Artykuły

Co robi aktor, gdy na scenę teatru nagle wchodzi pies?

- Gram scenę w spektaklu "Jezus" Jędrzeja Piaskowskiego - opowiada Bartosz Bielenia. - Mój bohater nic nie widzi i nie słyszy. Chodzę z zamkniętymi oczami po ściśle określonych punktach i nagle czuję na dłoni mokry nos i psi jęzor. Myślę sobie: "oho, świetnie, ale go dopilnowali za kulisami".

Pablo Picasso miał jamnika Lumpa, którego malował namiętnie i rozpieszczał bez umiaru. Paul McCartney napisał o najdroższej suczce Marcie piosenkę "Martha My Dear". Bradley Cooper obsadził swojego pupila Charliego rasy labradoodle w "Narodzinach gwiazdy". Glenn Close zabiera ukochanego Sir Pippina wszędzie, nawet na gale rozdania nagród filmowych.

Polscy artyści również kochają psy, które nie tylko występują z nimi w filmach czy spektaklach, inspirują ich do tworzenia ilustracji, obrazów i teledysków, ale też wspierają ich teraz w trudnym czasie domowej izolacji i niepewnego jutra.

Czworonożni pupile to przecież wspaniali terapeuci, bo jak napisał Clive Wynne w książce "Pies jest miłością": "Są psy, które potrafią zwęszyć raka i kontrabandę, są psy, które pomagają pocieszyć osoby wychodzące z traumy, są psy, które pomagają niewidomym niewidomym przejść przez ruchliwą ulicę. Poza tym ludzie znają się z psami od dawna. Nie ma drugiego zwierzęcia, z którym łączyłaby nas tak głęboka i długotrwała relacja".

Ewa Kasprzyk i Shakira, psia celebrytka

- Na planie komedii "Miszmasz, czyli kogel-mogel 3" było trudno i niestety wycięto najlepsze sceny z udziałem Shakiry, na przykład na haftowanych poduszkach - wspomina Ewa Kasprzyk. - Zresztą obie nie miałyśmy tam dużych ról. Zdjęcia kręcono w małym mieszkaniu, w tłumie ludzi, a reżyser Kordian Piwowarski cały czas kopcił i to wszystko Shakirze przeszkadzało. Rano ładnie robiła duble, ale po kilku godzinach takiej pracy stroiła fochy.

Shakira jest psią celebrytką i aktorką. Chadza z Ewą Kasprzyk do telewizji i właściwie wszędzie, ukrywała się nawet w torebce w kościele w Awinionie oraz recenzowała filmy w kinie, oglądając w skupieniu "Ból i blask" Almodóvara, ale wiercąc się niecierpliwie na pewnej polskiej produkcji.

Trafiła do Ewy Kasprzyk po "Tańcu z gwiazdami". - Tańczyłam z czeskim tancerzem Jankiem Klimentem, który zagrzewał mnie do mnie na próbach słowami "Shakira, jedziesz!". Bardzo mi się spodobały jego dwa śliczne pieski rasy papillon. Ćwiczyliśmy, a one siedziały cierpliwie na kocyku.

Kiedy para weszła w konkursie do ścisłej czołówki, Kliment zamówił aktorce w nagrodę pieska z Czech. Suczka dostała taneczne imię Shakira.

- Zagrała ze mną w spektaklu "Otwarcie sezonu" w Teatrze Kwadrat. Ja byłam gwiazdą Broadwayu, a ona moją pupilką - opowiada Ewa Kasprzyk. - Inspicjent ją przynosił w torebce i przed wejściem na scenę dostawała kabanosa, po wykonaniu zadania również była nim nagradzana. Nie miała swojej toaletki w garderobie, ale dzieliła ją ze mną. Lubi zresztą oblizywać szminki, malując sobie przy tym nosek.

W sztuce zagrał też Daniel Olbrychski, miłośnik zwierząt. Wypytywał Ewę Kasprzyk, dlaczego Shakira nie dostaje za występ wynagrodzenia i co na to związek kynologiczny. A także dlaczego nie wychodzi do ukłonów.

- Ostrzegałam go, że Shakira skradnie show i zbierze całe brawa. Daniel przystał na kompromis, Shakira dawała nam szansę i puszczała nas do pierwszych ukłonów. Wychodziła dopiero na drugie, stawała na stole i robiła susła, zbierając owacje na stojąco - mówi aktorka.

W czasie izolacji spowodowanej epidemią suczka wyprowadza po kolei na spacer członków rodziny Ewy Kasprzyk, zapewniając wszystkim ruch. Jest bardzo energetyczna i chętnie maszeruje, biega, przynosi piłeczkę.

Bartosz Bielenia i jego Kredyt miłości [na zdjęciu]

- Gram scenę w spektaklu "Jezus" Jędrzeja Piaskowskiego - opowiada Bartosz Bielenia. - Mój bohater nic nie widzi i nie słyszy. Chodzę z zamkniętymi oczami po ściśle określonych punktach i nagle czuję na dłoni mokry nos i psi jęzor. Myślę sobie: "oho, świetnie, ale go dopilnowali za kulisami". Próbuję wypchnąć psa po omacku za kulisy w nadziei, że ktoś go zawoła, i gram dalej, ale czuję, że on znowu wita się ze mną zadowolony, że już nie musi na mnie czekać na teatralnych kanapach. Udaję więc, że to pies przewodnik - wspomina aktor.

Wielu widzów myślało, że to część spektaklu. Nos i jęzor należą do Kredyta, o którym Bartosz mówi, że jest Parerasem (jak w książce "Pamiętnik Felka Parerasa" Ewy Chotomskiej), czyli mieszańcem o wyglądzie pitbulki z "Pewnego razu w... Hollywood" Quentina Tarantino.

Historia tego teatralnego czworonoga zaczęła się na trasie Mazury - Warszawa. Bartosz i jego dziewczyna, reżyserka Sonja Orlewicz, wracali do domu, kiedy na czołowe wyjechał im samochód z przeciwległego pasa. Okazało się, że kierowca wymijał biegnącego po ulicy psa.

- Na szczęście zdążyłem wyhamować. Pies rzucił się nam do okna w świetle migających świateł stopu - opowiada Bartosz. - Zobaczyliśmy wielką, zaślinioną, dyszącą i zdenerwowaną mordę pitbula. Ja nie miałem zamiaru wysiadać, ale zanim się obejrzałem, Sonja już była na zewnątrz i szła się witać. Wybiegłem, zacząłem krzyczeć żeby uważała. Nerwy były zbędne. Pies od razu zaczął się do niej łasić.

Właściciela nie udało się znaleźć, mimo poszukiwań. Zapchlony, zarobaczony, zagłodzony zwierz z blizną na pośladku już w drodze do Warszawy otrzymał imię Kredyt, czyli zobowiązanie na lata. - Raty okazały się bardzo niskooprocentowane, zwracają się miłością - mówi Bielenia.

Pies chadza z Bartoszem na próby do teatru i cierpliwie czeka. Wytrzymał trzygodzinne omówienie "Procesu" Krystiana Lupy, ziewając i wzbudzając wesołość. Wysłuchał wykładów na żywo Andy Rottenberg i Agnieszki Holland. Kiedy Bartosz i Sonja wyjechali na dłużej, spędzał czas z aktorką Jaśminą Polak, na próbach "Lipy w cukrze" Magdy Szpecht i "Wyjeżdżamy" Krzysztofa Warlikowskiego.

Bartosz opowiada o pupilu podczas długiego spaceru z Kredytem po podlaskich łąkach i lasach. - To on przyspieszył nasz wyjazd z miasta w naturę na czas izolacji. Cały dzień spędza na podwórku, węszy, ostatnio widzieliśmy trzy żubry. Właśnie się tarza w kompoście I przyniósł jakąś racicę! Makabryczny widok - relacjonuje aktor.

Podkreśla, że na początku bardzo się bał, że pies zmieni jego życie, że będą problemy z wyjazdami, z próbami, z jeżdżeniem samochodem czy pociągiem.

- Okazało się, że Kredyt jest wspaniałym towarzyszem. Z odrobiną dobrej woli można sobie spokojnie ustawić życie tak, że i pies będzie szczęśliwy i człowiek - mówi Bartosz.

Malikowska, Brożek i śpiewająca Balba

Kredyt wystąpił też w teledysku wyreżyserowanym przez Sonję Orlewicz do piosenki "Nasza miłość" Marty Malikowskiej, aktorki znanej z serialu "Ślepnąc od świateł", i jej partnera życiowego Wojciecha Brożka, muzyka kojarzonego z zespołami Maki i Chłopaki oraz Żółte kalendarze.

Pół roku temu duet adoptował z Fundacji Rasowy Kundel własnego psa, który zagrał główną rolę w teledysku do utworu "Romantyzm" z debiutanckiego albumu Brożka pt. "Piosenki dla dziewczyn".

- Kiedy zdecydowałem się na realizację klipu, od razu pomyślałem o tej pięknej rudowłosej suczce, czyli naszej Balbie. Współpracuję z nią dalej, wystąpiła też w moim drugim teledysku, nakręconym prawie w całości w czasie w domowej izolacji - mówi Brożek.

Artysta podkreśla, że wszystkie piosenki tworzy w domowym studiu, więc Balba jest obserwatorką i słuchaczką. Ma duży wpływ na muzykę opiekuna. - Okazała się psem o ponadprzeciętnej wrażliwości. Czasem tęskni i wyje. Ja nazywam to smutnym śpiewaniem. Uczę się od niej cierpliwości i miłości. Uwielbiam chwile, gdy wpada w zabawową "szajbę" i się przede mną popisuje. Zamienia się wtedy w trzymiesięcznego szczeniaczka, a ma już 7 lat - dodaje muzyk, który dzięki spacerom z psem wreszcie dobrze poznał swoje osiedle.

Jak Bajtlik i Kluska, ambasadorka domu mody Herms

- Gdy miałem kilka lat zostałem zaatakowany przez owczarka niemieckiego, który powalił mnie na ziemię - opowiada Jan Bajtlik, grafik i malarz. - Strach przed psami towarzyszył mi całe życie aż do momentu, gdy poznałem moją obecną żonę Zosię i jej psa, Kluskę.

Jamnikowata suczka została znaleziona jako szczenię, porzucone zimą, w lesie, w kartonowym pudle z matką i innymi szczeniakami. Jan przyznaje, że to właśnie ona wzbudziła w nim większą empatię i zainteresowanie w stosunku do zwierząt.

- Nigdy wcześniej nie sądziłem, że zwierzę tyle czuje i rozumie. Nie spodziewałem się, że tak bardzo potrafię wejść w relację z psem i że to może wzbudzać we mnie takie emocje. Z czasem Kluska naturalnie zaczęła się pojawiać na moich obrazach i w projektach dla Hermsa.

Kluska jest bohaterką ukrytą w osiemnastu miejscach na chuście "Animapolis", zaprojektowanej przez Bajtlika dla domu mody Herms. Grafika przedstawia surrealistyczną wizję miasta z elementami Warszawy.

- Początkowo myślałem o tym jako o żarcie - wspomina artysta. - Projekt spotkał się jednak ze świetnym przyjęciem. Opisałem też na Instagramie historię Kluski i suczka stała się bardzo znana w Hermsie. Pracownicy butików tego domu mody na całym świecie zaczęli sobie o niej opowiadać.

Zaskoczony Jan Bajtlik zaczął dostawać na temat Kluski wiadomości z całego świata oraz zdjęcia innych adoptowanych i uratowanych kundli z chustą "Animapolis". Od tamtej pory umieszcza mniej lub bardziej widoczną Kluskę na prawie każdym projekcie dla Hermsa. Na chustach, biżuterii, ceramice, tapetach ściennych czy vipowskim zaproszeniu na otwarcie butiku w Warszawie i jako element scenografii witryn tego właśnie butiku.

Artysta spędza czas epidemii we Francji, z daleka od Kluski, która została w Polsce.

Diana Karpowicz i Draka, asystentka ilustratorki

- Jestem ilustratorką i graficzką, pracuję w domu. Draka odgrywa rolę mojej asystentki - mówi Diana Karpowicz. - Ogrzewa mi kolana albo ostrzy ołówki zębami. A nader wszystko dba o regularne przerwy na świeżym powietrzu, gdzie chętnie ćwiczymy sztuczki, na przykład salto mortale.

Draka zahipnotyzowała swoją panią wzrokiem w Schronisku na Paluchu i nakłoniła ją w ten sposób do adopcji. Szybko zagościła na pracach Diany, między innymi na plakacie zachęcającym do pójścia na zeszłoroczne wybory.

Pies motywuje artystkę do działań charytatywnych na rzecz bezdomnych zwierząt i przekazywania ilustracji na licytacje.

- W tym roku Draka asystowała mi po raz pierwszy w indywidualnych warsztatach plastycznych, które wystawiłam na licytację na rzecz WOŚP. Jak zdradził mi 13-letni zwycięzca aukcji, udział suczki zachęcił go do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu - opowiada ilustratorka, która planuje teraz książkę obalającą stereotypy na temat zwierząt ze schroniska.

Czas epidemii jest dla Diany Karpowicz, podobnie jak dla wielu innych artystów, niepewny finansowo i zawodowo. Pies nie rozwiązuje tych problemów, ale działa terapeutycznie, przytula się do swojej opiekunki i zachęca ją do ruchu na powietrzu.

Michał Loba i inspirujący Seba

- Identyfikuję się z psami, bo są szczere i pozbawione złych intencji - mówi Michał Loba, autor popularnych rysunków, plakatów i grafik. - Potrzebują dobrego jedzenia, dużo snu, spacerów, mnóstwa miłości i czułości.

Kundel Seba to jeden z ulubionych rysunkowych tematów Michała, który chętnie przemyca do ilustracji elementy z własnego życia. - Bawi mnie obserwowanie śmiesznych psich zachowań i reakcji, takich jak obracanie się kilka razy w kółko w celu ułożenia się precyzyjnie w "idealnym" miejscu na kanapie, przesuwanie się razem z plamą słońca po podłodze, poszczekiwanie i ruszanie łapkami przez sen, robienie dziwnych min - wylicza artysta.

W czasie obostrzeń związanych z epidemią COVID-19 Michał Loba ceni sobie spacery z Sebą, jedyne w ciągu dnia, i chętnie ogląda z domagającym się głaskania pupilem programy kulinarne.

Tomasz Raczek i krytyczny Dropsio

- Dzisiaj będzie, tak jak chciałeś, "Portret kobiety w ogniu". Pamiętam, że mi przypominałeś, a ja ciągle zapominałem o tym filmie - mówi Tomasz Raczek do kudłatego Dropsa w dostępnej na Youtube wideorecenzji pięknego melodramatu Céline Sciammy. Kundelek jest wyraźnie uradowany i udowadnia, że psy wpływają na sztukę nie tylko w praktyce, ale również w teorii.

- Widzowie mojego programu entuzjastycznie reagują na Dropsika - mówi Tomasz Raczek. - Aż musiałem zacząć dawkować jego obecność, bo stał się głównym tematem komentarzy i zaczął przyćmiewać omawiane filmy.

Krytyk zaznacza, że nie jest zazdrosny o popularność pupila. Przeciwnie, bardzo się z niej cieszy, ale w wideorecenzjach to kino powinno być na pierwszym planie, więc pies pojawia się gościnnie. - Zwykle polega to na tym, że jak rozmawiam z Dropsiem i widzę, że jest w dobrej formie, że słucha i zabawnie reaguje, to nagrywam z nim scenkę i dołączam ją do programu, ale nie do każdego - wyjaśnia Raczek.

Drops to jego kolejny pies, adoptowany z domu tymczasowego sześć lat temu. Wolontariuszka ze schroniska opublikowała na Facebooku zdjęcie szczenięcia o figlarnym spojrzeniu i to wystarczyło, żeby podbić serce przyszłego pana.

- Wszystko, co wyczytałem z tego zdjęcia, okazało się prawdą - mówi publicysta. - Drops ma charakter urwisa i jest niezależny, ale też niezwykle empatyczny. Kiedy miałem atak korzonków, wskoczył do łóżka i przytulił się do moich pleców, stwarzając z siebie naturalny termofor. Wstał rano połamany, to nie była dla niego wygodna pozycja. Prawdziwy przyjaciel.

W czasie domowej izolacji kundelek zrobił się zazdrosny o smartfona, którego wytrąca swojemu panu łapą. Poza tym chętnie słucha wystąpień różnych ludzi w telewizji. - Dropsio lubi słowa, sam często do niego mówię. Kiedy słyszy na przykład przemówienie pana premiera, reaguje zdziwieniem i niedowierzaniem - opowiada Tomasz Raczek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji