie wyciągając oczywiście żadnych wniosków. Nadziei wielkich nie mam, bo śledzę "dobrą zmianę" w polskiej kulturze. Nie ma czego zbierać.

Mówi się, że kością niezgody było pana rzekomo bajońskie honorarium.

- Moje rzekomo bajońskie honorarium to tania demagogia. Jeśli marszałek Ziemba orientuje się w życiu teatralnym, powinien wiedzieć, że takie są stawki w czołowych teatrach w kraju. Jeśli się nie orientuje, niech sprawdzi. Mam przeświadczenie graniczące z pewnością, że pan Ziemba nie ma mi czego zazdrościć, bo przez 5-6 miesięcy sam zarabia więcej, bez ryzyka, na ciepłym etacie, z premiami i trzynastkami. PiS ma znakomitą umiejętność judzenia jednej grupy społecznej na drugą, pamiętamy: "Pokaż, lekarzu, co masz w garażu". Nie idźcie tą drogą, włodarze, poeta pamięta.

Krążą już plotki o ewentualnym następcy Zawodzińskiego.

- Jasne. "Jak zwalniają, to pewnie będą przyjmować". Aktorzy z przerażeniem zastanawiają się, jak mocną pozycję na objęcie fotela dyrektora jednego z najlepszych teatrów w Polsce ma pan naczelnik wydziału kultury w Sieradzu. Tragifarsa, po prostu. Nie myślę o tym, bo to zbyt absurdalne, zastanawiam się natomiast, dlaczego byłem tak naiwny, zgadzając się na pracę w teatrze, który podlega politykom PiS.

Dałem się nabrać na to, że pracuję w normalnym, europejskim kraju, w którym władze nie wtrącają się w bieżące repertuarowe decyzje. Próba odwołania dyrektora Teatru Jaracza w czasie pandemii to sabotaż kultury, ręczne sterowanie prowadzące do katastrofy, kolejny przykład tupolewizmu.

* Jan Klata - reżyser teatralny, w latach 2013-2017 dyrektor Narodowego Starego Teatru, ma w dorobku niemal pięćdziesiąt spektakli w Polsce i za granicą, jego przedstawienia prezentowano kilkaset razy na krajowych i światowych festiwalach teatralnych, m.in. na Biennale w Wenecji, Festiwalu Jesiennym w Paryżu, Olimpiadzie Teatralnej w Sankt Petersburgu. Laureat kilkudziesięciu nagród, w tym Europejskiej Nagrody Teatralnej Nowe Rzeczywistości Teatralne (2018)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji