Teatry czekają na Wekslera
Nowym dyrektorem Biura Teatru i Muzyki Urzędu m.st. Warszawy został wczoraj Jacek Weksler [na zdjęciu], do niedawna szef kanału tematycznego Kultura, wcześniej dyrektor Teatru Telewizji i dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. To nadzieja dla stołecznych scen, które dotąd nie miały szczęścia do osoby, która z ramienia miasta decydowała o ich finansach, sprawach lokalowych i kadrowych - pisze Dorota Wyżyńska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Ta rola przypadała zwykle kolejnym wiceprezydentom Warszawy i urzędnikom ratusza, którzy otrzymując tę funkcję, dopiero zaczynali swoją edukację teatralną. Stąd ich "kierowanie" teatrami odbywało się raczej metodą prób i błędów. Np. wiceprezydent miasta Leszek Mizieliński, zamiast zająć się istotnymi problemami, skupił się na swoim utopijnym pomyśle stworzenia w Warszawie centralnego systemu sprzedaży biletów. Nikt już dziś nie wspomina, ile poszło na to pieniędzy i jakim fiaskiem się to zakończyło. Z kolei Janusz Pietkiewicz, dyrektor Biura Teatru i Muzyki, który pełnił tę funkcję do końca sierpnia, przejdzie do historii jako szef, który lubił obiecywać. Obiecał, że poprawi sytuację lokalową Teatru Rozmaitości, doprowadzi do remontu siedziby przy Marszałkowskiej albo nawet znajdzie dla zespołu Grzegorza Jarzyny drugą scenę. Obiecał, że Krzysztof Warlikowski dostanie dyrekcję teatru w Warszawie, a Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka, zajmujące się promocją polskiej dramaturgii, stanie się placówką miejską. Miał też przed swoim odejściem rozwiązać problem sceny w Fabryce Trzciny na Pradze, w którą miasto inwestuje niemałe pieniądze, a która przez ostatni sezon funkcjonowała bez dyrektora i programu artystycznego.
To tylko kilka z kilkudziesięciu, a może nawet kilkuset niezałatwionych spraw, którymi trzeba się zająć natychmiast. Spraw, które czekają na osobę znającą mechanizmy działania teatru, sprawnego menedżera, a takim niewątpliwie jest Jacek Weksler.
